Mój maj (2020)

Tegorocznego maja niestety nie będę wspominać zbyt miło, choć nie twierdzę, że cały miesiąc taki był. Na samym jego początku pożegnałam członka rodziny - odbył się pogrzeb mojej babci. Jak by ktoś zaklął pogodę, bo też była adekwatna do nastroju - więcej deszczu i zachmurzenia niż słońca. Na pokrzepienie mam tylko obserwację, że rusza się ta cała "normalność", o której marzyliśmy i rozmyślaliśmy tygodniami.

Poza tym czytałam całkiem standardowo - cztery (w momencie pisania posta dokładnie trzy i trzy czwarte, bo ten nieszczęsny Sanderson to jednak idzie mi jak po grudzie). Z tego jedno zakończenie serii, dwie kontynuacje i jeden horror, czyli w sumie wszystko wpisuje się w moje ostatnie "wyzwania" czytelnicze narzucane mi przeze mnie i dość często i tak nie realizowane...

Poza tym trzy z tych książek były ebookami, a tylko jedna była w papierze.

Zwieńczenie Trylogii Arturiańskiej nie rozczarowało, a nawet podniosło w moich oczach jakość całości. Excalibur obfitował w bitewne fragmenty i to pewne zapunktowało.

Ta nieszczęsna Studnia wstąpienia dalej nade mną wisi. Dwieście stron z hakiem do końca, wciąż się waham, czy w ogóle chcę sięgać po ostatni tom Pierwszej ery - no bo jak to tak, czytam i do co drugiego akapitu mam zastrzeżenia.


O Carmilli post dopiero się pojawi. Ale mnie zachwyciła - poza tym powstała jeszcze przed Draculą, więc warto wiedzieć, skąd Stoker czerpał inspiracje.


Jedna z tegorocznych cegieł, czyli 1633 Flinta i Webera. Pierwszy tom podszedł mi mnie, dlatego doceniam progres - mam nadzieję, że w przypadku dalszych tomów też będzie w porządku i coraz mniej będzie dialogów dotyczących publicznego omawiania kto z kim spał i jakie to nowoczesne.

Moje plany na czerwiec

Dalej chcę kontynuować czytanie tomów rozpoczętych cykli - na celowniku ma Teatr węży (pojawiła się zapowiedź i okładka piątej części, co działa ewidentnie motywująco) i ostatni napisany tom cyklu o Władcach dinozaurów. Chcę jednak przeplatać te książki jednotomówkami, żeby trochę jednak odpocząć. Skończę (a przynajmniej w to wierzę) Studnię wstąpienia. Do recenzji pojawiły się Podziemia Roberta Macfarlane'a (nowość od Wydawnictwa Poznańskiego), a kumpela podrzuciła mi Waleczną autorstwa Holy Black. Coś by się jeszcze do tego dorzuciło, ale wolę nic konkretnego nie planować i sięgnąć po to, co faktycznie chodzi za mną do przeczytania od dawna i ciągle to odkładam.

A jak Wasze plany na czerwiec?

Komentarze