Po krótce: Burza i Wielki Gatsby

Od jakiegoś czasu z większą częstotliwością sięgam po tytuły z szeroko pojętej klasyki. Z jednej strony jest to kwestia osobistych chęci zagłębienia się w najbardziej znane (choć nie tylko) teksty wchodzące w kanon, z drugiej odnalezienia portalu Wolne lektury, dzięki którym mogłam natrafić na twórców mniej popularnych. I tu już w sumie nie chodzi o gatunki, czy formy lub rodzaje literackie. Dzięki temu, co zaoferowały mi Wolne lektury, mam możliwość poznania zarówno poezji, jak i dramatu (Shakespeare) czy prozy pochodzącej sprzed wielu lat.

Burza William Shakespeare

źródło

Tym razem postanowiłam sięgnąć po Burzę, czyli sztukę Shakespeara, która traktuje, nieco przewrotnie o dwóch pretendentach do władzy w Mediolanie, utrzymana w klimacie intryg i spiskowych koalicji. Jak to bywa w dramatach tego twórcy, do głosu dochodzą także siły nadprzyrodzone, a w tym przypadku moim ulubieńcem został Ariel pozostający na usługach Prospera, lecz nie tylko z powodu wierności. Dzięki tej postaci klimat jest iście magiczny, co nie zmienia faktu, że momentami podczas czytania kolejnych kwestii włączała mi się klasyczna analiza jak z języka polskiego, kiedy ostatni raz doświadczyć tego mogłam lata temu. Oprócz tych elementów, które wspomniałam wyżej w Burzy pojawia się humor, jest także wątek miłosny, który "wnosi" nam do fabuły Miranda, córka Prospera. W tej sztuce chyba każdy coś dla siebie znajdzie i śmiem twierdzić, że jest to jeden z moich trzech ulubionych dramatów Shakespeara (obok Hamleta i Juliusza Cezara). Jest to też jedno z ostatnich dzieł słynnego dramatopisarza i jeżeli ma uchodzić za ukoronowanie jego twórczości, ja jak najbardziej je doceniam. Nie po raz pierwszy zachwyciłam się również stylem, w jakim utrzymano całą sztukę i przekładem, który zafundował zarówno trafne porównania jak i dobrze rymujące się kwestie bohaterów dramatu, dramatu który jednak od czasu do czas nosi znamiona komedii. Wszystko wręcz idealnie wyważone. Ocena: 8/10

Na deser ciekawostka: Burzą podobno inspirował się i z niej czerpał Dan Simmons przy pisaniu Ilionu i Olimpu.

Wielki Gatsby Francis Scott Fitzgerald

źródło

Ekranizacja z Leonardo DiCaprio, której nie oglądałam to plan na nadchodzące wieczory. W końcu mam za sobą lekturę, to może wytrzymam przed ekranem i obejrzę całość. Co do pierwowzoru - Fitzgerald postawił na narrację pierwszoosobową, prowadzoną z punktu widzenia obserwatora kluczowych wydarzeń. Niby głównym bohaterem jest Gatsby, ale opowiada o nim Nick, który jest w zasadzie uczestnikiem wydarzeń, ale i tak wszystko kręci się wokół pierwszej wymienionej przeze mnie postaci. Bardzo fajny zabieg, który pozwala na dokładniejsze przyjrzenie się wydarzeniom, opatrzonym oczywiście komentarzami Nicka. Ponadto bohater rozmawia z innymi postaciami na temat ich przeszłości i dzięki temu pomimo, że narracja jest pierwszoosobowa, to dostajemy wgląd w różne punkty widzenia.
Wielki Gatsby pozornie przedstawia ekstrawagancką codzienność i bogactwo i wystawne przyjęcia, a tak naprawdę w ten płaszczyk ubrano historię o tęsknocie, zagubieniu i wielkich nadziejach. Przyznaję, że zaangażowałam się w losy bohaterów, miałam swoich ulubieńców i ich przeciwieństwa. Tę lekką,  jednak niosącą ze sobą pewną głębie historię poznawałam stopniowo i pomimo tego, że nie dało się uniknąć nieco nudniejszych fragmentów (które zawsze gdzieś wyhaczę, bo bardzo łatwo nuży mnie wiele lektur) wynagradzały mi to sceny wręcz kipiące od emocji. Wielki Gatsby ma niesamowity, słodko-gorzki wydźwięk i pozostawia po sobie swego rodzaju pustkę. Ocena: 7,5/10


Metryczki:
  1. The Tempest, William Shakepeare, Wolne lektury, 68 stron, 1623, 2014 
  2. The Great Gatsby, Francis Scott Fitzgerald, Bellona, 190 stron, 1925, 2013

Komentarze