Mnich


Bardzo jestem usatysfakcjonowana z tego, że udaje mi się w miarę często, nawet całkiem regularnie sięgać po literaturę starszą, zaliczaną w jakiś sposób do kanonu. Kolejnym tytułem, z jakim się zmierzyłam z tejże kategorii jest Mnich.

Matthew Gregory Lewis stworzył historię prostą i skomplikowaną na swój sposób, w której można się doszukać kilku znaczeń, natomiast jak mi się wydaje, tę wielowymiarowość dostrzega się dopiero po lekturze całości. Ciężko tu w Mnichu wyróżnić jednego głównego bohatera, ale tytułowym mnichem jest Ambrozjo. Cały Madryt żyje w uwielbieniu do tego jakże pobożnego duchownego. Nie ma lepszego zakonnika od Ambrozja i wszyscy o tym wiedzą, nie opuszcza on bowiem nigdy klasztornych murów, a wśród innych mnichów również cieszy się szacunkiem i uznaniem dla swej postawy. Z drugiej strony mamy Madryt, perypetie mieszczan, ich konszachty, niesnaski i romanse.

Mnich to historia o obłudzie, zakłamaniu, ukazująca bardzo jaskrawo pewne kontrasty i niosąca w swej treści istotne przekazy. Oprócz niedoścignionego ideału, jakim jest Ambrozjo stykamy się z bohaterami posiadającymi swe przywary, jak choćby ciotka Leonella, ale na scenie pojawia się również ucieleśnienie beztroski i niewinności, dorastająca siostrzenica Leonelli, Antonia. Jej sylwetka zwróciła moją szczególną uwagę, bo odebrałam ją na swój sposób jako ideał delikatności, czystości i pokory. Równocześnie, przy zestawieniu jej z bohaterem brutalnym, okrutnym i bezwzględnym ten kontrast wyjątkowo mocno się uwypukla i między innymi za to cenię sobie Mnicha.

Z całej lektury jestem nad wyraz zadowolona, pomimo tego, że dużo bardziej ciekawił mnie motyw klasztoru. Jest to nie tylko postać Ambrozja i jego przyjaciela, Rosario, dzięki któremu dochodzi w powieści do niewyobrażalnej hecy, ale też żeńska część zakonu zwraca uwagę czytelnika. Właśnie dzięki skrupulatnie uwitym intrygom można Mnicha odczytywać na różne sposoby. Ta wielowymiarowość to nie tylko walka dobra ze złem, ale także bardzo dobrze przedstawiony motyw obłudy, zakłamania i fałszywej pobożności. Ta niejednoznaczność powieści i niesamowity finał, dzięki któremu naprawdę można się... zdziwić. Trochę, wręcz minimalnie zabrakło mi takiego zestawienia obrazu klasztoru wśród mieszkańców Madrytu, tego opiewania ideału i skonfrontowania tego z tym, co w murach opactwa faktycznie się dzieje. Wtedy podejrzewam lektura nabrałaby jeszcze więcej smaku, ale i bez tego będę wspominała powieść Lewisa jako udaną.

Gdy mowa o wątkach społecznych, mamy piękny obraz miłości matki do córki i takiego niezachwianego zaufania ze strony Antonii do jej rodzicielki, Elwiry. To taka relacja w zasadzie czystego matczynego uczucia, doskonale pokazująca jak rodzic chce przede wszystkim chronić swoje dziecko i jak bardzo zależy mu, żeby okrutny, otaczający je świat doprowadził do zguby.

Jest i znakomity klimat powieści, bo Mnich został napisany barwnym, kwiecistym stylem, który pomimo tego, że jest przystępny dla czytelnika to jednak wymaga odrobiny skupienia. Dialogów jest nie wiele, a gdy się pojawiają, to wypowiedzi bohaterów są obszernymi partiami tekstu, jednolicie zapisanej strony o wąskich marginesach. Natomiast to, co wprowadza subtelny, aczkolwiek wyczuwalny nastrój grozy i niepokoju, to igranie z siłami nieczystymi i mroczne zakamarki klasztoru.

Czy czegoś jeszcze mi zabrakło? Madrytu w Madrycie. Co prawda nie jest to aspekt mocno mnie rażący i w Mnichu znalazło się wiele elementów, które wynagrodziły mi brak bardziej wyrazistego opisu miejsca akcji, ale jednak chciałoby się poczuć nieco hiszpańskiego upału, dowiedzieć, jak wyglądały w tamtych czasach ulice i jaki panował klimat. Bardzo sobie cenię książki, które za darmo (bądź cenę książki) zabierają mnie do odległych bardziej lub mniej zakamarków świata i pewnie dlatego brak ten w Mnichu odnotowałam.

Jest to niewątpliwie historia porywająca, ale i na swój sposób wymagająca. Zdaję sobie sprawę, że nie każdemu Mnich do gustu przypadnie, natomiast jego zachęcający początek to przepowiednia wyśmienitej lektury, w której wymagający czytelnik na pewno znajdzie coś dla siebie.

Ocena: 8/10

Komentarze