Mój czerwiec

Czerwiec, nawet pomijając zakończenie semestru był istną kumulacją chaosu. Cieszę się, że wiele rzeczy już za mną. Oprócz sesji był jeszcze Mundial, a co za tym idzie - mniej czasu na lekturę. W czerwcu dopisałam do listy przeczytanych tylko cztery tytuły, ale nie narzekam ani trochę.

Lektura Hoddera bardzo dobrze wpasowała się w aurę - książka o wyprawie do Afryki w czerwcu. Takie połączenia lubię i zawsze staram się dobrać klimat książki do pory roku.

Coben, jego pierwszy tom o przygodach Myrona Bolitara wyjątkowo mi nie podszedł. Szczegóły będą w opinii. Oczywiście nie zniechęciłam się do autora, ale na jakiś czas sobie jego książki odpuszczę. A przynajmniej te o Myronie.

Trzeci w tym roku King na koncie. Do Buicka 8 podchodziłam z dystansem i bez oczekiwań i... bardzo dobrze zrobiłam. Z resztą, tak samo podeszłam do występu Naszej reprezentacji na Mundialu.

Zamiast intensywnej nauki do egzaminu wolałam sprawdzić, o co chodzi z serialem 13 powodów. Jestem po pięciu odcinkach i jeszcze tli się we mnie motywacja, aby dokończyć oglądanie.
I cudowny powrót do twórczości Wegnera. Na sierpień/wrzesień planuję powrót do Meekhanu.

Sesja - Mundial - Impact.

Koncert Bullet For My Valentine. Rozczarowująco krótki, acz zachwycający pod względem wykonania. Nowy materiał grupy co prawda mi nie podchodzi, ale to mój drugi zespół życia, więc musiałam i tak do Krakowa pojechać. Koncert Ozzy'ego był spoko i fajnie było zobaczyć tę żywą legendę na scenie.

- Co zdobyłam oraz co planuję czytać w lipcu -


Uzupełnienie Uczty wyobraźni (ponoć ten Priest jest bardzo dobry) oraz kolejny Coben. Co więcej, zupełnie przypadkowo zdobyte opowiadania autorstwa Susanny Clarke - przy okazji wizyty w Biedronce. I wszystko byłoby super gdyby nie fakt, że ani jednej z tych pozycji nie chce mi się aktualnie czytać. 
A co czytać będę? Wracam do Artefaktów - na celowniku jest Simmons (Upadek Hyperiona, bo chcę się z tą dylogią dylogii wyrobić w tym roku), ponadto Evna (bo w lipcu nie zdążyłam) i jedna książka z biblioteki. Na chwilę obecną to tyle z planów, bo tę czwartą i być może piątą powieść mam zamiar dobrać sobie spontanicznie. Nie przepadam za stanem, w którym wiem, że wisi nade mną pięć tytułów. A, właśnie, mam Macleoda z UW do domęczenia w lipcu. I to by było na tyle, jeżeli chodzi o nieplanowanie...

Komentarze