Pocałunek żelaza

Mercedes Thompson jest mechanikiem samochodowym i zmiennokształtną, która uchodzi za ulubienicę stada wilkołaków z Tri-Cities. Bohaterkę zdążyłam już nieco poznać, bo Pocałunek żelaza to trzeci tom serii Obca krew. I fakt, że dotarłam do trzeciej części musi świadczyć o tym, że jednak warto po nią sięgnąć.

Tym razem Mercedes zadziera z potężną siłą, jaką są Pradawni. Zaczyna się niewinnie, potem pojawiają się komplikacje w formie aresztowania Mrocznego kowala, a zarazem przyjaciela Mercy - Zee. Panna Thompson zostaje poproszona o użyczenie swojego nad wyraz czułego węchu w celu zidentyfikowania mordercy, który zabił kilku nieludzi w rezerwacie dla tych odmieńców. Pojawia się kilka fałszywych tropów, a zmiennokształtna Indianka wsadza swój kojoci nos w sprawy, które powinny pozostać na zawsze dla niej tajemnicą.

Nie ma sensu zbyt wielkiego, bym pisała, że Mercedes zachowuje się jak rasowa bohaterka urban fantasy. Ale właśnie to napisałam i jestem ciekawa, czy kiedyś będę recenzowała książkę z tego gatunku i nie będę musiała użyć podobnego stwierdzenia? Przecież to takie oczywiste dla urban fantasy! I tak dobrze znane, że do książek w tym klimacie żywię uczucia niemalże podobne do tych, jakie się pojawiają przy powrocie do domu. Choć ogromnie kocham fantastykę i znam ją całkiem nieźle i czuję się bardzo dobrze w tym gatunku, to jednak jego odłam w postaci urban fantasy jest moim żywiołem.

Tym razem czytając o Mercy nie natkniemy się na wampiry, co staje się miłym akcentem. Pomimo zawirowań miłosnych i niezdecydowania bohaterki w kwestii wyboru między dwoma wilkołakami, dobrze wspominam tą część. Oprócz samego gatunku, wielbię motywy wilkołacze w książkach, a i sama bohaterka nie jest irytującą do tego stopnia, żeby porzucić serię. Zauważyłam, że nawet jeżeli na początku książki Patricia Briggs umiarkowanie potrafi czytelnika zainteresować i raczej nie szaleje w kwestii władających nim uczuć, to z każdym kolejnym rozdziałem wszytsko staje się bardziej złożone. Bardzo dużo emocji możemy doświadczyć właśnie w drugiej połowie Pocałunku żelaza. Same morderstwa nie są niesamowicie skomplikowanymi zagadkami kryminalnymi, ale ciekawią natomiast ich konsekwencje dla polityki prowadzonej przez nieludzi. Jeżeli miałabym się w tym miejscu do czegoś przyczepić, to do faktu, że stanowiska władzy są dość mocno rozdrobnione i właściwie nie zawsze orientowałam, która postać na jakim szczeblu się znajduje. 

Nie są to jedyne wady, bo niestety, ale książkom Patricii Briggsa muszę postawić jeszcze dwa zarzuty. Pierwszym jest trójkąt miłosny, którego przesycenie w pierwszej części powieści i rozkminy nad wyborem partnera Mercy sprawiły, że mocno zwątpiłam w serię. Nawet się zastanawiałam, czy sięgnę po kolejny tom. Na szczęście autorce udało się wybrnąć z tego motywu w ten sposób, że nie zaniechała oczywiście całkowicie opisywania problemów miłosnych Mercy, ale zrobiła to samo, co na końcu drugiego tomu - w pewnym sensie mnie tym wątkiem zachwyciła. I zaczęłam go odbierać jako jeden z ciekawszych elementów książki, ja też jako jeden z takich... działających na moje emocje elementów książki. Bo dużo się dzieje na koniec i wybór Mercedes naprawdę nie należy do prostych, Wszystko jest złożone i pogmatwane i gdyby nie rozchodziło się o istoty nadnturalne, to pewnie bym się znudziła. Ale właśnie ta cząstka paranormalna wprowadza ten chaos i będąc na miejscu Mercy sama nie wiedziałabym, jak postąpić. Prędzej zdecydowałabym, czego nie robić.

Uciążliwość obietnicy nie zwalnia od jej dotrzymania.

Drugim zarzutem wobec trzeciego tomu Obcej krwi jest nadmiar bohaterów męskich. Gdy pojawiają się jakieś kobiety, to tylko epizodycznie, lub jako postacie drugoplanowe (Jesse, Honey, Auriel). Tak więc właściwie czytamy cały czas o Mercy i całej bandzie facetów, z którymi musi sobie ona radzić. Owszem, jedni są bardziej przychylni, a drudzy mniej. Ale nadal odczuwam silne przesycenie testosteronu w książkach pani Briggs. Jakieś zboczenie autorki? Nie wiem. Nie chcę niczego przesądzać, ale liczę na to, że w dalszych tomach pojawi się więcej dziewczyn. Tak chociaż... dla równowagi w przyrodzie.

Przypadł mi do gustu motyw z nietypowymi istotami nadnaturalnymi (kelpie, selkie) i wątek odkrywający nieco tajemnic Pradawnych. Fajnymi fragmentami okazały się wzmianki o różnorodnych artefaktach (takie rzeczy zawsze mi się podobają) i ich użyciu. Ciekawi mnie natomiast, ile zapamiętam z fabuły do czasu lektury kolejnego tomu, bo muszę przyznać, że zaczynając część trzecią słabo pamiętałam losy bohaterów z Więzów krwi. Wiem natomiast już o możliwościach autorki i nie obraziłabym się, gdyby czymś mnie jeszcze zaskoczyła, ale to, co dostałam do tej pory wystarczająco mnie również zadowala.

Moja ocena: 7,5/10

Autor: Patricia Briggs
Wydawnictwo: Fabryka słów
Ilość stron: 405
Rok wydania: 2010

Seria Obca krew:
1. Zew księżyca < recenzja
2. Więży krwi < recenzja
3. Pocałunek żelaza
4. Znak kości
5. Zrodzony ze srebra
6. Piętno rzeki

Przeczytane w ramach wyzwania: Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+ 3,0 cm)
Cytat oczywiście pochodzi z książki.

Komentarze