„Anima vilis” to łacińskie
przysłowie oznaczające podłą duszę. I to jest idealnie pasujący
do książki tytuł. Wszystkie opowiadania opierają się, lub
nawiązują w mniejszym, lub większym stopniu do tegoż
sformułowania.
Nie pierwszy raz przejechałam się na
ogólnej ocenie książki. Na podstawie recenzji i opinii na LC Anima
Vilis wypadło raczej blado. Mimo to wzięłam się do lektury
zachęcona opisem na okładce – bo zombie, słowiańskie demony,
UFO, teorie spiskowe w połączeniu z czarnym humorem, groteską i
cynizmem... Tak, zgadza się, czarny humor i zombie najbardziej mnie
przekonały do książki pana Dąbrowskiego.
Anima vilis jest zbiorem
opowiadań. Nie mam doświadczenia z tym gatunkiem, a raczej jeśli
już o takowym mówimy, to posiadam minimalne. Jedna
niedokończona książka o tytule Bale maturalne z piekła,
która w żaden sposób nie przekonała mnie do tej formy
literackiej. Stwierdziłam jednak, że nie ma co się uprzedzać i
trzeba spróbować jeszcze raz – a co! Sparzyć się nie boję,
bywa, zdarza się... Do odważnych świat należy!
Pierwszą połowę książki
pochłonęłam w dość szybkim tempie, ale nie powalającym. Czytało
się przyjemnie, nie narzekałam na nic. Potem przerwałam (z
niewiadomych przyczyn) na rzecz kiepskiej finalnie lektury
śpiewających drzew i wróciłam do zbioru. Ach, cóż to była za
cudowna uczta dla wyobraźni! Język, fabuła i bohaterowie – choć
opowiadania nie były długie to zdecydowanie bogate w treść. Niesamowity, mroczny, tajemniczy i niepokojący klimat, który
porywał bez reszty. Z zakończeniem każdego kolejnego podrozdziału
sprawdzałam ile ma następny i... czytałam jak zaklęta! Nie jestem
do końca w stanie stwierdzić, czy to za sprawą nastrojowości, czy
bohaterów, z którymi się zżyłam i którzy przewijali się w
kolejnych opowiadaniach, czy może z czystej ciekawości. Udało mi się nawet łzę uronić, a powszechnie wiadomo, że szczególnym wrażliwcem nie jestem. W ogóle nim nie jestem.
Zasadniczo mamy tu kilka różnych
wątków, w których przewijają się różne postacie. Na pierwszy
rzut oka mamy trzy, cztery główne opowiadania. Potem te odrębne na
pozór nurty zaczynają mieć ze sobą coraz więcej wspólnego, w
wyniku czego zakończenie jakie funduje nam autor powoduje ogromny
niedosyt... Jeżeli jeszcze kiedyś natknę się na jakąś
publikację pana Dąbrowskiego z pewnością bez zastanawiania się
ją zakupię. I nie radzę specjalnie sugerować się opisem z
okładki – najwięcej tu mamy słowiańskich demonów, a zombie,
cynizm i czarny humor pojawiają się epizodycznie (co nie oznacza,
że ujmuje to przyjemności z czytania).
Żeby nie było tak ochachowo,
przytoczę kilka elementów, które trochę mi radochę z lektury
zepsuły. Otóż mamy trzy, czy cztery wstawki z bohaterami, których
losy śledzimy przez kilkanaście stron i potem już słuch o nich
przepada. Moim zdaniem to błąd – bo nawet podczas tych kilku
kartek zdołałam zżyć się z postaciami grającymi główne role.
I potem czytam, czytam i czekam, jaki wkład w kolejne wydarzenia
będą owe istoty miały, a tu co? Nic. Albo angażować wszystkich w
równomiernym stopniu, albo nie robić mi apetytu na wydarzenia z
udziałem lubiącej długie, ostre noże Joli, czy sympatycznego
zombiaka imieniem George.
