Finałowy tom cyklu Teatr węży to książka, na którą z jednej strony bardzo czekałam, a z drugiej obawiałam się premiery, bo rozstanie z przygodami Krzyczącego w ciemności to niemalże powód do żałoby. Trzy lata temu pokochałam świat Zmroczy i każdy powrót do uniwersum był jak feta. Tym razem już ostatnia, a czy równie udana jak cztery poprzednie?
Czerń nie zapomina to ostateczna konfrontacja wszystkich ścierających się ze sobą frakcji i niestety w starcie to uwikłany jest sam Brune. Tylko, że… nie ma go. Zniknął po wydarzeniach na Wyspach śpiewu opisanych w tomie poprzednim i chyba nikt nie ma pomysłu na to, jak go odnaleźć. A kandydatów do poszukiwań jest kilku.
Przez te pięć tomów naprawdę można było zżyć się z głównym bohaterem i wsiąknąć w świat przedstawiony. Od samego początku Pani Hałas zachwycała lekkim piórem i bardzo przystępnym budowaniem fabuły. Jej styl pisania pozbawiony jest zbędnych dłużyzn, a sposób opisywania powoduje, że zjadacze fantastyki z łatwością zobaczą w swej głowie wszystko, o czym autorka pisze. Bardzo cenię sobie spójność historii i odwołania do wcześniejszych wydarzeń, szczególnie w dalszych tomach serii. W przypadku Czerni... cofamy się niekiedy aż do samych początków historii Krzyczącego. Te wspominki to doskonała chwila na refleksje i tęsknoty dla bohaterów.
Książkę osobiście po lekturze mogę podzielić na dwie części – ta przed pojawieniem się Krzyczącego i po. I zasadniczo początkom książki trochę ubywa na nieobecności głównego bohatera, ale czytelnik dostaje coś w zamian – w tym przypadku są to postacie Ferena i Śnieg. Szczególnie ten pierwszy przykuł moja uwagę ze względu na tajemniczość, odrobinę brawury, zaradności i nawet trochę kombinatorstwa. Feren zdecydowanie zapadnie mi w pamięci jako jedna z najciekawszych kreacji Teatru węży. Mniej polubiłam Śnieg, ale to ze względu na to, że raczej stanowiła dla mnie dość obojętną sylwetkę, niemniej tworzyła ciekawy zespół z Ferenem.
W tomie piątym Teatru węży pojawia się kilka fajnych nowych motywów – przede wszystkim szerzej pokazano jak działa Elita, a jej członkowie pojawiali się na „scenie” dużo częściej. Działania Akhanii wielokrotnie budowały atmosferę niepokoju, a i budziły dylematy odnośnie słuszności działań. Poza tym bardzo doceniam apokaliptyczny wątek świata na krawędzi rozpadu. Świetnie współgrał z tym klimat całej książki. Autorka doprowadza do czegoś w stylu bezkompromisowej wojny, z której nie wszyscy wyjdą cało. To taka finalna eskalacja doprawiona zachwianiem Ekwilibrium i groźbą całkowitej zagłady. Gdy dołożyć do tego relacje między bohaterami mamy znakomitą książkę, która z każdym rozdziałem zyskuje, a budujące się napięcie i niepewność co do finału historii nie pozwalają odłożyć jej na bok. Jest i miejsce na rozczulanie się, nie tylko w wyniku nostalgicznych powrotów do minionych wydarzeń, ale i dzięki kilku powrotom starych bohaterów.
Magia w świecie Zmroczy to element zasługujący na uwagę, bo nie jest to umiejętność, którą dana postać posiada albo nie, ale coś w rodzaju żywiołu, którym tylko nieliczni potrafią się posługiwać i który bywa zwodniczy. Widać, że to potężna moc, z którą trzeba uważać i która potrafi się zemścić. Jeżeli czegoś brakuje mi w sferze „magicznej” to skromnego nawet bestiariusza. Na kartach Czerni... przewija się mnóstwo stworzeń, o których istnieniu nie miałam pojęcia. Niektóre wywodzą się z mitologii słowiańskiej, niektóre są wytworem wyobraźni autorki i krótki przewodnik po tym, czym są grgolice a czym undyny byłby pomocny. Mógłby też zawierać informacje o niektórych co ważniejszych eliksirach czy składnikach związanych z rzucaniem czarów i odprawianiem rytuałów, bo jest tego w każdym tomie zatrzęsienie, ale nie wiele zostaje w głowie po lekturze.
Lubisz fantastykę? Chwytaj za Tetar węży. Nie lubisz fantastyki? Też chwytaj za Teatr węży, a polubisz. To historia z nietypowym głównym bohaterem, którego ciężko nie darzyć sympatią i któremu ciężko nie kibicować podczas wygrzebywania się kolejnego bagna. Złożona kreacja Krzyczącego w ciemności i jego nietypowe dziedzictwo to ciekawa kompozycja nie pozwalająca na jednoznaczne zaszufladkowanie jako bohatera dobrego albo złego. I to głównie z powodu tej kreacji do serii chce się wracać.
|tyt. oryg. Czerń nie zapomina, Agnieszka Hałas, wyd. Rebis, 460 str., 2020, 2020, [Cykl:] Teatr węży - tom V|
Komentarze
Prześlij komentarz
Drogi czytelniku, liczę na to, iż pozostawisz po sobie coś więcej niż tylko dwu wyrazowe stwierdzenie "Chyba przeczytam", albo "Brzmi ciekawie". Byłabym niezmiernie wdzięczna za lekkie wysilenie się co do treści zamieszczanej w komentarzu.
Z góry dziękuję za wszelkie opinie, nie tylko pozytywne, ale i krytyczne, jestem otwarta na sugestie i skłonna do podjęcia dyskusji.