Eric Flint to amerykański pisarz, który zaproponował czytelnikowi już trochę czasu temu wizję, w której amerykanie wkraczają w środek wojny trzydziestoletniej. 1632 jest książką z gatunku science fiction, a konkretnie, podgatunku jaką jest historia alternatywna. Czy autorowi udało się sprostać konieczności połączenia w jedno różnych epok a także różnych cywilizacji i otrzymać wartościową, zadowalającą lekturę?
Przyznać należy, że koncepcja na fabułę wymaga odrobiny pomyślunku, a także znajomości realiów siedemnastowiecznej Europy zatopionej w wojennych działaniach. Flint nie zapomina o historycznym okresie, w którym toczy się akcja. Uwydatnia różnice między dwiema społecznościami, które w wyniku pewnych tajemniczych machinacji spotykają się na terenie Niemiec i muszą jakoś razem współgrać. Autor do Europy "teleportuje" tylko fragment stanu Virginia, co sprawia, że czytelnik może obserwować poczynania małomiasteczkowej społeczności ludzi znających się ze sobą i wiodących ze sobą żywot od dawna. Amerykanie to główni bohaterowie historii od samego początku - to od ich perspektywy zaczyna się powieść i oni w tej powieści dominują.
Dla fanów gatunku 1632 stanowić będzie ciekawą wariację. Zetknięcie się ludności z dwóch kontynentów to jak zetknięcie z obcymi i zostaje to dość dobrze przez autora zarysowane. Widać też zamiłowanie Flinta do militarnych wtrąceń - sporo w 1632 nie tylko starć, ale i mieszania się technologii wojennej oraz zapoznawania się obu stron z własnym dorobkiem. W warstwie obyczajowej również podtrzymywany jest ten kontrast.
Kreacja bohaterów w przypadku powieści Flinta wypada zadowalająco, ale nie obywa się bez zgrzytów. Pamiętać trzeba, że to książka napisana przez Amerykanina dla Amerykanów.To oni tutaj walczą o przejęcie kontroli nad sytuacją i to ich działania zostają dość mocno uwypuklone w narracji. Poza tym mamy dość różnorodne grono bohaterów i jest ich dużo - wśród mieszkańców Virginii pojawiają się górnicy, postacie z grona pedagogicznego lokalnej szkoły, amatorzy broni, lekarze... Natomiast po stronie Europejczyków zostają na kartach powieści powołani do życia nie tylko bohaterowie z ludu niemieckiego, ale także postacie historyczne, jak chociażby Gustaw August, król Szwecji. Znalazłam kilku ulubieńców w tej kulturowej mozaice, ale zdecydowanie nie podobało mi się tempo i jakość kreowania relacji między postaciami. Po czasie dochodzę do wniosku, że autor chciał jak najszybciej i w jak najbardziej kiczowaty sposób połączyć bohaterów w pary - doprowadzić do kilku ślubów i niestety osiągnąć w ten sposób infantylny wydźwięk powieści. Z jednej strony militarne, brutalne działania wojsk i konieczność zaadaptowania się do niebezpiecznych warunków, a z drugiej w bardzo oklepany sposób realizuje motyw miłości od pierwszego wejrzenia i ckliwego zakończenia. Poza tym Flint nie ustrzegł się kilku budzących zwątpienie co do realizmu elementów, jak chociażby nastolatka potrafiąca wymiatać na froncie wojennym lepiej, niż nie jeden żołnierz, choć w swej zwyczajnej codzienności była cheerleaderką. Budzi to trochę śmiech, a też nieco zniechęca do lektury.
1632 stanowi ciekawy pomysł na pomieszanie wątków historycznych, ale jako książka z gatunku science fiction raczej nie oferuje za dużo elementów charakterystycznych dla gatunku - dochodzi jedynie do podróży w czasie i przestrzeni, ale autor nie sili się na choćby zadowalające wyjaśnienie, czemu fragment Virginii znalazł się w Europie wieku XVII, poza szczątkowymi i niezbyt wiele wyjaśniającymi wzmiankami. Dobrze za to realizuje motywy organizowania się społeczności w nowych, wymagających przystosowania warunkach, a także pokazuje kontrast między oboma światami. Bohaterowie z Europy nic nie wiedzą na temat roli dentysty, również ekscytując się niezwykłą wygodą oferowaną przez trampki czy dżinsy. Amerykanie za to muszą przypomnieć sobie nieco z historii i odnaleźć się po swojej stronie barykady. Traktować należy tę powieść jako czysto rozrywkową lekturę, bo niestety, ale autor w niektórych kwestiach nadał jej nieco infantylnego wydźwięku, który co bardziej wymagającego czytelnika może nużyć i irytować.
|tyt. oryg. 1632, Eric Flint, wyd. ISA, 474 str., 2000, 2006, 1632 t. I|
Komentarze
Prześlij komentarz
Drogi czytelniku, liczę na to, iż pozostawisz po sobie coś więcej niż tylko dwu wyrazowe stwierdzenie "Chyba przeczytam", albo "Brzmi ciekawie". Byłabym niezmiernie wdzięczna za lekkie wysilenie się co do treści zamieszczanej w komentarzu.
Z góry dziękuję za wszelkie opinie, nie tylko pozytywne, ale i krytyczne, jestem otwarta na sugestie i skłonna do podjęcia dyskusji.