Były Targi, będą Targi (Katowice, Wrocław)

Katowice są miastem, które kojarzy mi się bardzo sympatycznie i na dobrą sprawę - tylko z pozytywnymi wspomnieniami. Pewnie dlatego, że chodzi o książki, ale z chęcią dodałabym do tego kiedyś jakiś dobry koncert w Spodku. Na razie się nie zapowiada, ale nie o tym dzisiaj. Bo dzisiaj o wydarzeniu, które powinno było zaciekawić każdego amatora książek czy też czytania. Nie należy po tym poście spodziewać się zbyt szczegółowej relacji, ale kilka zdań o mojej przygodzie tegorocznej się pojawi.


Trzecie Śląskie Targi Książki odbyły się w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w dniach 10-12 listopada. Ja miałam okazję być tylko w sobotę, czyli w Dzień Niepodległości. Wyjechałam z Wrocławia o 10 i dotarłam na Targi akurat idealnie tak, by zdobyć jedyny podpis, na który się czaiłam, czyli ten od Agnieszki Hałas. Autorka zainteresowała mnie swoją twórczością dosyć niedawno, choć jej nazwisko już wcześniej gdzieś mi się o uszy obijało. Ogólnie Pani Hałas okazała się bardzo skromną, sympatyczną, cichą osobą. Lekturę Dwóch kart na razie odkładam na nadchodzący rok, ale i tak pewnie sięgnę po książkę jakoś na samym początku.

Tyle nowych zakładek, choć w tym roku
bez szału...
Jechałaś do Katowic po jeden podpis? Serio? No właśnie nie. Ogólnie, to pojechałam do Katowic, bo lubię książki, ale, co ważniejsze, pojechałam spotkać się z ludźmi, którzy podzielają moje zainteresowania. Tuż po odebraniu autografu od Agnieszki Hałas spotkałam się z Kamilem ze Świata Bibliofila, z którym już raz na Targach miałam okazję się widzieć dwa lata temu. Ogromnie cieszy mnie kolejne zobaczenie się, tym razem nie tylko z Kamilem, ale i z towarzyszkami, które miałam dzięki niemu okazję poznać, czyli Patrycją z bloga Z książką i Martą (Zapach książek). Ich trójka czekała na podpis Zygmunta Miłoszewskiego, który chyba był jedną z największych literackich sław, jakie na tegorocznych Targach zagościły. Mnie bardziej zadowoliła możliwość pogadania o pisarzach, wydawnictwach i książkach z ludźmi, którzy siedzą w tym całym książkowym światku nawet bardziej niż ja. Dziękuję za spotkanie i za przewspaniały upominek :)

Co do samych Targów, jak to na imprezach masowych, masa ludzi (powtórzenie celowe). Stoiska z książkami najpopularniejszych wydawnictw były nałogowo oblegane, ale taki urok Targów. Bardzo cieszę się z faktu, że po raz kolejny trafiłam do miejscówki Książkowych klimatów, dzięki którym mogłam poznać twórczość Jaroslava Rudiša. W tym roku czytałam Koniec punku w Helsinkach i usatysfakcjonowana lekturą postanowiłam więcej tytułów tego autora poczytać, ale co konkretnie kupiłam pokażę na koniec miesiąca. I tradycyjnie podbierałam zakładki, gdzie się dało. Niebawem będę musiała sobie zafundować na nie jakąś nową miejscówkę...

Ach, no i Targi odbyły się w jednym z najlepiej prezentujących się wizualnie oczywiście subiektywnie budynków jakie znam. Międzynarodowe Centrum Kongresowe już dwa lata temu wpadło mi w oko, ale tym razem bardziej świadomie przyglądałam się tej bryle. Cudo. Mam nadzieję, że za rok uda mi się znów tam zawitać.

Nadchodzą...

Tymczasem na przełomie listopada i grudnia (dokładnie 30.11 do 3.12) odbędą się Wrocławskie Targi Dobrych Książek. Jest to impreza nieco mniejszego formatu, ale kameralność ani trochę mi nie przeszkadza. Tak więc pewnie znów się wybiorę do Hali Stulecia, żeby być może dorwać jakieś ciekawe tytuły, szczególnie na stoiskach antykwariatowych, bo, co ciekawe, książki właśnie z antykwariatów najczęściej mam okazję zdobyć właśnie na Targach. W zeszłym roku np. przygarnęłam w pięknym wydaniu Iliadę Homera. Może i w tym roku jakaś klasyka zasili moje półki.

Komentarze