Mój czerwiec (2020)

Mój czerwiec okazał się miesiącem lekkiego zwiedzania i czytania różnorodnych i ciekawych książek. Udało mi się też dopełnić pewne osobiste wyzwanie, polegające na przeczytaniu w tym roku minimum czterech dzieł z gatunku grozy. Mam na koncie w czerwcu trzecią i czwartą pozycję dopisaną na listę, ale dało mi to też impuls do rozszerzania mojej skromnej biblioteczki z horrorami. 


Początek miesiąca upłynął z cudowną, intrygującą i poszerzającą horyzonty książką Roberta Macfarlane'a, czyli z Podziemiami. Dzięki tej lekturze coraz bardziej mam ochotę na więcej książek popularnonaukowych związanych z naturą czy oddziaływaniem człowieka na środowisko.


Jaszczurka w środku miasta? Czemu nie! I wizyta w (na) Sky Tower oraz Panoramie Racławickiej. Przynajmniej zaliczyłam w końcu też atrakcję - a jako rodowita Wrocławianka powinnam to mieć dawno za sobą.
Przeczytałam też Śpiew potępionych i ucieszyłam się z powrotu do świata Brune'a, mimo, że to już przedostatni tom. Szczegóły znajdują się w poprzednim poście.


Waleczną podrzuciła mi przyjaciółka w ramach wzajemnego dawania sobie własnych, polecanych książek do przeczytania. Zostawiam link do mojej opinii na Lubimy czytać, bo na osobnego posta szkoda mi było czasu. Inna sprawa, że literatura młodzieżowa to też margines lektur, które obecnie sobie dobieram. Ta pozycja akurat była całkiem w porządku, w dodatku zafundowała trochę nostalgicznej tęsknoty za typowymi dla pierwszych wydanych po roku dwutysięcznym tekstami młodzieżowymi.


Coś okazało się bardzo dobrą książką, dzięki której dołożyłam cegiełkę do mojego wyzwania z czytaniem horrorów. Niebawem pojawi się post na blogu.



O nawiedzających i nawiedzanych to nowelka z dość sztampowym motywem nawiedzonej posiadłości, którą to historię zapamiętam głównie dzięki klimatowi. Czytało mi się ją dobrze, ale nie zostanie na długo w głowie. Ponownie podrzucam link do LC.

Zdobycze z maja i czerwca


1633 Webera i Flinta przyszło do mnie w ramach współpracy - czytałam w ebooku. Nowy wspaniały świat to uzupełnienie mojej kolekcji klasyków. Czerń nie zapomina będzie za chwilę czytana, choć ze smutkiem myślę o rozstaniu się z Teatrem węży. Przybyło też w ramach współpracy (Bookhunter). Puste niebo to efekt promocji na stronie Świata książki (jak większość moich zakupów, aczkolwiek nie wszystkie). Książki od Powergrapha i Vespera mają dość wysokie ceny (ale też solidne wydania) więc do książki Raka wzięłam też Całopalenie - jak mówiłam, idę trochę w grozę. No i na samym końcu, ostatnie dwa tomy Mrocznej wieży (Wiatr przez dziurkę od klucza na razie pomijam, zostawię sobie na później). Mam wrażenie, że po przerzuceniu ostatniej kartki siódmego tomu dopadnie mnie okrutna pustka.

Plany czytelnicze na lipiec

Tym razem stawiam nie tylko na czytanie tomów poszczególnych serii, ale i na ilość książek, które chcę przeczytać. Celuję w sześć. Chciałabym zobaczyć, jakie są moje możliwości przy okazji tego, że w zasadzie brak mi obecnie większych zobowiązań. Aktualnie czyta się, w znakomitym tempie Księżniczka dinozaurów. Sięgnę jak wspominałam po piąty tom Teatru węży. Poza tym na pewno Pieśń Susannah, bo już tęsknię za Rolandem i jego ekipą. W przypadku pozostałych trzech książek - najprawdopodobniej będę też sięgać po Balladę ptaków i węży, czyli prequel do Igrzysk śmierci. I poza tym zostawiam sobie wolne dwa "okienka" na książki, na które najdzie mnie ochota. Możliwe, że będzie to kryminał, a może jednak Iliada, którą planuję poznać w tym roku. Może coś z pozostałych w tym stosie pozycji - czas pokaże.

Komentarze