Gromowładny - "epickie fantasy"

Człowiek wielce nieogranięty (JA) nawet się nie zorientował, że dzisiaj Dzień książki jest. Słyszałam rano w radiu ale dotarło to do mnie dopiero gdy na bloggera weszłam. Lepiej późno, niż później. A dzisiaj częstuję recenzją Gromowładnego, który na mojej półeczce czekał od sierpnia minionego roku. To żeby jakoś tak zgrabnie zacząć, zaprezentuję opis widniejący na skrzydełku okładki:

 Arjun przybywa do Ararat w chwili, gdy ponad miastem szybuje niezwykła skrzydlata istota. Jest to dzień powrotu długo oczekiwanego bóstwa. Mistyczny Ptak sunie po niebie, niezbadane ulice zostają przekształcone, potężna rzeka zmienia bieg, ptactwo wzbija się w powietrze, tłumy szaleją z radości, a działa strzelają na wiwat. Potem moc Ptaka zostaje uwięziona w kadłubie latającego okrętu wojennego "Gromowładny" stającego się żywą świątynią i straszliwą nową bronią, która ma zostać wykorzystana dla całego Ararat.

 Z tyłu książki znajdują się jeszcze słowa Brandona Sandersona (Z mgły zrodzony) rekomendujące w ten sposób "Połączenie magicznego realizmu z epicką fantasty". Dwa ostatnie słowa zachęciły mnie do kupna "Gromcia". Zaczęłam czytać, przepłynęłam przez kilkadziesiąt pierwszych stron i odłożyłam książkę na pół roku... Zabrawszy się ponownie za lekturę zagłębiałam się w świat Ararat i dość sprawnie jak na tak gęsty drug pochłaniałam kolejne rozdziały. Niestety, pomimo lekkości i dwóch, może trzech wyjątkowo urzekających scen, nic mnie w tej książce nie zachwyciło. Ale od początku...

 Arjun wyruszył ze swojego rodzinnego miasta Gad w poszukiwaniu utraconego bóstwa - Głosu. W Ararat udało mu się zaaklimatyzować, lecz w celu odnalezienia zaginionego boga chłopak uwikłał się problemy dotyczące całej ludności Ararat. Niespodziewanie poznaje twórcę okrętu "Gromowładny" i zostaje wplątany w politykę Hrabiny Ilony (pseudo czarnego charakteru książki).
Drugim wątkiem niemalże równie ważnym jak losy Arjuna jest to, co dzieje się w mieszkającym w domu poprawczym Barbotina Jackiem. Chłopakowi udaje się uciec dzięki mocy Ptaka.

 Początek był dość emocjonujący i na tym epickość się kończy. Czytając miałam nadzieję na jakiś przełom, na niespodziewany zwrot akcji też liczyłam i się nie doczekałam. Przewaga opisów nad dialogami nie specjalnie mnie cieszyła, choć nie utrudniała czytania. Język poprawny, bez zarzutów nawet najmniejszych... Dostateczny i nic więcej. 

 Do tego ciężko mi stwierdzić, z jakiego gatunku to książka jest - fantasy w niej tyle co nic, dynamiki też brak, co oznacza, że na przygodówkę też się Gromowładny nie nadaje. W nielicznych scenach, w których pojawiał się tytułowy okręt doszukiwałam się elementów steampunku i co? Nic! Bohaterowie nie byli źle wykreowani - mieli przeszłość, swoje cele i priorytety, a mimo to nie znalazłam sobie ulubieńca. Zawsze mam jakiegoś pupilka, a tutaj lekką sympatię odczuwałam do buntowniczego (oczywiście) Jacka. Wątki miłosne dałoby radę spisać na jednej kartce. Panu Gailmanowi po prostu średnio wyszła realizacja swojego pomysłu - potencjał jest, wykonanie kuleje. Na sam koniec chciałabym zwrócić uwagę na to, że w książce nie czuje się kompletnie klimatu - może przez chwilę, w połowie, dałam się porwać, ale otem to opadło i nie chciało się zmienić. Nie żałuję jednak lektury, bo coś tam mi się w książce podobało, jak choćby nienaganny styl i pojedyncze sceny.

