Autor: Sean Stewart, Jordan Weisman
Wydawnictwo: Egmont
Ilość stron: 144
Rok wydania: 2006
- O, masz Pamiętnik
Cathy...
- No, chcesz?
I w ten sposób
podprowadziłam książkę z biblioteki Rhiamon. Najwyraźniej
zostały we mnie resztki upodobań z dawnych, podstawówkowo -
gimnazjalnych upodobań książkowych. Jak już zapewne wspominałam,
obiektem moich zainteresowań były wtedy książki młodzieżowe,
ale tylko te, które zostały napisane w formie pamiętnika. Liczyłam
na to, że kiedyś uda mi się dorwać Pamiętnik Cathy, ale
niestety udało mi się to dopiero teraz. W liceum, w ostatniej
klasie.
„Bo dziecko nie ma co
czytać” - wymruczałam wkładając książkę do mocno upchanej
już torby przed wyjściem od Rhiamon i mając w myślach ten stos
czekający na mnie w domu...
Ale jeszcze tego samego
dnia zaczęłam czytać. Książka może nie jest gruba, ale ja,
mając jeszcze pięć innych... Przeczytanie Cathy zajęło mi ponad
miesiąc. Normalnie miewam lepsze tempo.
Główną bohaterkę
poznajemy zwykłego poranka, kiedy to jej matka zauważa u niej ślad
w zgięciu łokcia. Ślad jakby po igle. I od razu podejrzewa to, co
każdy rodzic w takiej sytuacji, czyli że córka miała kontakt z
narkotykami. A nasza bohaterka jest świeżo po randce z Victorem –
przystojnym Azjatą, który dość mocno ją intryguje. I to z nim
wiąże powstanie tegoż śladu. Główna bohaterka jest
siedemnastoletnią nieco zbuntowaną dziewczyną z artystyczną
duszą. To się widzi we wszystkich opisach, jakie nam serwuje Cathy.
Na świat patrzy okiem artystki, nie rozstaje się ze swoim
szkicownikiem, a strony pamiętnika zdobią liczne rysunki na
marginesach, ale o tym później.
Sprawa z Victorem wydaje
się tajemnicza, bo chłopak nie mówi jej wiele o sobie, zataja
swoją przeszłość i po pewnym czasie, gdy Cathy myśli, że już
coś konkretniejszego zaczyna się między nimi dziać, on odsuwa się
od niej. A nasza bohaterka zabiera się za śledztwo. Nie chce
odpuścić i stopniowo zbierając informacje stara się odkryć
sekret swojego chłopaka. Podczas wszystkich szalonych wydarzeń,
jakie opisuje Cathy na jej drodze pojawia się Tsao, rzekomy wujek
Victora, a w większość nietuzinkowych akcji wtajemniczona jest
przyjaciółka głównej bohaterki, Emma. Tym razem postać pełniąca
tą konkretna rolę nie wzbudziła we mnie aż takiej sympatii jak w
innych książkach. Zwykle bratnia dusza głównej bohaterki jest
szalona i wywołuje u mnie więcej pozytywnych emocji niż postać,
której losy śledzimy. Tak było w Szeptem, tak było w
Pamiętniku Księżniczki, tak było w Morganville... A
tutaj jednak bardziej podoba mi się Cathy, niż Emma. Ta druga jest
bardziej nieśmiałą, mniej zdecydowaną w działaniu osóbką,
której zależy na dobrych stopniach. Można by rzec, całkowite
przeciwieństwo Cathy, która wagaruje i nie ma oporów przed
wtargnięciem do firmy prowadzącej badania biotechnologiczne, żeby
wykraść notatki Victora. To nie tak, że nie lubię Emmy. Po prostu
jest mniej interesująca...
Victor? Victor przez
całą książkę budził we mnie sprzeczne uczucia. Z początku
byłam wobec niego sceptyczna, potem go polubiłam, potem znów mnie
wnerwił, potem była pierwsza randka i ponownie zmieniłam o nim
zdanie... Bilans wychodzi dodatnio, inaczej... przeplatanka skończyła
się na pozytywnym wrażeniu. Nawet było mi go nieco żal. Nie aż
tak, żeby płakać, ale gdzieś tam drgnęła we mnie cząsteczka
współczucia dla niego.
