Mój czerwiec

Początek lata, studiów koniec. Proszę nie mylić ze zdobyciem tytułu magistra - na to jeszcze muszę poczekać, z premedytacją przełożyłam sobie obronę na wrzesień. A może i nawet październik. Zobaczymy. W teorii mam wakacje - w praktyce szukam pracy i dopracowuję sobie magisterkę. I czytam. W czerwcu nie było jeszcze czym się chwalić, jeżeli chodzi o wynik czytelniczy - podobnie jak w maju, przeczytałam 3 książki.

Ze smutkiem muszę stwierdzić, że ten rok, jeżeli chodzi o jakość lektur jest jednak średni. Żadnych mocnych wrażeń, żadnych konkretnych tytułów, a z wyróżnionych mogę jak na razie wymienić tylko jedną pozycję z Uczty Wyobraźni. Szkoda, ale trzeba liczyć na to, że druga połowa 2019 roku będzie lepsza.


Wahadłowiec to eksponat z wystawy NASA. Średniej, jak za kasę, którą poprosili, ale co poradzić. Wegnera męczyłam przez ponad miesiąc, a opinię o trzecim tomie Meekhanu znajdziecie w poprzednim poście. Po majowym entuzjazmie w stosunku do czytnika w czerwcu odpuściłam sobie czytanie na nim i teraz powoli wracam, a na tapetę wzięłam Ostatni dzień pary - część drugą.


W ramach poszerzania horyzontów czytelniczych sięgnęłam po Sekretne życie drzew, które kilka kwestii mi wyjaśniło i uświadomiło. 

Ostatnią lekturą, rzutem na taśmę wręcz była Czarna bandera. Chciałam sięgnąć po Komudę, którego do tej pory znałam jedynie z panelu w czasie Dni fantastyki. Niebawem pojawi się opinia o tych opowiadaniach.

***


W planach na lipiec nie umieszczam żadnych konkretów, ale mogę powiedzieć, co chcę przeczytać w ciągu nadchodzących trzech miesięcy. Zdecydowałam się bowiem na udział w Wakacyjnym maratonie czytelniczym organizowanym przez dwie booktuberki - Karolinę z kanału Come book i Olę z kanału Książkowy frik. Dziewczyny przygotowały sześć wyzwań i mam dobrane do nich książki, co zaprezentuję Wam obok.


Jak widać postawiłam na kilku pewniaków - wątpię, że rozczaruje mnie Martin, Carter albo Rowling, ponadto mam wrażenie, że w wielu przypadkach u uczestników wyzwania w punkcie piątym figuruje właśnie jakaś część Harry'ego. Ja do Hogwartu to nie tylko na wakacje...

Nie mam książki do ostatniego wyzwania. Liczę, że trafię na coś w bibliotece, a trochę szkoda, że nie wstrzymałam się z lekturą Czarnej bandery do rozpoczęcia WMC, bo jedno z opowiadań pasowałoby idealnie.

Poza tym cieszę się, że wracam do Uczty wyobraźni i do Artefaktów, chociaż w tym drugim przypadku mniej mam do nadrobienia.


***
Ze cztery miesiące temu wymyśliłam sobie, że nowe nabytki będę pokazywała co dwa miesiące, bo tak mi wygodniej, poza tym kupuję mniej i nie zawsze mam co miesiąc coś do wrzucenia. A zatem - poniżej fotka moich ostatnich nabytków z zaznaczeniem, że niektóre przybyły do mnie jeszcze w listopadzie i grudniu zeszłego roku, ale nie miałam ich pod ręką.


Echo winy już pokazywałam. Ale Córeczki, Czarownice nie płoną i W mocy wichru - nie. Poszerzam swoją kolekcję thrillerów, poza tym Córeczkę dostałam w prezencie od Patrycji z bloga Uciekające strony. Trzeci tom od Hałas czeka na lekturę, podejrzewam, że raczej na jesień. Cudzoziemca w Olondrii i Człowieka z sąsiedztwa dorwałam na promocji w Świecie Książki, było tam więcej UW, ale niektóre już posiadałam, a niektóre mnie nie interesowały. Nie planuję mieć całej tej kolekcji na półce, choć niektóre tytuły na pewno wezmę z biblioteki. Diabeł Urubu i Kwiaty dla Algernona to też
własne zakupy, a za książkę Jamesa biorę się już niebawem.

Co czytacie w lipcu?

Komentarze