Mój grudzień

Koniec roku końcem roku, miesiąc też już miał swój finał i dobrze byłoby ogarnąć, jak to wszystko przebiegało. Grudzień miałam szalony. Nie wściekłam się na święta, pilnowałam co było do pilnowania, kupowałam świetne prezenty i czytałam świetne książki. Co najważniejsze, w przypadku tego ostatniego, wrzuciłam na luz i stwierdziłam, że bez żadnych planów poczytam co się nawinie i w takim tempie na jakie będzie mi pozwalało życie. Skończyło się na czytelniczym głodzie, ale też na sentymentalnym powrocie do świata C. S. Lewisa.

Grudniowa tradycja i czytanie Kinga. I Wrocławskie Targi Dobrych Książek, na których byłam zupełnie z doskoku, jeden dzień przez dwie godziny, toteż nie warto nic się na ten temat rozpisywać. Nic też nie przytachałam nowego do czytania.

Skoki muszą być, to najlepszy serial, jak oglądam, tylko trochę dużo bohaterów :) Ale za to jakich!

To o tym sentymentalnym powrocie wspominałam. Siostrzeniec czarodzieja, czyli szósty tom Narnii. Uwielbiam czytać książki po raz drugi i odkrywać w nich nowe rzeczy.
Stranger things - nie wykluczam, że coś na temat pierwszego sezonu skrobnę na bloga. Wciąga ten Netflix.

Końskie pierniczki, ktoś spodziewał się innych po mnie? I drugi sentymentalny powrót - Meyer, po którą sięgnęłam zupełnie spontanicznie i takie lektury lubię!

Jarmark, strojenie choinki, na które zostałam zaproszona i skończyło się na tym, że to ja najwięcej na tej choince powiesiłam ozdób. Bywa.
Czytelniczo, jak wspominałam, potraktowałam grudzień bardzo lajtowo, czytałam raczej krótsze książki (no, poza Różańcem) i mniej wymagające. Taki chyba będzie teraz każdy kolejny grudzień - wakacje czytelnicze, żadnych ciężkich lektur, powroty do książek raz już czytanych. Podoba mi się ten plan. A i niezmiennie jakiś King.


Co kupiłam w grudniu?


Drugą część Mrocznej wieży, za którą niebawem się zabieram (niebawem znaczy jeszcze w styczniu), Światy Dantego, które bardzo mnie ciekawiły już od dnia premiery, a ta miała miejsce przed kilkoma laty. Tonąca dziewczyna i Atlas Tolkienowski to prezenty gwiazdkowe. Może 2017 nie przejdzie do historii jako jeden tych lepszych, ale na pewno był rokiem, w którym w końcu zaczęłam dostawać książki jako upominki na przeróżne okazje. To jest dobre!

Powodzenia w styczniu!

Komentarze