Relacja z Polconu 2016 we Wrocławiu


W tym roku mój rodzinny Wrocław jest Europejską Stolicą Kultury i nie pierwszy raz fakt ten przysporzył mi powodów do radości. Kolejnym ciekawym wydarzeniem wpisującym się w różnorodny repertuar ESK był konwent miłośników fantastyki - Polcon zorganizowany w dniach 18-22 sierpnia. Dosyć długo zwlekałam z zakupem biletu, bo oczywiście załatwienie sobie wejściówki pół roku wcześniej przerosło moje możliwości i w zasadzie... dobrze na tym wyszłam, bo jakiś tydzień przed konwentem udało mi się załatwić akredytację medialną. Z racji tego, że obecnie jestem osobą pracującą, czas na odwiedzenie atrakcji Polconu miałam tylko w sobotę i w niedzielę, ale specjalnie nie narzekam.

Polcon odbył się we wrocławskiej Hali Stulecia, w której miałam okazję już w tym roku być podczas innego wielkiego wydarzenia - koncertu Within Temtation z okazji Majówki. Tuż obok Hali znajduje się Wrocławskie Centrum Kongresowe, w którym odbywała się większość prelekcji. W samej Hali królowali wystawcy i planszówki, a sale, w których prowadzono tematyczne panele były tylko dwie, plus galeria, której nie udało mi się namierzyć bez pomocy Hrosskara (którego pozdrawiam!). Śmiem twierdzić, że oznaczenia były trochę słabo widoczne, a samo zorientowanie się w terenie zajęło mi prawie godzinę.

Planszówki są fajne, ale do grania trzeba mieć towarzystwo...
Udało mi się być na trzech panelach w sobotę, natomiast w niedzielę zainteresował mnie tylko jeden. To niezbyt wiele biorąc pod uwagę szeroki wybór jaki każdy uczestnik miał, ale niestety ilość czasu miałam ograniczoną. Pierwsza prelekcja, na którą poszłam dotyczyła Roli kobiet w powieściach fantasy, na którym to panelu mogłam posłuchać co do powiedzenia w tej kwestii mają Robert Wegner, Maja Lidia Kossakowska, Magdalena Kozak, Magdalena Kucenty i Ewa Białołęcka. Spotkanie prowadziła Klaudia Haintze, którą bardzo polubiłam w czasie tegorocznego Polconu. Co do samego panelu - był całkiem do rzeczy, aczkolwiek chyba trochę za dużo było uczestników, bo nie każdy miał możliwość (i chyba nawet ochotę) wypowiedzenia się pełnego i zwięzłego w temacie.

Kolejne dwa panele tyczyły się grozy i zainspirowały mnie do czytania i poszukiwania nowych powieści z tego gatunku. Bardzo podobał mi się panel o erotyce w grozie, o tym, żeby seks spełniał w książce funkcji więcej niż kilku stron erotycznych uniesień bohaterów. Poruszono też kwestie ekstremalnych pomysłów, jednym z uczestników panelu był Robert Cichowlas (Siedlisko, Koszmar na miarę), któego przyjemnie się słuchało. Na drugim panelu dotyczącym grozy miałam okazję zobaczyć Sylwię Błach, która ciągle przewija mi się gdzieś wśród polskich autorów, ale po którą do tej pory nie sięgnęłam. Łatwiej mi jednak się zabrać za twórczość jakiegokolwiek autora, gdy go w pewnym sensie "poznam". Tak samo było z Białołęcką i Jadowską. Może to trochę chybione przykłady ale co zrobić. Podobna sytuacja tyczy się blogów - chętniej czytam te, których autorów znam osobiście...

O religiach i filozofii w fantasy - jeden z bardziej
wymagających intelektualnie paneli...
W niedzielę byłam na panelu "Elementy filozofii i religii w fantastyce", na którym miał być Jakub Ćwiek i go nie było. Polowałam na niego specjalnie, bo bardzo gościa lubię, a on nie przyszedł na jedyny panel, na który ja się przeszłam. Trudno. W przyszłym roku będą Dni Fantastyki, na których będę, bo jakże mogłoby mnie nie być i wtedy na Ćwieka zapoluję. Swoją drogą widziałam go przelotem gdzieś na strefie handlowej, podobnie jak i Ewę Białołęcką.

Polcon co roku oznacza galę wręczenia Zajdli, przy czym o tym, do kogo ma nagroda trafić decydują czytelnicy. Mam lekkie wyrzuty sumienia, po raz kolejny, że nie interesuję się, w mojej ocenie, w stopniu wystarczającym, aby na temat nominacji czy też wyników się wypowiadać. Cieszę się, że Wegner został laureatem w obu kategoriach, bo to ceniony autor i chwalony, w dodatku oczekujący na mojej półce na przeczytanie. Do Zajdla w kategorii powieści były nominowane bardzo znane nazwiska, bo oprócz Wegnera pojawił się Dukaj (którego lekko znam, bo jedno opowiadanie czytałam) i Magdalena Kozak i Paweł Majka. A ja znów zgrzytam zębami na myśl o wielkości moich zaległości. Te z zakresu polskiej literatury fantastycznej bolą chyba najbardziej...

Na podsumowywanie Polconu silić się nie będę, bo nie mam pełnego obrazu sytuacji, Owszem, trochę się gubiłam w drodze na tych kilka prelekcji, ale tragedii nie było, co ostatni czasy często lubię powtarzać. Po raz kolejny udział w warsztatach z czegokolwiek muszę odłożyć na inną okazję. I może sobie gdzieś zapisać, żeby nie zapomnieć. Autografów też nie zbierałam, bo nie jestem fanką taszczenia książek raz już przeczytanych do samego podpisu, a jedyna osoba, na którą się czaiłam musiała odwołać swój przyjazd na Polcon. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś Siri Pettersen zechce zawitać do Polski. Mark Hodder natomiast nie zadowolił mnie drugim tomem Burtona i Swinburne'a i dlatego też stwierdziłam, że odpuszczę sobie kolejkę podpis. A pomyśleć, że kilka miesięcy temu specjalnie zaplanowałam zakup drugiej i trzeciej części, żeby mieć "wszystko" do podpisu. Życie.
Panel o erotyce w harrorach - z (od lewej) Tomkiem Czarnym, Robertem Cichowlasem i Arturem Olchowym
Podobały mi się te dwa dni. Konwenty działają na mnie inspirująco i dostarczają pomysłów na poszukiwanie nowych lektur (Masterton i Ketchum dopisani do listy tego, co koniecznie muszę przeczytać...), nowych rzeczy, nawet tak ogólnie. Tym razem podarowałam sobie szaleństwa zakupowe i jedyny mój zakup to trzy plakaty - z wizerunkiem najsłynniejszego w fantastycznym świecie bękarta, z zawołaniem rodu Baratheonów oraz z wizerunkiem oka Saurona. Poszukiwałam jakiejś fajnej biżuterii, bo błyskotki zawsze przyciągają mój wzrok, ale ostatecznie na nic się nie skusiłam. Książek też nie oglądałam, nie pod kątem zakupowym, bo narosły mi kolejne zaległości i czasu mam na czytanie niewiele. Warto jednak było na Polcon się wybrać, a imprezę polecam wszystkim, nie tylko fanom fantastyki!

Komentarze