Ruda sfora


Od jakiegoś czasu z lekką obawą i wręcz niechęcią sięgam po pisarzy tworzących w naszym rodzimym języku. W poprzednim roku rzadko zdarzało mi się czytać powieści z naszego podwórka, a fakt, że mam na półce kilka takich wciąż oczekujących na lekturę nie przeszkodził w porwaniu z biblioteki Rudej sfory. Właśnie dlatego uwielbiam wypożyczać książki - najczęściej biorę coś "na spróbowanie". Jeżeli mi nie podejdzie oddam, nie tracąc pieniędzy i miejsca na regale. I co? Spróbowałam Kossakowskiej i dostałam coś, czego kompletnie się nie spodziewałam.

Ergis jest wnukiem budzącego wielki szacunek jakuckiego szamana Kiteja Serkena. Gdy dziadek chłopaka umiera, Ergis musi przyjąć na siebie brzemię odpowiedzialności i przejąć obowiązki zmarłego krewnego. Wszyscy oczekują, że sprawdzi się on świetnie, jednak młody szaman nie jest przekonany co do słuszności tych prognoz. Niespodziewanie budzi się w innym wymiarze i wyrusza na poszukiwanie swojego dziadka, licząc, że ten udzieli mu wskazówek odnośnie wypełniania nowej dla Ergisa roli. W drodze towarzyszy mu dzielny szamański rumak.

Okazuje się, co przyznać muszę z delikatnym zdziwieniem, że pozbawiona epickiego rozmachu powieść fantastyczna może również mocno wciągnąć. Przekonałam się o tym podczas lektury Rudej sfory, która od pierwszej strony okazała się książką niesamowicie wciągającą, zapewniającą rozrywkę, przyjemną w czytaniu a jednocześnie wzbudzającą całą masę emocji spowodowanych rozwojem fabuły. Co najważniejsze - Kossakowska czerpie z mitologii jakuckiej i w Rudej sforze zabiera czytelnika do mroźnej, odległej syberyjskiej tajgi, której niepowtarzalny klimat zdecydowanie działa na wyobraźnię.

Bohatermi powieści są wspomniany wcześniej Ergis, trzynastolatek błąkający się po zaświatach, jego koń oraz kikituk i tupilak, magiczne stwory towarzyszące chłopcu w drodze. Ponadto do drużyny dołącza w swoim czasie Ellej, będący ołonchosutem, którego magiczną zdolnością jest niezwykły śpiew i Tujaryma, córka boga ognia, której determinacja nie raz ocaliła życie całej ekipie. W tym miejscu warto zwrócić uwagę na fakt, że autorka nie wykreowała postaci z wielką skrupulatnością, ale stworzyła je na tyle oryginalne, że czytelnik nie ma najmniejszego problemu, żeby bohaterów tych polubić. Również motyw tworzenia drużyny bohaterów wyruszających na misję nie jest niczym nowatorskim w literaturze fantasy, ale mimo dosyć prostych podstaw fabuła wymaga odrobiny skupienia i przy tym wciąga swoim dynamizmem.

Przypadł mi wielce do gustu styl Kossakowskiej. Nie jest on skomplikowany, a równocześnie pozostaje urozmaiconym i przystępnym dla czytelnika. Autorka wpakowała do fabuły mnóstwo motywów z mitologii jakuckiej nie zapominając o tym, by przy podawaniu imion dodać spełnianą funkcję danej postaci. Jasne, liczne grono bóstw i bohaterów może okazać się trochę kłopotliwym aspektem dla niewprawionego czytelnika, ale wystarczy trochę koncentracji, z czym ja problemu nie miałam. Bardzo pomocny okazał się słownik zamieszczony na końcu książki, który poprzedza spis wszystkich bohaterów i ich krótki opis.

Oryginalność pomysłu autorki, szybka akcja, relaksująca lektura i emocje zafundowane przez czytanie o kolejnych losach Ergisa i jego przyjaciół składają się na obraz lektury niemalże idealnej. Ogromnie cieszę się, że w końcu zdecydowałam się na sięgnięcie po Kossakowską, bo warto. Każdy bohater ma swoją historię, losy wszystkich postaci splatają się w dosyć nieoczekiwany sposób, a sam koniec niemalże rozstraja emocjonalnie do reszty. Chwali się również to, że dopiero na końcowych kartach powieści czytelnik ma pełny obraz tego, co zdarzyło się podczas kolejnych rozdziałów i w zasadzie stwierdza, że wolałby się tego nie dowiadywać... Zdecydowanie zachęcam do lektury!

Moja ocena: 8/10

Autor: Maja Lidia Kossakowska
Wydawnictwo: Fabryka słów
Ilość stron: 486
Rok wydania: 2007

Komentarze