Zgnilizna


Dziecko Odyna czytane niespełna miesiąc temu okazało się moim prywatnym hitem. Może nie objawieniem, ale mocno się z historią stworzoną przez Siri Pettersen związałam. Z entuzjazmem odnotowałam, że autorka prowadzi fabułę w dość nieoczywisty sposób, rezygnując ze sprawdzonych, wyświechtanych trików bazujących na nastoletniej miłości.

Druga część Kruczych pierścieni to nacisk na rozwój akcji. Hirka i Rime się rozdzielają, każde ma przed sobą swoje własne wyzwania i to wcale nie łatwe. O ile w Dziecku Odyna autorka postawiła na nakreślenie charakterystyki krain Ym, o tyle w kontynuacji oprócz rozwoju wydarzeń pojawiają się istotne informacje o pochodzeniu Hirki. Jest to niewątpliwie intrygujące, tym bardziej, że w przypadku pierwszej części dało się wyczuć lekkie zagubienie bohaterki spowodowane właśnie niewiedzą związaną z pochodzeniem.

Zachwycałam się tomem rozpoczynającym cykl (a właściwie to trylogię) i mój entuzjazm nieco przygasł przy lekturze drugiej części. Polubiłam Hirkę i Rimego w Dziecku Odyna, pokochałam świat, w którym rozgrywały się poprzednie wydarzenia i z ogromnym entuzjazmem sięgnęłam po Zgniliznę. Niestety kontynuacja wypada w moim odczuciu nieco słabiej, choć pojawia się kilka aspektów, które i tak skłaniają mnie ku szybkiemu zaopatrzeniu się w Evnę.

Rozdzielenie akcji na dwie główne postacie (co miało już miejsce w części pierwszej, ale tam ścieżki bohaterów i tak co jakiś czas się schodziły) spowodowało pewien rozdźwięk. Zagubiona w nowym świecie Hirka poznaje nowych sprzymierzeńców, ale nie są to bohaterowie aż tak intrygujący jak którakolwiek z postaci drugoplanowych w Dziecku Odyna. Nie straciłam sympatii względem bohaterki, bo zdecydowanie nie w głowie jej poddawanie się, ale chwilami jej reakcje na "nowy świat" były tak głupie, że zastanawiałam, czy nie cofnęła się w rozwoju. Na szczęście sytuację uratował wątek Rimego, który pozostał w Ym i dzielnie radził sobie z nowym stanowiskiem w Radzie. To taka postać, która zawsze będzie stawiała na działanie, choć nic dziwnego, skoro sam z siebie wybrał drogę wojownika. W dodatku musi teraz mierzyć się nie tylko z obowiązkami wynikającymi z objętej roli, ale także z konsekwencjami. To obserwowanie poczynań Rimego wywołało we mnie najwięcej emocji, co w zasadzie potwierdza moją słabość do niezwykłego świata Ym. 

W Dziecku Odyna Pettersen wplotła w fabułę kilka ważnych kwestii, a mam tu na myśli brak przynależności, napiętnowanie, konflikty międzypokoleniowe... W Zgniliźnie też się to pojawia, ale już słabiej zarysowane. Ogółem jest to tom kładący nacisk na akcję, w mniejszym stopniu koncentrujący się czy to na uczuciach bohaterów czy na właśnie problemach wymagających chwili refleksji. Nie zmienia to faktu, że twórczość Pettersen mi się podoba. W jakiś sposób autorka do mnie trafia swoimi pomysłami i nawet jeżeli ta część nieco mnie zmęczyła (stylem chociażby, bo język pozostawia trochę do życzenia) to i tak jestem końcówką zaintrygowana i chcę poznać finał tej historii. Tylko po drodze zabrakło trochę iskry. Liczę na to, że Evna wyjaśni więcej o tajemniczej nacji ślepych i odbiorę ją bardziej emocjonalnie.

Ocena: 7/10

Cykl Krucze pierścienie: 1. Dziecko Odyna, 2. Zgnilizna, 3. Evna

Komentarze