Mój listopad

Listopad upłynął mi pod znakiem zachwytu nad twórczością Georga R. R. Martina i satysfakcją z ukończenia lektury, którą rozpoczęłam NA WIOSNĘ. A ogółem, do listy przeczytanych książek mogę dopisać cztery tytuły, przy czym jeden to po prostu całość podzielona na pół (mniej więcej).

Spoglądając na kartę pamięci ze zdziwieniem stwierdzam, że zrobiłam ponad dwieście zdjęć.

To właśnie Atlas chmur czytałam przez pół roku. Oczywiście biorąc pod uwagę tygodniowe przerwy między kolejnymi dziesięcioma, piętnastoma stronami, które z początku udawało mi się przeczytać na raz. Ale doceniam książkę, choć mam do niej swoje uwagi.

W listopadzie było jeszcze ładnie i można było pospacerować wśród opadłych liści. Ponadto, kolejna lektura - Echo winy nie do końca mi się spodobała. Niestety, niektóre kwestie autorka potraktowała powierzchownie i stereotypowo.

Hit ostatnich lektur, moja literacka miłość, czyli twórczość George R. R. Martina, pod wpływem której zamówiłam sobie kolejny jego twór, czyli Żeglarzy nocy. Natomiast Historia Targaryenów pochłonęła mnie bez reszty i mogłam cieszyć się faktem, że mapę Westeros mam w głowie (i nie raz z niej korzystać!).

Plany na grudzień
Grudzień jest miesiącem, w którym lat temu pięć poznałam twórczość Stephena Kinga. I od tej pory co roku w grudniu czytam jakąś książkę tego autora (i jeszcze kilka w między czasie, bo na koncie mam ich już w sumie piętnaście). Tym razem stawiam na konkretną cegłę, bo czwarty tom Mrocznej wieży (Czarnoksiężnik i kryształ), a także, pozostając w temacie czwartych tomów, sięgnę po ostatnią część Pana lodowego ogrodu. Poza tym nic nie planuję, bo wolę w tym końcoworocznym okresie rozsmakowywać się w książkach, a nie próbować docisnąć czym prędzej do konkretnej liczny przeczytanych tytułów.

Jak u Was przedstawiają się plany na ostatni miesiąc 2019 roku?

Komentarze