Właściwie do samego
końca nie wiemy, o co tak naprawdę chodzi. Prze kolejne strony
Cathy snuje pewne teorie, dowiaduje się tego i owego od osób
trzecich, zbiera informacje, ale nic nie jest powiedziane
jednoznacznie. Nic nie zapowiada niemałego zaskoczenia, jakie czeka
nas na końcu. Nie zdradzę absolutnie nic, powiem tylko, że Rhiamon
miała rację mówiąc, że to nie jest książka do końca normalna.
Ostatnią kwestią, jaką
chciałam poruszyć, jest oprawa i dodatki. Może nie chodzi mi tu o
zupełnie zwyczajną okładkę, która po swojej wewnętrznej stronie
kryje... kopertę. Przeźroczystą, opatrzoną czerwoną naklejką z
informacją dla Emmy, że tutaj są wszystkie dowody. A co
konkretnie? Listy na eleganckim papierze, wizytówki, zdjęcia,
notatki, świstki papieru... nawet jeden akt zgonu. Nie ma się czego
bać, nic strasznego w tym nie ma. Czytając listy od Victora do
Cathy tak się wczułam, że aż mnie się zrobiło po nich ciepło.
Druga sprawa, co do strony graficznej: prawie na wszystkich stronach
są rysunki. Różnorodne, najczęściej związane z tym, co akurat
Cathy opisywała. Są twarze ludzi, są charakterystyczne elementy na
przykład gdy wspomina o tym, że urodziła się w Chińskim Roku
Tygrysa, na dole kartki widnieje wizerunek tegoż zwierzaka. Są też
odręcznie sporządzone notatki na marginesach.
Ogólnie książka
wywołała u mnie bardzo pozytywne wrażenie, jednak po
zakończeniu... Zakończenie jest tak jakby otwarte. Jak mówiła mi
Rhiamon, chciałoby się drugiej części, a nie ma. A szkoda, bo
chętnie znów bym poczytała. Właściwie ta książka mnie
zainspirowała do bardziej skrupulatnego ozdabiania stron własnego
pamiętnika.
Polecam i to z czystym
sumieniem. Czyta się szybko, łatwo i właściwie jest to całkiem
niezła przygodówka. Dawno takiej nie czytałam, a samo zakończenie
sprawiło, że na moment zamarłam, musiałam przerwać, żeby sobie
trochę to poukładać. Miło oderwałam się od codzienności i
magicznych, paranormalnych swiatów z pozostałych książek, przez
któe akurat wtedy brnęłam.
A co teraz zajmuje moje
myśli? Miasto Zagubionych Dusz. Jestem w połowie i muszę przyznać,
że ta część podoba mi się o wiele bardziej, niż poprzednia. Ale
o tym najpewniej w następnej recenzji... co pomiędzy, nie wiem.
Pewnie wymyślę coś szalonego... Chociaż, z takim tempem czytania
Darów Anioła podejrzewam, że nie będzie czasu na „pomiędzy”.
I jeszcze podziękowania dla Rhiamon, za wypożyczenie :) Dzięki kochana;) I przypomnij mi... Co to ja chciałam od Ciebie jeszcze pożyczyć...?
Pierwszy raz słyszę o tej książce, ale z chęcią się z nią zapoznam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
ja też pierwszy raz o niej słyszę kiedyś czytałam "wstrząsające wyznania Cathy" i ona była naprawdę wstrząsająca- nikomu o słabej psychice nie polecam:) a po tą sięgnę na 100% pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie. Uwielbiam czytać książki w formie pamiętnika :)
OdpowiedzUsuńZawsze chciałam też takowy założyć więc ta książka może być dla mnie inspiracją :)
ja nadal czytam młodzieżówki :P książka jakoś mnie kusi, ale jeszcze o niej nie czytałam :)
OdpowiedzUsuńO, zapomniałem nawet o istnieniu tej książki, ale pamiętam jak sobie stała na półkach w księgarniach.
OdpowiedzUsuńJednak czułbym się niezręcznie czytając tę książkę, wiadomo xP
Czytałam, ksiązka faantastyczna. Taka ciepła i fakt młodzieżowa :D o tak chciałoby się drugiej części bo to takie niedokończone...
OdpowiedzUsuńNormalni ludzie jak i normalne książki mnie przerażają, dlatego stawiam na Pamiętnik Cathy :)
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę (nawet dwa razy) już jakiś czas temu i nie da się ukryć, że jej wydanie jest wprost fantastyczne! Z chęcią zobaczyłabym więcej powieści tego typu na naszym rynku wydawniczym.
OdpowiedzUsuń