Dracula


Mam wrażenie, że tytułowej postaci Hrabiego przedstawiać nie trzeba. W końcu została on inspiracją do tak wielu tworów zarówno literatury jak i filmu, że styczność z sylwetką Draculi miało nie jedno pokolenie. Co prawda w popkulturze funkcjonujący aktualnie obraz wampira został brutalnie wypatrzony przez zmierzchopodobne książki, ale nie przyszłam dziś po to, żeby pisać o przepaści dzielącej Meyer i Stokera. Oczywiście, nadmienić warto, że gdyby nie to pierwsze nazwisko pewnie nie wpadłabym w czytelniczą pasję, ale na tym wyznaniu poprzestanę i oddzielę grubą kreską oboje pisarzy. Dracula mnie urzekł i to w sposób, którego zdecydowanie bym się nie spodziewała...

Zaskoczyła mnie forma, w jakiej napisano książkę. Fabułę poznajemy po pierwsze, z zapisków pamiętnikarskich poszczególnych bohaterów, po drugie, z wzmianek z prasy czytanej przez występujące w Draculi postacie i wreszcie, po trzecie, z listów, za pomocą których dochodzi w powieści do komunikacji. Nic poza tym i właśnie dzięki tak ciekawej formie Stokerowi należą się pierwsze oklaski.

Dracula to historia z gatunku grozy o specyficznym klimacie, który wyciąga po czytelnika szpony już na pierwszych stronach. Obserwujemy losy Jonathana Harkera, młodego prawnika wydelegowanego w zastępstwie do Transylwanii, by omówić formalności związane z nabywanie nieruchomości przez, a jakżeby inaczej, Hrabiego Draculę. Mroczne ruiny zamku, zakamarki i prowadzący pustelniczy tryb życia gospodarz to tylko początek przygód Harkera. Stoker tworzy świetną historię utrzymaną w gotyckim nastroju ze złem czającym się "za rogiem", takim złem, z którym starcia są sporadyczne, które działa całkowicie pod osłoną ciemności.

Dobra, ale co oprócz tego całego wampiryzmu w Draculi się znajduje? Dwie babki w opałach i garstka silnych, walecznych mężczyzn do zadań specjalnych. Ja wiem jak to brzmi, ja wiem, że powiało trochę kiczem, ale w czasie lektury doszłam do wniosku, że te wspomniane przeze mnie sztampowe kreacje są jak najbardziej na miejscu i inne charaktery po prostu w Draculi by się nie sprawdziły. Każdy z bohaterów jest dokładnie na swoim miejscu i w jakiś sposób dla powieści jest ważny. Zdecydowanie na pierwszy plan wysuwa się Doktor Van Helsing w roli głównego eksperta od wampirów. Postać doktora wnosiła do książki nie tylko tajemniczość, ale także siłę spajającą wszystkich bohaterów. Drugim takim spoiwem zdecydowanie była Mina, której niezłomność, niezachwiana wiara zarówno w Boga jak i odwagę otaczających ją mężczyzn sprawiała, że całe jej otoczenie na skinienie palca zdobywało się na iście bohaterskie czyny. Równocześnie Mina była takim uosobieniem niewinności i czystości, jako idealne przeciwieństwo obrzydliwego krwiopijcy na jakiego Stoker wykreował Hrabiego.

Przy lekturze Draculi natrafiamy na dwa ważne motywy społeczne powiązane ze zjawiskami paranormalnymi. Pierwszym, nieco bardziej błahym jest wyeksponowanie wiary w zabobony zakodowane w ludzkiej mentalności. Akurat w przypadku powieści Stokera te wierzenia nie są pozbawione realizmu, widać doskonale, że przekonania wierzącej ludności mają swoje przełożenie na rzeczywistość. No właśnie, kwestia numer dwa - nierozerwalne przeciwstawienie opatrzności i wiary chrześcijańskiej w stosunku do nieczystych sił diabelskich uosobionych w wampirze. Samo zło wcielone to postać przepełniona tajemniczością, wzbudzająca lęk samą swą obecnością. Przyznam, że pierwsza styczność z tym bohaterem, której doświadczyłam za sprawą wpisów Harkera do dziennika wywoływała ciarki na plecach. Nie czytałam z wielkim przerażeniem, ale klimat zrobił swoje i bardzo dobrze rozumiałam odczucia bohatera... I na tym też polega siła powieści - dzięki wpisom można łatwo poczuć empatię do zmagających się z lękiem postaci. Styl i przekład są bardzo przystępne i pomimo tego, że tekst ciągły zajmuje zdecydowaną większość objętości to i tak czytelnik płynie przez kolejne rozdziały. Do tej pory jedynie chwaliłam Draculę, ale czy wszystko w tej powieści jest takie idealne?

Są i wady. Drobne, nie odbierające przyjemności z czytania, ale jednak. Pierwszą z nich jest fakt, że dosyć lakonicznie w powieści zaakcentowano miejsce akcji. Owszem, jest to teren Europy, bohaterowie pochodzą z Anglii, podróżują do Rumunii i znaczna część wydarzeń rozgrywa się w Londynie, ale kompletnie tego nie czułam. Ja po prostu wiedziałam, że znajduję się w konkretnym mieście i nic poza tym. Drugie moje zastrzeżenie nie do końca nim pozostaje, bo mam pewne podejrzenia co do zastosowania tego zabiegu. Nie jesteśmy bowiem w stanie stwierdzić, w którym roku wydarzyły się wydarzenia, co do epoki również ciężko cokolwiek spekulować. Założyć mogę jedynie, że wszystko rozegrało się mniej więcej w tym samym okresie, co życie Stokera, ale żaden fakt wyłuskany z fabuły mi tego nie potwierdził. Próbowałam wpaść na jakiś trop po wzmiankach o wydarzeniach historycznych, aczkolwiek nie za wiele mi to powiedziało i tak też traktuję Draculę jako historię, która miała miejsce w nieokreślonej epoce. Z jednej strony minus, bo nie do końca można wczuć się w historię, natomiast z drugiej nie jesteśmy w stanie zaszufladkować powieści i wytykać autorowi brak pieczołowicie przedstawionych realiów historycznych. Zatem akurat ten aspekt traktuję z przymrużeniem oka.

Dracula okazał się piękną powieścią z plastycznymi, działającymi na wyobraźnię opisami. Pojawiło się kilka aspektów obyczajowych, na szczęście ani trochę nie nudziły a jedynie wprowadzały do historii kontrast w stosunku do pełnych dynamiki fragmentów wali z wampirami. Wampir u Stokera to obraz, który na zawsze pozostanie częścią klasyki, nie tylko gatunku, ale i literatury w ogóle i to powieść zapewniająca konkretną porcję rozrywki z niesamowicie wciągającą akcją.

Moja ocena: 8/10

Autor: Bram Stoker, Wydawnictwo: Zielona Sowa, Stron: 448, Wydane w: 1897r., 2005r. - polskie wydanie nakładem Zielonej Sowy

Komentarze