Nocny prześladowca (Chris Carter)

źródło okładki
Chris Carter po raz trzeci przedstawia czytelnikom przygody detektywa Roberta Huntera tym razem sięgając po seryjnego mordercę, który za cel obrał sobie kobiety. Ponowna wizyta w Los Angeles może zafundować czytelnikowi ciarki na plecach, bo winowajca działa w bardzo brutalny sposób - zaszywa swym ofiarom usta oraz genitalia. Do Huntera należało będzie jak najszybsze odkrycie, jakim wzorcem posługuje się psychopata i czemu atakuje podobnie wyglądające trzydziestolatki.

Zacznę od stwierdzenia, że Chris Carter ze swoją prozą bardzo dobrze wstrzelił się w mój gust. Jego książki bardzo szybko są w stanie wciągnąć, w dodatku oprócz obserwowania poczynań detektywa i jego gry z mordercą dostajemy całkiem dobrze nakreślone stałe tło wydarzeń. Jesteśmy w Los Angeles, w którym na komendzie toczy się normalna codzienność, którą poznajemy na kartach powieści, ale równocześnie autorowi udaje się nie wciskać na siłę obyczajowości. Jest ona zaakcentowana, ale fabuła skupia się na śledztwie.

Carter zaczyna z mocnym uderzeniem i to dosłownie, bo od eksplozji. Zwodzi czytelnika i wyprowadza go w ślepe uliczki do samego końca nie ujawniając tajemnicy tego, jak działa morderca. W tej części bardzo ważny jest rys psychologiczny psychopaty i śledzenie wydarzeń, które doprowadziły do brutalnych morderstw. Przyznam, że to właśnie najbardziej mnie zaciekawiło, a wątki związane z rozpracowywaniem psychiki mordercy stanowiły znakomite tło wydarzeń.

Autor nie zapomina o tym, że bohaterowie mają swoje życia. Konsekwentnie przedstawia kontrast między życiem Garcii i Huntera równocześnie podtrzymując ich bardzo sympatyczną relację zawodową. Sięgnęłam po Nocnego prześladowcę po dłuższej przerwie, ale w żadnym wypadku nie stanowiło to problemu - Carter przytacza fragmentarycznie wydarzenia z poprzednich tomów i pozwala czytelnikowi przypomnieć sobie co działo się chociażby w części pierwszej.

Podczas lektury Nocnego prześladowcy zabrakło mi trochę podkreślenia, że morderca nie uderza tylko w nieznane czytelnikowi ofiary, które poznajemy w tym tomie, ale jego działania mają bezpośredni wpływ na szeregi śledczych z wydziału zabójstw. Jest to drobiazg, bo ta refleksja naszła mnie kilka dni po zakończeniu książki i też nie sprawiła odczucia śledzenia "wybrakowanej fabuły". Ponadto mój zarzut z tomu drugiego, czyli fakt, że książki Cartera są bardzo pocięte też jakby stracił na znaczeniu. Owszem, rozdziały nadal są bardzo krótkie, ale autor zrobił to w bardziej przemyślany sposób i postanowił nie przerywać w trakcie dialogu. Trochę też żałuję, że mniej w tej części jest samego Los Angeles. Mam lekką obsesję na punkcie właśnie tego miasta i czuję się lekko zawiedziona, że jedyne co Carter nam daje to wzmianki o blichtrze i posesjach celebrytów.

Nocny prześladowca to kolejny thriller Cartera na poziomie. Tajemnicą pozostaje dla mnie to, czy poziom i umiejętność zainteresowania czytelnika utrzyma się przez resztę serii, ale nie pozostaje mi nic innego, jak tylko to sprawdzić. Podejrzewam, że za parę miesięcy sięgnę po Rzeźbiarza śmierci, a może jeszcze w tym roku skuszę się na Jednego za drugim.

|tyt. oryg. The Night Stalker, Chris Carter, wyd. Sonia Draga, 376 str, 2011, 2015, Cykl: Robert Hunter, tom III|

Komentarze