Mój wrzesień

Ja wiem, wiem doskonale, że o wrześniu to tu już nikt nie pamięta i nie ma co pisać o rozpoczynającej się jesieni, bo ona już przecież jest pełną parą. Ale jednak mam trochę wspomnień i fotek do zaprezentowania, toteż udało mi się w końcu zebrać i napisać post. Zapraszam.

We wrześniu skończyłam niewiele książek, bo tylko dwie, ale jakoś się tym nie przejęłam. Jednym z najfajniejszych wspomnień z tego miesiąca będą pokazy w ramach Tygodnia Konnego Festiwalu na wrocławskim torze wyścigów konnych. Jakie rasy ja tam widziałam! Na zdjęciu jedna z rzadkości w Polsce - koń rasy Tennesse Walker.

Nie mój kot wpakował mi się na kolana. I byłam też na spotkaniu ze sławą wyścigów konnych - nie jestem fanką dyscypliny, ale z ciekawości poszłam na film i rozmowę z Josefem Vanią, Czech, startującym wielokrotnie od lat w Wielkiej Pardubickiej (której też nie lubię i nie pochwalam).

We wrześniu zaliczyłam też kolejny wyjazd - tydzień spędziłam w Barcelonie. I zabrałam ze sobą czytnik, a na nim kontynuowałam rozpoczętą wiele miesięcy temu przygodę z Ostatnim dniem pary II. To opowiadanie - Stara kobieta i smok, było moim zdaniem najlepszym w całym zbiorze i z entuzjazmem i chęcią sięgnę po wszystkie inne teksty i powieści Przybyłka!

W czasie tego pobytu w Barcelonie odkryłam, że lubię galerie sztuki. Byłam w czasie tego pobytu co prawda w tylko dwóch, ale na pewno będę miała na uwadze 


Wizyta w muzeum Salvadora Dali była niesamowitym przeżyciem i na pewno to zapamiętam. Najbardziej do gustu przypadły mi szkice i obrazy, choć w niektórych kompozycjach i instalacjach też potrafiłam odnaleźć coś dla siebie.
Natomiast opowiadanie Pryzmat Józefa Sanackiego... było kolejnym elementem Ostatniego dnia pary II, który bardzo przypadł mi do gustu, prezentując ciekawą koncepcję. Naprawdę polecam oba tomy antologii, o jednym już napisałam tutaj, a co do drugiego - robi się przegląd generalny tekstów na plus i na minus. Tych drugich zdecydowana mniejszość!
Więcej koni i magiczny moment pięknej tęczy, która ukazała się tylko na chwilę, dosłownie jak wyszłam na zewnątrz i tuż po zrobieniu fotki zniknęła. Tęcze są świetne. Wszystkie!

U góry widok ze wzgórza Tibidabo na Barcelonę i Pireneje w oddali. Oprócz tego Sagrada Familia, której wnętrza nie udało mi się zobaczyć. I na sam koniec - jedno z największych jeżeli nie największe jak do tej pory rozczarowanie roku. Książę cierni to całkowita pomyłka i nawet fakt, że to debiut nie ratuje autora. Istny chaos i naiwność to składowe powieści Marka Lawrence'a, po którego sięgać już nie zamierzam.

W planach na październik uwzględniłam tytuły, które chcę przeczytać jeszcze w tym roku. Jeżeli chodzi o realizację całorocznego planu czytelniczego - nie poniosę całkowitej porażki, bo już kilka książek z prezentowanej w styczniu listy przeczytałam, ale też nie ogarnę jednak ich wszystkich. Natomiast sięgnę na pewno po trzeci tom Pana Lodowego Ogrodu, może dokończę Bestiariusz słowiański i ruszę trochę bardziej z Atlasem chmur, żeby go doczytać przed końcem roku. Kumpela namówiła mnie na wspólną lekturę Harry'ego Pottera i Zakonu Feniksa, a sama dzisiaj (czyli 17tego października) rozpoczęłam czytanie Drugiej księgi dżungli Kiplinga. Co się uda, a co nie, pewnie rozliczę za około miesiąc!

Komentarze