Łuska w cieniu to część druga dylogii (opinie o pierwszym tomie tutaj), w której główna bohaterka (pół smok, pół człowiek) wikła się w intrygi goreddzkiego dworu oraz zostaje nadzieją na pojednanie ras - ludzi i smoków. W tomie tym zbliża się wojna między obozami, a Serafina jest kluczem do jego rozwiązania i to w dość niestandardowym wydaniu - konieczne staje się bowiem odnalezienie innych "mieszańców", którzy pomogą w zażegnaniu konfliktu.
Zacznę może od tego, że bardzo odpowiada mi forma tej opowieści, a dokładniej rzecz ujmując - że jest to dylogia. Serafina wprowadzała czytelnika w świat Goreddu oraz przedstawiała główną bohaterkę (będącą również narratorką), natomiast druga część jest rozwinięciem zapoczątkowanej w pierwszym tomie historii o wojnie. Nie ma żadnych przestojów, a całość nie cierpi na "syndrom" drugiego (środkowego) tomu. Bardzo byłabym usatysfakcjonowana, gdyby dylogie zyskały więcej popularności.
Hartman potrafi pisać i widać w Łusce w cieniu to, że fabułę przemyślała. Nie wychodzi jej to może w stu procentach i zdarzają się momenty lekkiego przestoju i zwolnienia akcji, ale nawet spoglądając na konstrukcję rozdziałów widać, że autorka miała plan na opowiedzenie tej historii. W drugim tomie mamy do czynienia z klasycznym motywem drogi, jakże często wykorzystywanym w fantastyce. Główna bohaterka wybiera się w podróż, aby odnaleźć postacie, z którymi ma kontakt jedynie mentalny - w swoim ogrodzie grotesek. Motyw ten wypada bardzo oryginalnie i jest ciekawym zabiegiem zastosowanym przez autorkę. Ponadto do klasycznej, wspomnianej już "wędrówki" dochodzi poszukiwanie, a zatem swego rodzaju niepewność co do odnalezienia i przystąpienia poszukiwanych do sprawy.
W Łusce w cieniu jeszcze kilka kwestii rzuciło mi się w oczy i na szczęście przysłoniły one raczej nudny i nie wnoszący nic poza dramatyzmem wątek romansowy. Jedną z zalet, które mogę wymienić jest postać Jannouli, półsmoczej groteski, która w bardzo ciekawy sposób nawiązuje i później również kształtuje relację z główną bohaterką. Przyznam, że był to pod kątem budowania napięcia i psychologii jeden z najlepszych elementów tego tomu, a nie raz, czytając kolejne fragmenty z nim związane siedziałam prawie na szpilkach. Drugą kwestią, za którą muszę pochwalić autorkę jest bardzo dobre ukazanie aspektów politycznych - przedstawienie wszystkich grup interesu i ich celów oraz potencjalnych zgrzytów.
To czego mi brakowało w tej historii, to więcej smoków - bo one pojawiają się jednak rzadko (mimo, że są stroną konfliktu) a często też w postaci ludzkiej. W tym wypadku opowieść traci trochę na swojej "fantastyczności", bo jednak lepiej czyta się o łopocie skrzydeł i zianiu ognia niż o smoku będącym zwykłym człowiekiem.
Hartman przemyślała swoją dylogię i zarówno Serafina jak i Łuska w cieniu prezentują bardzo przyzwoity poziom. Akcja rozgrywa się w świecie, który rządzi się swoimi własnymi prawami i ma wiele do zaoferowania. Autorka nie pomija też kilku ważnych kwestii moralnych czy podejściu do odmienności, która reprezentowana jest przez niechęć ludzi do smoków i rozwijający się między nimi konflikt. Warto z tą książką spędzić kilka wieczorów, choć fani smoków mogą czuć się nieco zawiedzeni.
|tyt. oryg. Shadow Scale, Rachel Hartman, wyd. Mag, 605 str., 2015, 2015, cykl Seraphina, t. II|
Komentarze
Prześlij komentarz
Drogi czytelniku, liczę na to, iż pozostawisz po sobie coś więcej niż tylko dwu wyrazowe stwierdzenie "Chyba przeczytam", albo "Brzmi ciekawie". Byłabym niezmiernie wdzięczna za lekkie wysilenie się co do treści zamieszczanej w komentarzu.
Z góry dziękuję za wszelkie opinie, nie tylko pozytywne, ale i krytyczne, jestem otwarta na sugestie i skłonna do podjęcia dyskusji.