Mój luty

Wszyscy piszą o lutym, że jest najkrótszy, toteż ja nie będę. Ale co jest śmieszne, w tym miesiącu przeczytałam więcej niż w styczniu. Pewnie dlatego, że skończyłam pracę zarobkową i została mi tylko uczelnia. Wpadło też kilka książek, a że wprowadziłam sobie na cito zasadę pokazywania nowych nabytków tylko w miesiącach parzystych, to tym razem wrzucę fotkę, żeby się pochwalić.

Z ogłoszeń parafialnych mam informację o moim profilu na INSTAGRAMIE, który sobie założyłam i nawet coś już powrzucałam... Zapraszam :)

Zaczęłam przygodę z Grzędowiczem, którą mam zamiar kontynuować, bo kolejne trzy tomy czekają na półce. Jest w porządku, całkiem przyjemnie się czyta, aczkolwiek bez fajerwerków. Poznałam również twórczość Charlotte Link dzięki temu, że dostałam Ostatni ślad od babci pod choinkę. Prezent mnie bardzo ucieszył, szybko również po niego sięgnęłam i przyznam, że było ciekawie. Szczegóły w poprzednim poście.

W lutym udało mi się przeczytać pięć książek, choć Światła, którego nie widać nie ma na żadnym zdjęciu. Ponadto sięgnęłam po kontynuację Dwóch kart Agnieszki Hałas, czyli po Pośród cieni. Stęskniłam się za Brunem i jego przygodami i na razie nic więcej nie ujawnię. Ponadto sięgnęłam do swojej kolekcji Uczty Wyobraźni i przeczytałam TV Ciał0 Jeffa Noona. Niebawem napiszę opinię, chwilowo tylko rzucę zwięzłym hasłem: "Warto!".

W styczniu i lutym zrobiłam trochę zakupów, szczególnie gdy mowa o nowościach. Niestety nie pokażę wszystkich zdobytych tytułów - brakuje między innymi Zimowego monarchy, którego przeczytałam i odwiozłam do mojego głównego miejsca przechowywania książek. Mam tam też W mocy wichru, czyli trzeci tom cyklu Teatr węży, który miał być ostatnim aczkolwiek nie jest, bo Hałas chce pisać dalej.


Pośród cieni już przeczytane, podobnie Bitwy w Świecie Tolkiena. Niebawem sięgam po Muzę koszmarów, którą będę czytała wraz z przyjaciółką. Swoją drogą - dylogie są przeze mnie bardzo mile widziane. Jestem na etapie niechęci w stosunku do wszelkich serii. Nie mam na to czasu i siły i nawet, gdy widzę ciekawe książki, ale okazuje się, że są tomem coś tam rozpoczynającym czy częścią jakiegoś tasiemca to naprawdę mam dość. Jeszcze trylogie są w porządku, bo da się w nich ciekawie rozwinąć historię i domknąć nie rozciągając niczego nadmiernie, ale pozwalając czytelnikowi na zaprzyjaźnienie się z bohaterami i rozgoszczenie w świecie powieści. 

Chcę też poczytać kolejny zbiór opowiadań - obecnie interesują mnie jednotomówki, dylogie i antologie. Na celowniku mam Nanofantazje wydane w projekcie Fantazmaty. Czy się uda, zobaczymy!

Jak z planami na marzec? Jakie tytuły planujecie przeczytać?

Komentarze