Zostań przy mnie

Co takiego łączyć może idealne (choć nie zawsze) życie amerykańskiej pary z dwójką dzieci, pasjonata fotografii zarabiającego na życie jako fotoreporter i zbrodnię sprzed siedemnastu lat? Pozornie raczej ciężko znaleźć jakiś wspólny mianownik, ale Harlan Coben udowadnia, że jednak jest to możliwe. Ten autor już nie raz zaskoczył mnie swoimi pomysłami na maksymalne powikłanie wątków, próbował nie raz wywieść w pole (i mu się udawało) i to właśnie dzięki niemu bardziej zainteresowałam się thrillerami. Akurat Zostań przy mnie może nie uplasuje się w moim osobistym rankingu w czołówce, aczkolwiek kilka mocnych stron ta powieść jak najbardziej posiada.

To Megan prowadzi wspomniane wyżej sielskie życie wraz z mężem i to ona stara się nie dopuścić do tego, by jej rodzina dowiedziała się czegokolwiek o jej przeszłości. Problem z przeszłością polega na tym, że ona zawsze jest i nie raz nie dwa o sobie przypomina. Można albo przed nią uciekać albo spróbować się z nią zmierzyć i właśnie tą drugą opcję wybiera Megan. Pomimo posiadania kochającej rodziny wraca do klubu, który kiedyś był jak jej drugi dom (a może i pierwszy) i postanawia zaangażować się w sprawę zaginięcia pewnego mężczyzny. Sprawę prowadzi detektyw Broome, który obiecuje nie wplątywać Megan w sprawę i poprzestać na uzyskaniu od niej kilku informacji. Jak to w powieściach Harlana Cobena, rzecz szybko się komplikuje i nasza bohaterka zostaje pozbawiona drogi odwrotu.

Pomimo tego, że co jakiś czas po twórczość Cobena sięgam i to z przyjemnością nie dzierży on zaszczytnego tytułu mistrza gatunku, przynajmniej w moim prywatnym rankingu. Ma na koncie sporo powieści, ja sama nie zapoznałam się jeszcze nawet z połową, a mimo to coraz lepiej wiem, czego po autorze się spodziewać. Sięgam po jego powieści bez zachowania chronologii, a co za tym idzie, nie do końca jestem w stanie wyłapać niuanse w zmianie stylu czy też konstruowaniu fabuły. Jedno wiem na pewno - nawet jeśli sama wymyślę jakiś prawdopodobny scenariusz, który mógłby być rozwiązaniem zagadki, Coben i tak zrobi to po swojemu. W takich powieściach jak Mistyfikacja, Klinika śmierci, czy Już mnie nie oszukasz dawałam wodzić się na nos i podobało mi się to, w jaki sposób pozwoliłam się autorowi nabrać. Natomiast w przypadku Zostań przy mnie mam wrażenie, że przeciągnie rozwiązania i podanie tak sporej ilości ślepych uliczek zostało trochę gorzej wyważone. Jak najbardziej da się odczuć napięcie, ale chwilami fakt, że od wyjaśnienia zagadki dzielił mnie już krok i nadal go nie uzyskiwałam zaczynał mnie trochę drażnić.

W Zostań przy mnie po raz kolejny doświadczyć można bardzo dobrej kreacji tła, na którym rozgrywa się główna intryga. Każda z postaci uwikłana jest w różnego rodzaju relacje, które zostały realistycznie zapoczątkowane, a autor nie pomija kreślenia ich przebiegu, gorszych i lepszych momentów. Uznać mogę nawet, że jest to powieść w dużej części obyczajowa, co odczułam dużo mocniej niż w przypadku poprzednich powieści. Jak zwykle pojawia się kontrast między cudownym, nieskazitelnym życiem i próbującą wszystko zburzyć powracającą przeszłością. Co do samej przeszłości - motyw ze striptizerkami, paserami, tancerkami egzotycznymi byłby dużo bardziej wiarygodny, gdyby autor nie pominął najbrutalniejszych zagadnień zwrotami typu "robił jej takie rzeczy, że nawet nie chcesz, bym przytaczała szczegóły". Choć wynagradza to uchybienie w jakimś stopniu wątek psychodelicznej pary o przydomkach Ken i Barbie. Charakterystyka tych postaci została całkiem dobrze nakreślona, motywy ich działania i psychologia to jeden z najciekawszych aspektów powieści.

Jak to bywa z twórczością Harlana Cobena, przez powieść dosłownie mknęłam. Przerzucałam kartki czytając w błyskawicznym tempie i nawet jeśli nie do końca związałam się z którymkolwiek z bohaterów, to i tak chciałam znać szczegóły dotyczące zniknięć, zarówno tego najświeższego jak i tych z przeszłości. Natomiast emocjonalnie w los bohaterów się nie zaangażowałam, bo praktycznie nie było w co się angażować. Ot i obrazki znane z seriali, których maraton można sobie fundnąć jesienne wieczory przed telewizorem.

Zostań przy mnie okazało się powieścią przyzwoitą, w pewnym sensie wciągającą, ale czytywałam lepsze tytuły spod pióra autora. Ogólnie dostałam to, czego spodziewałam się po innych jego książkach i raczej nic ponad to. Polecić mogę tę lekturę na wakacje - lekka, można by rzec niezobowiązująca, a jednak nieco zmuszająca szare komórki do pracy. I tak wracać będę do tego autora, bo cenię sobie jego twórczość i żywię wobec niej sentyment, a do tego wierzę, że jeszcze nie raz może mnie zaskoczyć.

Moja ocena: 6,5/10

Komentarze