Samotna (Lisa Gardner)


Samotna Lisy Gardner to pierwsza książka z cyklu o detektyw D. D. Warren. Jest to historia związana z wydarzeniem, którego okoliczności wydają się oczywiste – policyjny snajper Bobby zostaje wezwany do rodzinnej awantury, która przeradza się w piekło. Przez okno widzi mężczyznę unoszącego broń i strzela, by uratować jego żonę i synka. Obowiązki wykonane, sprawa wydaje się jasna, aż nagle dochodzi do oskarżenia Bobby’ego o morderstwo Jimmiego, który feralnej nocy wystąpił w roli napastnika, a nie ofiary. Życie snajpera całkowicie się zmienia, a jego los wydaje się być przesądzony, gdy wrogiem okazuje się mogący wyłożyć każde pieniądze i pociągający za wiele sznurków sędzia. Punkt wyjściowy fabuły jest o tyle ciekawy, że czytelnik ma wgląd w wydarzenia rozgrywające się z udziałem Bobby’ego, a autorka i tak pozwala później na podważanie prawdy. Tkwi tu spory potencjał do napisania świetnego, pełnego niedopowiedzeń i detali kryminału. Pomysł był dobry, ale to jedna z niewielu rzeczy, która Lisie Gardner się udała.

Po zapoznaniu z całością mogłam potwierdzić swoje podejrzenia – pomysł na namącenie w fabule Gardner miała dobry, ale jego wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Fabuła jest opowiadana z punktu widzenia trzecioosobowego narratora, który pokazuje naprawdę sporo perspektyw. Wielowymiarowe spojrzenie na sytuację? Nie, chaos. Narrację mamy z punktu widzenia prawie dziesięciu bohaterów i brak tu perspektywy, która byłaby wiodąca. Choć tytuł książki brzmi „Samotna”, w moim odczuciu nie odnosi się jednoznacznie do żadnej z bohaterek, a historie postaci kobiecych są tylko częściowo i bardzo mgliście powiązane z osamotnieniem. Zastanawia mnie też przekład oryginalnego tytułu, który brzmi „Alone” i nie sugeruje, że chodzi o jakąś pozbawioną wsparcia i pozostawioną samej sobie kobietę.

Bohaterowie książki tkwią w istnym gąszczu powiązań i niestety Lisa Gardner w ramach plot twistów wyrzuca jak z rękawa „spotkania w przeszłości”. Byłoby to zupełnie akceptowalne, gdyby zdarzyło się raz i miało solidne fundamenty w teraźniejszej akcji, w postaci wzmianek czy nawet retrospekcji. Odnoszę wrażenie, że autorka nie wiedząc, jak ma doprowadzić do magicznego zbiegu okoliczności, na poczekaniu wymyśla sytuację sprzed akcji książki, by wyjaśnić działania postaci w kulminacyjnych momentach. Zabieg tani, mało wiarygodny, użyty więcej niż raz zwyczajnie irytował.

Samotna jest pierwszym tomem serii o detektyw D. D. Warren. Czytelnik jednak nie uświadczy bohaterki w zbyt wielu sytuacjach w powieści, a dowie się jedynie tego, że jest blondynką, która poznała Bobby’ego w szkole policyjnej. Jest to postać ewidentnie drugoplanowa i praktycznie w ogóle się nie wyróżnia. Równocześnie tak mało istotni bohaterowie jak Doktor Lane czy Agentka Robinson dostają swoją perspektywę, nic nie wnosząc do fabuły. Wydawać by się mogło, że Gardner chce podsunąć czytelnikowi sporo błędnych tropów i udziela głosu zbyt dużej liczbie postaci. Wspomniani bohaterowie lepiej by wypadli, gdyby pojawiali się tylko w relacjach kogoś z planu pierwszego – chociażby Bobby’ego.

Relacje między postaciami nie wypadają realnie. Jakoś tak akcja skupia się na Bobbym, który na samym początku historii wspomina o swojej dziewczynie, grającej w operze, aby w wyniku traumy zerwać z nią całkowicie kontakt i nawet nie wspomnieć o niej w długich partiach wewnętrznych monologów, których w książce nie brakuje. Możliwe, że autorka chciała dołożyć bohaterowi trochę cech pokazujących skomplikowany charakter, ale nie miała w ogóle pomysłu na poprowadzenie tej relacji. Bądź co bądź, więź partnerska w sytuacjach traumatycznych odgrywa zasadniczą rolę i jest czymś w rodzaju ostoi, wręcz punktu odniesienia do radzenia sobie z rzeczywistością i Gardner całkowicie ten aspekt pominęła.

Akcja toczy się w dość jednostajnym tempie, mimo wydarzeń sugerujących potencjalny nagły zwrot. Gardner ewidentnie skupia się na rozbudowie warstwy obyczajowej. Każdy bohater ma trudną i złożoną przeszłość, ale wiele motywów nie wymyka się pewnej sztampie. Czytelnik przewraca kartki, próbuje jakoś skleić te strzępy podrzucane przez autorkę, ale nijak się to ma do kolejnych wydarzeń. Wyjaśnienia, których szczegółów przytaczać oczywiście nie będę, podobnie jak zastosowane przez autorkę powiązania między bohaterami, wyglądają na dość naciągane i wszystko to daje raczej rozczarowujący kryminał, bez polotu i wieloma niedociągnięciami warsztatowymi.

Za książkę dziękuję Portalowi Bookhunter i Wydawnictwu Albatros.

|tyt. oryg. Alone, Lisa Gardner, Wydawnictwo Albatros, 380 str., 2005, 2021|

Komentarze