Mój marzec (2020)

To był dziwny miesiąc. Głównie dlatego, że w dniu mojej pomyślnej obrony pojawił się pierwszy przypadek zakażenia w naszym kraju i potem to już wszyscy wiemy, jak się potoczyło. Mimo siedzenia w domu udaje mi się nie tracić dobrego humoru (przeważnie) no i mam czas, żeby w końcu zabrać się za pisanie czegoś innego niż praca magisterska.

Przeczytałam w tym miesiącu dwa ebooki - jeden to Nieprzyjaciel boga, kontynuacja Zimowego monarchy. No nie porwał mnie Cornwell specjalnie.

Drugim ebookiem było 1632 Flinta, bo pojawiła się możliwość zrecenzowania 1633. Ale jeszcze czekam aż dotrze do mnie drugi tom. Koncepcja ciekawa, o realizacji wypowiem się w jednym z kolejnych postów.
Dawno temu, nim jeszcze zamknęli nas w domach i nim zakazali imprez masowych (dla mnie to jak inna era) miałam okazję być na koncercie. Hollywood Undead supportowało występ Papa Roach. Pomimo, że miejscówka nie była specjalnie dostosowana dobrze do koncertu (teren poznańskich targów) to cieszę się, ze ulubione kawałki usłyszałam na żywo. W dodatku połączenie tychd wóch zespołów to naprawdę udana kompozycja a i obu słucham od lat. I pewnie jeszcze kiedyś na występy czy to jednego czy drugiego się wybiorę, chociaż na pewno nie do MTP.
Mój twarz się tu pojawia poniewać uzyskałam tytuł magistra przyodziana w tę piękną, niebieską koszulę, której uprasowanie bez strat w ludziach i mieniu ucieszył mnie bardziej, niż pozytywny efekt obrony.

Wehikuł czasu to w zasadzie klasyka sf, a także literatury szeroko rozumianej. Komu taka machina by się teraz nie przydała? Ale w związku z tym, że jej nie ma nikt, to trzeba sobie jakoś organizować chwilę obecną. Nadrabiam regularne prowadzenie pamiętnika i wyżywam się artystycznie - prawdopodobnie marne szanse na to, że ten rysunek zostanie skończony, ale jeszcze są :)

W marcu znów przegapiłam Dzień czytania Tolkiena w takim sensie, że nic konkretnego na niego nie przygotowałam sobie do lektury, a uwikłana w inne książki nie miałam możliwości rzucenia wszystkiego i czytania choćby i fragmentów listów. Na zdjęciu widnieją dwa spoilery w kwestii ostatnich nabytków, które zaprezentuję w przyszłym miesiącu w podsumowaniu.
W związku z koniecznością siedzenia w domu miałam okazję zająć się zajęciem tak czasochłonnym, jak układanie puzzli z moją siostrą. Dwa dni dłubania, mnóstwo irytacji, ale udało się.
W marcu przeczytałam też Córeczkę autorstwa Kathryn Croft. Recenzja się pisze. W ogóle taka ciekawostka - w marcu sięgnęłam aż po trzech brytyjskich autorów różnych gatunków i pochodzących z różnych epok. Ostatnio prowadzę w Excelu tabelkę w której zapisuję pochodzenie autora i inne dane dotyczące samej książki i pierwszy raz zwracam uwagę większą na narodowość. Ciekawa sprawa! (I odkryłam miłość do tabelek w Excelu).

Co w kwietniu?
Czyta się szósty tom Harry'ego Pottera. Jest to reread i możliwość sięgnięcia po raz pierwszy po Insygnia śmierci, ale to gdzieś za miesiąc, dwa. Gdy czytałam Harry'ego w gimnazjum i liceum okazało się, że niefortunnie zatrzymałam się na Księciu półkrwi (którego uwielbiam) i nie dokończyłam serii nigdy. Poza tym stawiam na literaturę polską. Kupiłam ostatnio dwa e-booki polskich pisarzy i bardzo kuszą, tym bardziej, że książki w formie elektronicznej przyswajam szybciej. Poza tym fajnie byłoby złapać za oczekującą od około dwóch lat książkę Ani Kańtoch - Światy Dantego. Nie myślę jeszcze o skończeniu Trzech muszkieterów (skończenie to nie do końca precyzyjne określenie - jestem jeszcze w pierwszej połowie) i odłożę to chyba na maj, może czerwiec.

Dobrze byłoby popracować też nad tempem dodawania opinii na temat aktualnie czytanych książek - bo w marcu pojawiły się cztery opinie, ale tylko jedna dotyczy marcowej książki. Pozostałe są o lutowych książkach i niestety ta obsuwa trochę mnie drażni. Ale czekam też na order (w miarę) punktualnej blogerki, która postarała się wstawić podsumowanie miesiąca tuż na początku nowego, a nie w połowie.

Co czytacie w kwietniu? I jak organizujecie sobie zajęcia w domu?

Komentarze