Drugą, mniej irytującą wadą była
stylizacja dialogów na język młodzieżowy. Spotkałam się z tym
tylko w początkowym etapie czytania i później jeszcze w jednym z
opowiadań pt „Biwak” (nawiasem rzekłszy, to jedno z moim
ulubionych opowiadań z tego zbioru). To autorowi wybitnie nie wyszło
i mógł nie przedobrzać w tej materii... No bo który chłopak
zwraca się do swojej dziewczyny per „Pupcia”? Przez „D” to
jeszcze jestem w stanie zrozumieć – mało kulturalne, ale
prawdziwe. A pupcię, to niemowlaki mają. Na szczęście tego
rodzaju uchybień nie ma wiele, głównie dlatego, że i samych
dialogów jest zdecydowana mniejszość. To mnie zaskoczyło –
książka głównie opierająca się na opisach, a jakże wciągająca!
Naprawdę, przy Animie nudzić się nie można.
Z książką polskiego autora
spędziłam kilka miłych popołudni i podejrzewam, że jeszcze nie
raz wrócę do Animy. Ciężko mi ją zakwalifikować gatunkowo –
mamy tu tematykę fantasy szeroko pojętego i na tym bym poprzestała.
Konkretyzować, czy też szufladkować nie chcę, ale polecam
każdemu, kto ma ochotę na działającą na wyobraźnię lekturę i
iście kunsztowny język (pominąwszy drobne niuanse...).
Moja ocena: 8,5/10
Autor: Krzysztof T. Dąbrowski
Wydawnictwo: Initium
Ilość stron: 286 (niewystarczająca)
Rok wydania: 2010
Nie jestem jakoś przekonana do tego pana, więc raczej odpuszczę.
OdpowiedzUsuńO książce słyszałam, a nawet widziałam okładkę i to na lekcji biologii! Czytała ją moja koleżanka z ławki i szczerze mówiąc zachęciła mnie do przeczytania, jak ty swoją recenzją :D
OdpowiedzUsuńJuż jakiś czas temu wpadła mi w oko i z chęcią po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńSłyszałem o tej książce, ale jakoś nie przyglądałem jej się bliżej, przyznaję, że z powodu raczej słabych recenzji. Ale sam tytuł intryguje i nawet mam ochotę przeczytać te opowiadania. Najbardziej zachęcają mnie słowiańskie demony :)
OdpowiedzUsuńByłam nawet zachęcona, ale nie cierpię języka młodzieżowego, dlatego zdecydowanie nie przeczytam. I jeszcze ta pupcia...
OdpowiedzUsuńNie słyszałam jeszcze o tej książce, ale mam wielką na nią teraz ochotę.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz o niej słysze, ale ze wzgledu, ze napisana jest przez polaka chetnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńNie lubię opowiadań, rzadko je czytam, Bale maturalne z piekła czytałam, podobnie jak inne ksiażki z tej serii, bodajże chyba były to wakacje, nie pamięta dokładnie. :D Ale czułam zwyczajny w świecie niedosyt, nie lubię króciutkich historii, wolę jedną, ale jako całość. :) Poza tym stylizowanie autorów na język młodziezowy? Żenada. Większość z MYŚLI, że wie jak naprawdę on wygląda, ale po prostu nie ma o tym zielonego pojęcia...
OdpowiedzUsuńRzadko czytam opowiadania, ale zadają mi się ciekawe, a z tą "pupcią" to po prostu padłam, nie wiem, czy to tłumaczenie, czy autor oszalał :P Zachęciłaś mnie jednak, więc jeśli spotkam w bibliotece to wypożyczę. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
O niezła jestem, przeczytałam recenzję, a nazwisko autora pominęłam. :P Czyli zostaje druga możliwość...
UsuńJeszcze nie słyszałam o tej książce, ale przyznaję, że mnie zainteresowałaś. Ostatnio bardzo chcę czytać powieści polskich autorów więc myślę, że ta jest dla mnie :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się fajna lektura :) będę o niej pamiętać :)
OdpowiedzUsuń