Mój styczeń

Styczeń miesiącem odczuć ambiwalentnych, do uczelni, życia i książek. Bywa. Lepiej tak, niż gdyby tych uczuć miało w ogóle nie być. Jestem po pierwszym semestrze magisterki, a powrót na uczelnię po rocznej przerwie trochę cieszył, trochę bolał.
Czytelniczo było nieco chaotycznie, ale szczegóły za chwilę.
Przeczytałam książek aż sześć. Zaczęłam dwie nowe serie (Dwory i Mroczną wieżę). Było też trochę klasyki i to konkretnej, bo zarówno Mnich jak i Mały książę do kanonu już się zaliczają i przyznam, że pierwszy tytuł dużo bardziej mnie usatysfakcjonował. Dokończyłam też powtórne czytanie ostatnich trzech tomów Narnii i powróciłam do rozwalającej emocjonalnie Ostatniej bitwy, a i jak wspominałam u góry i w recenzji też o tym jest, lektura Chattama do najłatwiejszych nie należała.
Coś też kupiłam. Fajne rzeczy.
Dawca przysięgi na żywo wygląda dużo lepiej niż w zapowiedziach i chwała wydawnictwu za to, bo po świetnej okładce do Słów Światłości jak zobaczyłam okładki do trzeciej części ABŚ…
Czytelniczo było nieco chaotycznie, ale szczegóły za chwilę.
Przeczytałam książek aż sześć. Zaczęłam dwie nowe serie (Dwory i Mroczną wieżę). Było też trochę klasyki i to konkretnej, bo zarówno Mnich jak i Mały książę do kanonu już się zaliczają i przyznam, że pierwszy tytuł dużo bardziej mnie usatysfakcjonował. Dokończyłam też powtórne czytanie ostatnich trzech tomów Narnii i powróciłam do rozwalającej emocjonalnie Ostatniej bitwy, a i jak wspominałam u góry i w recenzji też o tym jest, lektura Chattama do najłatwiejszych nie należała.
Coś też kupiłam. Fajne rzeczy.
Dawca przysięgi na żywo wygląda dużo lepiej niż w zapowiedziach i chwała wydawnictwu za to, bo po świetnej okładce do Słów Światłości jak zobaczyłam okładki do trzeciej części ABŚ…