Czarnoksiężnik i kryształ (Stephen King)

Zakończyłam lekturę niesamowitej cegły, w której King daje popis swoich umiejętności. W czwartej części swojego cyklu fantasy autor eksperymentuje trochę z budową książki i to w sposób z jednej strony dość oczywisty, a z drugiej konstruuje coś zupełnie wyjątkowego i niespotykanego przynajmniej wśród tytułów dotychczas przeze mnie przeczytanych.

Czarnoksiężnik i kryształ to takie połączenie akcji teraźniejszej cyklu toczącej się od pierwszego tomu oraz wydarzeń mających miejsce jeszcze przed pierwszym tomem. W liczącej ponad siedemset stron cegle dzieje się mnóstwo, a znani dotąd bohaterowie naprawdę mają co robić. Zaczyna się od pełnego napięcia pojedynku na zagadki z przeciwnikiem, którego czytelnik zna z końcówki Ziem jałowych, ale to pierwsza z całego zestawu atrakcji przygotowanych przez Stephena Kinga.

Czytelnika rozkminiającego od pierwszego tomu kim jest Roland spotyka w końcu nagroda - dowiaduje się więcej o jego przeszłości, tego jak wyglądały początki używania talentu i zmysłów rewolwerowca. I część ta jest zawarta właśnie w środkowych około pięciuset stronach, dlatego też chwalę sobie wyjątkowo ten tom - zazwyczaj retrospekcje w powieściach wszelkiego typu zajmują kilka rozdziałów i są dodatkiem, a w przypadku Czarnoksiężnika i kryształu mogłaby być to osobna książka, ale autor z wiadomych względów "obłożył ją" akcją teraźniejszą.

W każdej prawie opinii dotyczącej powieści Kinga o tym pisze, więc niechaj tradycji stanie się zadość - King lubi gawędzić i niespiesznie opowiada historie swoich postaci. W treści historii samego Rolanda znajduje się kilka opowieści dotyczących występujących tam bohaterów. Poznajemy Susan, jej ciotkę, mieszkańców miasteczka, a także, z czego wielce ucieszy się każdy zaintrygowany kingowskim tworem amator, kilka informacji dotyczących świata Mrocznej wieży i powodów, dla których Roland nie może przerywać swojej misji. Co ciekawe, w tomie tym czytelnik jest świadkiem rozwoju dość (szkoda mi tu używać tak pejoratywnego określenia, ale jednak muszę) szczeniackiego wątku miłosnego, a jednak opisanego na bardzo dobrym poziomie. Jako antyfanka rozlazłych motywów okraszonych maślanymi oczyma i przyspieszającymi sercami nie odczułam na tym gruncie choćby odrobiny irytacji.

Bohaterowie Mrocznej wieży są niejednoznaczni. Powodują nimi zupełnie ludzkie odruchy, popędy i słabości, a kreacje charakterów przyciągają uwagę czytelnika. Do moich ulubieńców należał Cuthbert, oczywiście i sam Roland, ale doskonała, choć antypatyczna (i w tej antypatyczności znakomita) kreacja Rhei. Nie ulega wątpliwości, że poznani w poprzednich częściach Eddie, Susannah i Jake zostają trochę zepchnięci na margines, ale jednak nie giną całkowicie, a swoja obecność zaznaczają w widoczny jak na przyznany im przez autora "czas antenowy". 

Jestem bardzo zadowolona z poziomu tej części, wyraźnie lepszego niż w przypadku Ziem jałowych. Czytało się Czarnoksiężnika i kryształ z ogromny zainteresowaniem i zacięciem, z chęcią sięgałam po książkę, z niechęcią ją odkładałam. W powieści tej King pokazuje wysoki poziom swoich umiejętności pisarskich i sugeruje coraz ciekawszy ciąg dalszy.

|tyt. oryg. The Dark Tower IV: Wizard and Glass, Stephen King, wyd. Albatros, 749 str., 1997, 2017, Cykl Mroczna wieża - TOM IV|

Komentarze