Krew władzy


Literatury, w której ludzkie niedoskonałości wysuwają się na pierwszy plan jest wiele. Książki o ludzkiej naturze niewątpliwie popularnością się cieszą, bo podczas sięgania po takowe pojawia się nadzieja, że odkryjemy jakiś skrawek tajemnicy o nas samych. Ja podczas lektury Krwi władzy takiego odczucia odkrywania swojej natury nie miałam, ale nie mogę zaliczyć tego tytułu do nieciekawych książek.

Ceridwen Dovey w bezimiennym kręgu bohaterów osadzonych gdzieś na świecie (choć i na to dowodów nie ma, ale wszystko wskazuje na to, że historia dzieje się na naszej kuli ziemskiej) postanowiła rozegrać spektakl przesiąknięty dążeniem do władzy. Te ludzkie zapędy do kierowania innymi ludźmi i przedmiotami ubrała w historię splecioną z losów kilku postaci. Na pozór to Prezydent jest najważniejszy, to on dzierży władzę, jednak z czasem do głosu dochodzą pragnienia i chęć narzucenia swej woli ze strony jego świty, portrecisty, kucharza i fryzjera.

Narratorami w powieści są trzej jegomoście wymienieni powyżej oraz otaczające ich kobiety, żony, córki i kochanki. W dosyć hermetycznym kręgu osób dochodzi do gierek, w pewnym sensie też manipulacji i fars, które w efekcie obnażają te wspomniane już niedoskonałości ludzkiej natury. Chodzi bowiem nie tylko o tę najprostszą do obalenia władzę prezydencką, ale i o władzę w sensie ogólniejszym, dotyczącą decydowania o innej osobie. I, co za tym idzie, bo każdy medal ma dwie strony, o dopuszczaniu do kierowania swoim własnym losem, o tym, do jakiego stopnia pozwalamy ingerować komuś w nasz byt.

Różnorodnych bohaterów łączy jedno - pragnienie wprowadzenia dyktatury, narzucenie swojej woli, często pokazane w bardzo zawoalowanej formie. Równocześnie Dovey gdzieś tam stara się nas zaszokować i tu przyznam, że nie do końca jej to wychodzi. Jest bardzo dużo opisów przemyśleń każdej z postaci, dialogi natomiast wychodzą racze średnio, szczególnie biorąc pod uwagę ich niewielki udział w całej książce. Zresztą sama objętość Krwi władzy funduje nam lekturę na co najwyżej dwa dni, co nie znaczy, że przez książkę da się tak po prostu przelecieć. Wymaga ona niewątpliwie odrobiny skupienia, już chociażby dlatego, że bohaterowie nie posiadają żadnych imion i trzeba się orientować w ich cechach charakterystycznych by wiedzieć, z kim mamy do czynienia. To za co sobie cenię autorów i śmiem twierdzić, że świadczy to o posiadaniu jakiegoś talentu to umiejętność ubrania w słowa prostych czynności, na które czasem nie zwracamy na co dzień uwagi. Tym autorka do mnie dotarła i w pewnym sensie dzięki temu potrafiłam się w jej stylu odnaleźć.

Krew władzy to ciekawie skonstruowana historia, która w umiarkowanym stopniu wstrząsa - nie należy się spodziewać nie wiadomo jak szokujących rozwiązań i obrazów, niemniej jednak jest to ciekawy obraz relacji ludzkich i ich budowania, takie z mocno uwypuklonym czynnikiem ludzkim i tym, do czego ludzka natura dążyć potrafi.

Moja ocena: 6,5/10

Komentarze