A listopad przeminął!

W sumie to nie robię ostatnio podsumowań bo mi się nie chce. Ale można by coś od czasu do czasu skrobnąć, nie tylko w sumie o książkach, choć w tym temacie i tak najwięcej będę miała do napisania.

Co przeczytałam w listopadzie?


Pięć książek to bardzo przyzwoity wynik jak na mnie, szczególnie, że Atramentowa śmierć była niezłą cegłą (ponad sześćset stron). Zlitowałam się w końcu nad Kotem alchemika, którego kupiłam będąc na pierwszym roku studiów czyli trzy lata temu. I żałuję, że tak późno po niego sięgnęłam, bo wyobraźnia autora niesamowicie mnie zachwyciła. Harry to już klasyka sama w sobie, a sięgnęłam po niego w nagrodę, dla samej siebie, z jakiej okazji? Otóż...

Szaleństw w listopadzie było więcej.

Obrona pracy licencjackiej! Udało się, obronione na cztery, sam egzamin wywołał we mnie niepotrzebnie mnóstwo stresu, bo dostałam dwa pytania o opinie i tylko jedno z wiedzy. W każdym razie jestem licencjatem socjologii i mam nadzieję za trzy lata być magistrem. Nie dwa, bo trafił mi się rok przerwy. Nowy semestr już się zaczął, a ja dopiero 9 listopada się obroniłam. Jakby nie było, przerwa mi nie przeszkadza. Czasu na pewno nie będę marnować.


Kolejny punkt tego podsumowania to nowe nabytki książkowe. Wstawiam poniżej zdjęcie z zakupami z chyba jeszcze z wakacji, września, października na pewno i chyba listopada, bo nie kojarzę, czy coś kupowałam. Na fotce brak zdobyczy z biblioteki i Harry'ego Pottera który został wywieziony do mojej osobistej "biblioteki głównej". 

Od dołu: 
1. Słowa światłości (Brandon Sanderson) - kupowanie cegieł tuż przed przeprowadzką... żeby było wygodniej... Już podczytuję na boku.
2. Nigdziebądź (Neil Gaiman) - ostatnia szansa dla Gaimana, pożyczka od kumpeli
3. Mechaniczny (Ian Tregilis)
4. Księga dżungli (Rudyard Kipling) - prezent urodzinowy
5. Pachnidło (Patrick Süskind) - podprowadzone z biblioteczki mojej mamy
6. Rycerz siedmiu królestw (George R. R. Martin) - z tęsknoty za Westeros
7. Silmarillion (J. R. R. Tolkien) - nie można nie mieć w zapasie żadnej książki Tolkiena na półce
8. Hamlet (William Shakespeare) - czytałam już w tym roku, aczkolwiek po polsku. Tutaj mam tekst oryginalny... Może w końcu zacznę czytać po angielsku
9. Zielona mila, Miasteczko Salem i Lśnienie (Stephen King) - Kieszonkowe wydania za niecałą dychę, jak tu nie brać?

Na chwilę obecną ograniczam zakupy, co było szczególnie trudne z racji pojawienia się Czarnego piątku oraz wystartowania wszelkich świątecznych promocji prezentowych. Ale twardo obstaję przy niezamawianiu książek, pomimo tego, że pojawiło się tyle świetnych nowości...
Noszę się z zamiarem założenia drugiego bloga, na którym od czasu do czasu pisałabym o rzeczach niezwiązanych z książkami, bo takowych jest całkiem sporo. Nie wiem jeszcze, czy to wyjdzie, jak wyjdzie, to dam znać.
Powodzenia w grudniu życzę wszystkim!

Komentarze