Wampiry z Morganville Księga 8: Czarny Świt


Słowem wstepu rzeknę tylko... Ten kto nie czytał tej serii nie wie, co traci :)

Tytuł: Wampiry z Morganville. Księga 8: Czarny Świt
Autor: Rachel Caine
Wdawnictwo: Amber
Ilość stron: 346
Rok wydania: 2012

 To już ósme spotkanie z mieszkańcami Morganville. Rozpoczynamy ze stanem kryzysowym, bo Założycielka miasta, Amelie została zatruta przed Pana Draugów, Magnusa. Za moment wyjaśnię niewtajemniczonym, czym owe stwory są, ale najpierw pozwolę sobie wspomnieć o tym, jak to Panu Caine wprowadziła zamęt w mojej literackiej świadomości. Jedynym Magnusem, jaki funk­cjonuje w moim umyśle, jest bohater Darów Anioła, a tu bach, nagle mamy w Morganville mrocz­nego i bardzo złego Magnusa. Magnusa, który jest draugiem. Draugi to okrutne bezkształtne istoty składające się z galaretowatej mazi i mogące przemieszczać się za pomocą kropli wody. Żyją w ba­senach, a w Morganville znalazły sobie ciepły kącik w oczyszczalni ścieków. Nie ma co, zapowiada się sympatycznie. Ponadto draugi żywią się krwią wampirów, a przy deficycie krwiopijców mogą zadowolić się ludźmi. Miasto znajduje się na granicy wyniszczenia. Ludzie mniej związani z ży­ciem wampirów powyjeżdżali, a ci nieliczni, którzy pozostali stają się ważnym orężem dla nadprzy­rodzonych istot. Główna bohaterka Claire z niewyjaśnionych (do czasu) przyczyn potrafi lepiej niż inni rozpoznać Magnusa. I tu pojawiają się pierwsze komplikacje, bo to ją Pan Draugów chce do­rwać. Srebro, choć osłabia wodne, galaretowate stwory, nie niszczy ich, a i zagraża wampirom. Walka z nimi rozpoczęła się już w poprzednim tomie, ale przez dłuższy czas nie pojawiał się nawet cień nadziei na pokonanie draugów. Jednak zmieni się to w Czarnym Świcie, ale kiedy i jak, nie zdradzę.

 Claire i Shane nie mają problemów w swoim związku. Chwilowo. Za to Eve i Michael muszą upo­rać się z incydentem, którzy miał miejsce pod koniec poprzedniej części. Zaatakowany przez drau­gi, wycieńczony młody wampir w akcie desperacji rzucił się na swoja narzeczoną, nie mogąc po­wstrzymać pragnienia. W dodatku planowane przez nich małżeństwo stoi pod znakiem zapytania, jak również nie spotyka się z aprobatą ogółu społeczeństwa. Tego normalnie i nienormalnie uzębio­nego.
Pojawia się również uzurpatorka do tronu Morganville. W obliczu zbliżającej się śmierci Amelie jej siostra, Naomi rości sobie prawo do objęci władzy. Jednak, jak wiadomo, łatwo nie będzie, bo jej przeciwnikiem jest nieustępliwy i nie przebierający w środkach Oliver.
W tym tomie pojawia się narracja z punktu widzenia różnych bohaterów. Co więcej, tylko u Claire jest ona prowadzona w trzeciej osobie, w pozostałych przypadkach (Shane, Michael, Eve, Oliver, Naomi, Hannah) mamy do czynienia z pierwszoosobową. Według mnie jest to duży plus (różne punkty widzenia), bo mamy możliwość obserwowania sytuacji w wielu perspektyw. Bardzo podo­bały mi się rozdziały z Oliverem, byłam nimi wręcz urzeczona. Owszem, jak całą książką i serią. Książki Pani Caine od pierwszego tomu stały się moim absolutnym numerem jeden i chyba nigdy nie zostaną zdetronizowane. Jest, humor, jest napięcie... a co najważniejsze: Gdy wydaje nam się, że jest już na prawdę źle... cóż, najpewniej zrobi się jeszcze gorzej. I za to kocham Morganville.

 Mamy tu dwa trupy. W dodatku są to stali bohaterowie, którzy pojawiali się też w poprzednich tomach. Niestety, nie zdradzę o kogo chodzi.

 Czytając Czarny Świt nie mogłam oderwać się od książki. Po prostu ubóstwiam tą serię. Uwielbiam bohaterów, uwielbiam mroczny, niepokojący klimat i cięte dialogi. I pierścionek zaręczynowy Eve. Z czaszką.

