Wszyscy się chwalą, to i ja się pochwalę. A nawet więcej, fotkę zrobię...:) Okazuje się jednak, że Mikołajowi chyba wzrok szwankuje, bo nie zauważył chyba, że ja w tym roku wcale do grzecznych nie należałam, ale teraz to już po fakcie. A zatem oto co otrzymałam od podróżującego czerwonymi saniami zaprzęgniętymi w renifery jegomościa:
Wbrew pozorom najsmakowitsza część wcale nie jest do jedzenia. Przy najmniej dosłownie bo dla moli książkowych to raczej całkiem smakowity kąsek. Jak tylko skończę Pamiętnik Cathy i Seks na wysokich obcasach wezmę się za podzielonych. Jestem w dość kłopotliwej sytuacji, bo czytam pięć książek i każda z nich jest wyjątkowo interesująca. Więc jedyny pozytyw to taki, że szybko pójdzie. Niebawem, najpewniej jutro ukaże się recka Pamiętnika Cathy i po niej następną będą albo Podzieleni, albo Miasto zagubionych dusz, albo Mój własny diabeł. Ciężko stwierdzić co faktycznie, bo Podzielonych jeszcze nie zaczęłam, a jestem już w 1/5 MZD. W każdym razie wszystkie trzy perełki doczekają się recenzji :)
Pochwalić się, rózga czy prezent? I jeżeli to drugie, to jakiego rodzaju:)
Jak słodko! I Podzielni <3 Ja jutro idę na mikołajkowe zakupy i pewnie dorwę jakąś książkę:)
OdpowiedzUsuńChyba jednak sa bardziej niegrzeczne dzieci od Ciebie ;) Prezencik fajny.
OdpowiedzUsuń___________________
Ze świąt to przygotowywanie prezentów najbardziej lubię. Nie jestem rodzinna, nie znoszę sprzątać przed świętami, gotować, a składanie sobie życzeń i wybaczanie o tej konkretnej porze - bo tak trzeba - uważam za niezbyt udany pomysł. :) W same święta wcale też się nie opycham smakołykami - dni jak co dzień, tylko irytujących ludzi w domu więcej. :D Ogólnie zimowa atmosfera, te piękne ozdoby - OK. Ale święta już niekoniecznie.
Jaaa, zazdroszczę Ci! Podzieleni!
OdpowiedzUsuńMnie Mikołaj przynosi zawsze tylko słodycze, więc na prezenty książkowe muszę sobie jeszcze poczekać...
Zazdroszczę Ci "Podzielonych".
OdpowiedzUsuńU mnie Mikołaj był zostawił ciuchy i mnóstwo słodyczy. :)
Ładne zdobycze!
OdpowiedzUsuńJa już się swoimi pochwaliłam na blogu.
Pozdrawiam!
Mój prezent był naprawdę słodki, mimo że nie były to smakołyki. Z resztą tak jak Ty, pochwaliłam się tym na blogu! :D
OdpowiedzUsuńŁadnie, ładnie, tyle czekolady, a odchudzać się chciało xD Czekam na reckę Podzielonych. I na jakąś dłuższą notkę! :)
OdpowiedzUsuńJa nie znoszę czarnego mleczka :D
OdpowiedzUsuńJa od ponad dwóch lat jestem wręcz uzależniona od kalendarza, bez niego zapomniałabym pewnie nawet o własnych urodzinach. :D Bo również jestem strasznie roztrzepana, i taki kalendarz to jest naprawdę przydatna rzecz. :D
OdpowiedzUsuńZazdroszcze CI książki:)
OdpowiedzUsuńObserwuje;)
U mnie był prezent - co prawda drobiazg, ale i tak ucieszył mnie. :)
OdpowiedzUsuńAż ślinka mi cieknie, gdy patrzę na te słodkości, ale muszę się trzymać, bo nie jem słodyczy w adwencie.
Tobie życzę miłej lektury oraz przyjemnych chwil podczas pałaszowania tych słodkości!
Pozdrawiam,
Sylwia
Wow, "Podzieleni". Życzę miłego pochłaniania tego deseru. ;)
OdpowiedzUsuńO jaaa! *.* Też chciałam od Mikołaja "Podzielonych", ale musiałam wybierać pomiędzy nimi a MZD. Ze względu na to, że kocham Dary Anioła wybrałam oczywiście ich kontynuację. :3 Miłego czytania! ^^
OdpowiedzUsuńAch cudowne "mleczko alpejskie"! I jeszcze "Podzieleni" ;) Bardzo mi się podobała ta książka :D
OdpowiedzUsuńZaprosiłam Cię do zabawy Christmas TAG na moim blogu. Decyzję o przyłączeniu się pozostawiam Tobie. :)
OdpowiedzUsuń