Finał pozostawia kilka niedończonych wątków i lekki niedosyt, aczkolwiek mija on na myśl o kontynuacji książki. Już dawno po przeczytaniu czegokolwiek nie czułam się tak pozbawiona emocji. "Aha" - oto moja reakcja na prawie pięćstestronicową "epicką fantasy". Czepię się jeszcze okładki - kolorystyka jest... okropna! Ni to jasne, ni to ciemne, raczej rażące i oczodajne. Na pewno walorów estetycznych nie posiada - no, chyba że ten stos czaszek na którym spoczywa stopa stwora (zaczynam bać się ludzi, którzy projektują okładki. Grafika i treść "Gromcia" w najmniejszym nawet stopniu się ze sobą nie wiążą...).

Moja ocena: 6,5/10

Gromowładnego przeczytałam w ramach wyzwania "Z półki".

Autor: Felix Gilman
Wydawnictwo: Mag
Ilość stron: 497
Rok wydania: 2008 (za Granicą), 2009 (w Polsce)

I mała dygresja muzyczna - gdy nie wiem, czego chcę słuchać, to znaczy, że chcę posłuchać Linkin Park, albo punku. Wczoraj miałam kryzys i okazało się, że NOFX i Bad Religion idealnie mi się wpasowały :)





Komentarze

  1. ja często wypowiadam suche 'aha' po skończeniu słabej książki :>
    "Gromowładny" to raczej nie moje klimaty, a nie sięgnę po tę książkę tym bardziej, skoro jest słaba.

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka, jak widzę przeciętna, nie ma co na nią czasu marnować. Przecież jest tyle innych książek :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakos nie ciagnie mnie do tej pozycji ;/

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś mnie ta książka do siebie nie przekonuje.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znam tej pozycji i nie wiem czy chcę po nią sięgać... chyba mi się nie spieszy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wydaje mi się, że nie trafiłaby w moje gusta.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrze, że chociaż przyzwoitym stylem jest ta książka napisana. Jakoś nic mnie w niej nie pociąga, począwszy od samego gatunku, na fabule kończąc. Póki co, mówię: nie.

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeczytałem opis, od razu wyleciał mi z głowy. Czyli już na wstępie czuję, że mnie nie interesuje... A skoro szczególnie nie polecasz to i nie będę sobie nią zawracał głowy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Książka zdaję się nie zrobi furory, raczej szkoda czasu chociaż muszę się zgodzić, że prezentuje się dobrze ale "nie wszystko złoto co się świeci". ps. muzyka spoko słuchało się takich klimatów kiedyś. pzdr

    OdpowiedzUsuń
  10. Że nie słyszałaś o dniu książki, to ja się wcale nie dziwię, bo jakiś dziwnym trafem, to w Polsce praktycznie w ogóle nie jest lansowane, a szkoda.

    A co do tej książki, to w ostatnim czasie mam jakąś szczególną ochotę na solidne fantasy, więc chętnie bym sięgnął, nawet pomimo tego słabszego zakończenia i kilku wad.

    OdpowiedzUsuń
  11. Pierwsze słyszę o takiej książce, ale jakoś nie do końca przekonuje mnie fabuła :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku, liczę na to, iż pozostawisz po sobie coś więcej niż tylko dwu wyrazowe stwierdzenie "Chyba przeczytam", albo "Brzmi ciekawie". Byłabym niezmiernie wdzięczna za lekkie wysilenie się co do treści zamieszczanej w komentarzu.
Z góry dziękuję za wszelkie opinie, nie tylko pozytywne, ale i krytyczne, jestem otwarta na sugestie i skłonna do podjęcia dyskusji.