Pośród cieni

Teatr węży to seria Agnieszki Hałas, która moim zdaniem zasługuje na większą popularność. Polskich autorów w nurcie fantastycznym mamy sporo, ale nie każdy tworzy powieści w zadowalającej jakości, choć w subiektywnym odczuciu szepnę na marginesie, że najwidoczniej nie zawsze jest to konieczne. Natomiast Hałas pisze dobre historie, w wykreowanym przez siebie świecie stawiając na wzbogacenie go w ciekawe i zajmujące uwagę czytelnika szczegóły, o czym mogłam przekonać się już przy okazji tomu pierwszego.

Nie ukrywam, że sięgając po Pośród cieni miałam na nie spory apetyt. Dwie karty mnie zauroczyły i bardzo chciałam wrócić do tego jakże ciekawego i mrocznego Shan Vaola. Ten mój entuzjazm to trochę jednak był zgubny, bo trochę się od drugiej części odbiłam.

Motywem przewodnim pozostaje, jak mi się wydaje przeszłość głównego bohatera, ale nie wszystkie elementy i wątki poboczne się splatają wokół tej kwestii. Pośrednio do niej nawiązują, ale w Pośród cieni pojawiają się nowe postacie, które dopiero w sferę mroku wkraczają i muszą sobie z tym jakoś poradzić. I to jakby stanowi główny trzon akcji, a w tle i tak mamy do czynienia z pytaniami o to, co działo się z Brunem w chwilach, do których nie może sięgnąć pamięcią.

Wydaje mi się, że ten bogaty i ciekawy świat wykreowany przez autorkę wymaga pogłębienia. W tym tomie brakuje udziału bohaterów z podziemi i ich epizodyczna rola wywołuje trochę tęsknoty za tym, co poznaliśmy przy okazji Dwóch kart. Brune w zasadzie jest dalej sobą - żmijem, mrocznym władającym nadprzyrodzonymi mocami i nieco zagubioną postacią, której wrogiem staje się sumienie. Dostajemy kilka odpowiedzi odnośnie tego, co działo się z nim w przeszłości, ale jednak nie wszystkie karty (nomen omen) zostają odsłonione.

Przy okazji niesamowitej lekkości z jaką Agnieszka Hałas posługuje się piórem nadal mamy doczynienia z bardzo plastycznym światem. Jest on też bogaty w szczegóły i widać, że autorka do tego się przyłożyła. Do tego Hałas pisze bardzo konkretnie. Nie trwoni czasu na pół strony opisu wyglądu bohatera w momencie, gdy wystarczają na to jedno, dwa zdania. W kwestii wydarzeń muszę się jedynie przyczepić do tego, jak lekko zostały niektóre z nich potraktowane. Ta swoboda języka i tempo akcji sprawiają, że brak czasu na refleksję i podkreślenie co bardziej doniosłych chwil. Również "pocięcie" książki skakanie po wątkach nie do końca służy przyswajaniu fabuły. Oswajamy się z konkretną sceną, "trawimy ją", a trzy linijki dalej przechodzimy do podrozdziału z innym wątkiem. W pierwszym tomie nie było to tak odczuwalne i śmiem twierdzić, że trzecia część trochę się w tej kwestii zrehabilituje, bo jest prawie dwa razy obszerniejsza.

Brune to sympatyczny bohater z charakterem, w kwestii którego nadal pozostaje wiele pytań. Autorka zaspokaja częściowo ciekawość czytelnika w drugiej części Teatru węży, ale nie całkowicie, pozostawiając kilka smaczków i finalne rozwiązanie tajemnicy na tom trzeci, którego bardzo jestem ciekawa. Równie interesujące wydaje się dalsze pisanie Hałas w tym uniwersum, ale o tym, czy jest to pomysł dobry i czy opowiedzenie czegoś jeszcze ze świata Brune'a ma sens wypowiem się po lekturze W mocy wichru.

|tyt. oryg. Pośród cieni, Agnieszka Hałas, wyd. Rebis, 364 strony, 2017 (II wydanie), tom II cyklu Tetar węży|

Komentarze