Ściana burz


Swoim pierwszym tomem Ken Liu mnie zachwycił. Królowie Dary okazali się lekturą na poziomie, zbudowaną z pobocznych wątków spajających się w bardzo zadowalającą całość, w dodatku fabuła została utrzymana w subtelnym orientalnym klimacie. Co ciekawe, jedna kwestia trochę gasiła mój entuzjazm związany z kontynuacją - w Królach Dary opowiedziano historię zamkniętą. Wyglądało to tak, jakby wszystko co najważniejsze w przygodach Maty Zyndu i Kuniego Garu rozegrało się w jednym tomie i "dopisywanie" kolejnej cegły nie ma sensu. Innymi słowy, obawiałam się, że Ściana burz będzie nudna (wbrew temu, co sugeruje tytuł). Obawy okazały się bezpodstawne, bo Liu przecież pisać umie i o drugim tomie cyklu Pod sztandarem dzikiego kwiatu można powiedzieć wiele dobrego.

Historia to długi cień rzucany przez przeszłość na przyszłość.

Uniwersum stworzone przez Kena Liu jest bardzo złożone. W tomie drugim dostajemy mapkę nie tylko Wysp Dary, ale i odległej krainy, nieznanego lądu, co wstępnie zapowiada czytelnikowi rozszerzenie się przestrzeni, w której rozgrywa się fabuła.

Funkcjonują w tym świecie bóstwa, których świat czytelnik może podejrzeć i obserwować motywy postępowania tych, którzy mają wpływ na ludzki los. Już w tomie pierwszym zwróciłam na tę kwestię uwagę i cieszę się, że nie zmieniło się to w kontynuacji. Ten świat po prostu pochłania czytelnika, a jego złożoność oczarowuje. Nie tylko bóstwa zachwycają, ale i nurty myślowe, złożoność działających w Królestwie Dary filozofii i pojawiające się technologie.

Oprócz znanych już czytelnikowi bohaterów na scenie pojawiają się nowe postacie, w tym dzieci cesarza Ragina, pretendujące do tronu. Każde z nich jest inne, szczyci się innymi umiejętnościami i na innym obszarze czuje się pewnie. Bardzo cenię sobie różnorodność postaci u Liu, przynajmniej tych pierwszoplanowych, choć i w przypadku kilku bohaterów drugoplanowych pojawiły się ciekawe charaktery. Ogólnie autor bardzo poważnie podchodzi do wiarygodności swoich bohaterów, fundując im bogatą przeszłość. Czytanie historii poszczególnych postaci było dla mnie równie fascynujące, co śledzenie samej fabuły.

Ściana burz to obszerne tomiszcze, na które trzeba poświęcić trochę czasu. Styl Liu co prawda jest przystępny, ale i tak lektura wymaga skupienia, żeby dobrze w ten świat się wczuć, a biorąc pod uwagę nurty filozoficzne o których wspominałam, warto przynajmniej chwilę poświęcić na opanowanie ich założeń, by wiedzieć np. o czym żartują bohaterowie. Jest to książka dla nieco bardziej cierpliwych i dojrzalszych czytelników, którzy spokojnie oczekiwać będą na to, do jakiego finału doprowadzi autor.

Jest i akcja i to jaka! Bitwy powietrzne z wykorzystaniem sterowców i pewnych magicznych stworzeń, które ożywają tylko na kartkach książki. W tomie drugim cyklu dużo lepiej wypadają elementy fantastyczne, których ze świecą szukać w Królach Dary. Dzięki temu Ściana burz jeszcze bardziej zyskuje w moich oczach i wzmaga apetyt na kontynuację. Dużo też symboliki upchnął Liu w tym tomie, więc tym bardziej opłaca się być uważnym czytelnikiem.

Drugi tom cyklu to też pochwała wartości, czyli coś, co bardzo mnie urzeka i na swój specyficzny sposób rozczula w wielkich historiach. Dzięki Zomi Kidosu czytelnik ma styczność z ogromnym poszanowaniem dla nauki, ale i dbałością o wykształcenie i pędem zarówno ku temu, co pewne jak i takim poznawczym pragnieniu zbadania tego, co nieznane. Właśnie z racji uzdolnienia Zomi mamy też okazję być świadkami obrazu pięknej relacji uczennicy z jej mentorem, znanym z Królów Dary Luanem Zyą.

Ściana burz to cudowna kontynuacja Królów Dary, która daje czytelnikowi jeszcze więcej powodów do zachwytu i możliwość zanurzenia się we wspaniałym, orientalnym wyimaginowanym świecie. Funduje możliwość lektury obfitującej w zwroty akcji, ale i zmuszającej do myślenia. Pokazuje ciekawe motywy nie tyle walki o władzę, co o dobro narodu, podążanie za własnymi ideałami i niezłomności. To taka powieść, po której w człowieku coś zostaje, nie może przestać myśleć o Ścianie burz jeszcze kilka dni po przeczytaniu ostatniej strony. Równocześnie to książka bardzo subtelna, nie pozbawiona lżejszych tonów.


Moja ocena: 9/10

Pod sztandarem dzikiego kwiatu:
2. Ściana burz
3. ?

Cytat zapisany kursywą pochodzi z książki.

Komentarze