 Z niecierpliwością czekam na kolejny tom. Ponoć pojawią się jeszcze trzy. Nie obawiam się zaniżenia poziomu, pisania „dla kasy”, czy jechania na popularności poprzednich części. Rachel Caine ma niesamowite pomysły, doskonały język i serwuje nam takie zwroty akcji, że aż ciężko uwierzyć w to, co dzieje się pod koniec. Nic nie zapowiadało takiego rozwiązania sytuacji, a przecież można było się tego wszystkiego spodziewać.

 Chyba nie mam się do czego przyczepić. Książka idealna? Dla mnie, owszem. Już o okładce nie wspominam, co co to ma za znaczenie w obliczu tak genialnej książki...

 Jedyne, co mnie zasmuciło, to jedna „akcja” ze strony Myrnina. Mój ukochany szalony krwiopijca-naukowiec z kapciami króliczkami wyposażonymi w wampirze kły niestety nieco zawiódł moje... zaufanie. Niby wszystko było pod kontrolą, ale... No właśnie, ale. Może będzie miał okazję zrehabilitować się w moich oczach w następnym tomie. Oby, bo go uwielbiam.
Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko wystawić najwyższą, zdecydowanie subiektywną, ale co tam, ocenę: 10/10.

 A teraz, Dżej Er w oczekiwaniu na Księgę 9 Morganville.

Komentarze

  1. Aaa! Muszę się w końcu wziąć za tą serię, bo czuje, że wiele mnie omija :D
    Recenzja jak zwykle wspaniała. Widać po niej, że te wampiry opanowały twój umysł ;)

    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam chyba z 5 tomów, ale nie jestem pewna.
    written-by-bird.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. o proszę takie dobre, a ja jeszcze nie przeczytałam :C

    OdpowiedzUsuń
  4. na serię szykuje się po nowym roku :) ocena wysoka :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przede mną jeszcze siódmy tom i muszę szybko przeczytać, bo jest to jedna z moich ulubionych serii o wampirach.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. No to prawda, okładka masakryczna! :D Serii nie czytałem i już nie przeczytam, za dużo innych książek :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Twoje uwielbienie to tej serii nie gaśnie xD A ja przeczytałam tylko 3 tomy xD Uwielbiam zdanie "normalnie i nienormalnie uzębio­nego". <3 A co zrobił Myrnin?! Powiedz mi, co zrobił Myrnin! Mój kochany Myrnin? Coś z nim nie tak?

    OdpowiedzUsuń
  8. Zazdroszczę! Jeszcze nie dorwałam tego tomu ale poluję na niego ;)
    Serię bardzo sobie cenię bo zawsze mnie pozytywnie zaskakuje :D

    OdpowiedzUsuń
  9. "Jest, humor, jest napięcie... a co najważniejsze: Gdy wydaje nam się, że jest już na prawdę źle... cóż, najpewniej zrobi się jeszcze gorzej. I za to kocham Morganville." Świetnie to ujęłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam język "Wampirów...", ale... Zatrzymałam się na innym tomie, jakoś tak uznałam, że co za dużo to niezdrowo. No, bo pokonanie Bishopa miało być epickie i ostateczne, a tutaj... no dalej coś się dzieje. I nie bardzo wiem co już o tym sądzić. Chyba będę musiała kicnąć i kupić następny tom, żeby się zdecydować.
    Spoko blog, tak poza tym^^
    Ach, no i zaciekawiłaś mnie tym Magnusem;) Zwłaszcza, że uwielbiam kompletnie Magnusa Bane'a! I w "Darach..." i w ich prologu (swoją drogą 18 marca wychodzi trzecia część: "Mechaniczna Księżniczka", nie mogę się doczekać aż ją przeczytam - sorki za odbieganie od tematu^^).

    OdpowiedzUsuń
  11. ja tez uwielbiam ta serie jest jeszcze kilka tak samo wciągających serii ale nie umie się doczekać na tom 9 bo tom 8 zajmie mi tylko 3 dni i potem znowu czekanie ;-(

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku, liczę na to, iż pozostawisz po sobie coś więcej niż tylko dwu wyrazowe stwierdzenie "Chyba przeczytam", albo "Brzmi ciekawie". Byłabym niezmiernie wdzięczna za lekkie wysilenie się co do treści zamieszczanej w komentarzu.
Z góry dziękuję za wszelkie opinie, nie tylko pozytywne, ale i krytyczne, jestem otwarta na sugestie i skłonna do podjęcia dyskusji.