W styczniu było tak... (Podsumowanie i stos)

W styczniu nie było tragicznie, a przynajmniej sądziłam, że będzie gorzej. Niemniej obowiązki uniwersyteckie nie pozwalały mi czytać... Wróć, pozwalały. Ale nie to, co mogłabym później recenzować tu, na blogu, bo nikt nie chce czytać o politykach rozwoju wsi polskiej. W każdym razie wykształcił się na szybko mechanizm obronny - czytać nie mogłam, ale kupować... To inna sprawa. Poszalałam trochę i trochę niżej pojawi się pięknie uwieczniony stos moich zdobyczy ze stycznia.

Przeczytałam trzy książki:

1. Posłaniec strachu (Michael Grant)
2. Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet, część 1 (Stieg Larsson)
3. Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet, część 2 (Stieg Larsson)

Najlepszą książką okazało się dzieło Stiega Larssona, natomiast najgorszej nie wskażę, bo jej nie ma. 

W styczniu pojawiło się 7 postów i 2 recenzje, tak więc liczę na poprawę w lutym. 

Obserwator przybył 1 i jest Was już 218.

Pierwszy raz od roku nie dopisuję fragmentu o książkach, które przeczytałam do wyzwań, bo nie biorę w sumie w żadnych udziału.

Mam nadzieję, że jeszcze ktoś się tutaj będzie pojawiał w lutym, bo w styczniu marnie było niestety z moją aktywnością na blogu i w lutym zamierzam to zmienić, jak zdam już ten jeden cholerny egzamin. Napisałabym, co jeszcze w styczniu się działo, ale nie ma o czym pisać, bo tylko się uczyłam. Czas na The Last Battle (aluzja do C. S. Lewisa) i później nadrabianie zaległości czytelniczych. A trochę się ich nazbierało, bo były okazje do zakupów, o proszę, tu są dowody:


Od dołu:

1. Obietnica raju (Robert Browne) - walka dobra ze złem i tematyka biblijna, czyli coś, co mnie zaciekawiło pomimo odmiennych poglądów religijnych.

2. Opowieści z Narnii: Podróż "Wędrowca" do świtu (C. S. Lewis) - moja duma, zdobyłam brakujący mi w serii tom, którego dorwanie w tym wydaniu to cud. Od czego są jednak strony typu "olx"...

3. Apokalipsa Z tom 2: Mroczne dni (Manuel Loureiro) - planowałam już od dawna lekture tej serii, ale jakoś nie po dordze było kupienie, a dorwałam ją za jakieś kilka złotych w Dedalusie. Teraz trzeba dokupić tom pierwszy i zrobić sobie jakiś maraton z zombiakami.

4. Taniec z smokami (George R. R. Martin) - Czyli kolejny krok do skompletowania całości wydanych do tej pory części PLiO. W ogóle to planuję doczytać te dwa tomy (Ucztę dla wron i Taniec ze smokami) przed premierą kolejnego sezonu, ale nie wiem, czy mi się to uda. Sięgnęłabym już, gdyby nie to, że czytam inną fantasy wymagającą skupienia. Ale tęsknię już za Westeros...

5. Decathexis (Łukasz Śmigiel) - opis zwrócił moją uwagę, objętość nie przeraziła i cena też tego nie uczyniła, a że lubię sięgać po nieznanych mi autorów polskiej fantastyki... :) Jak kumpela przeczytała opis, stwierdziła, że dużo motywów zerżniętych jest z mitologii nordyckiej, czego niestety nie wyłapałam, ale to dlatego, że na tym gruncie jestem w tyle. W każdym razie przeczytam z chęcią i tak.

6. M jak magia (Neil Gaiman) - podebrałam kumpeli, która chciała się jej pozbyć. Zobaczymy, czy będzie w porządku, czytałam już jedną książkę, której Gaiman był współautorem i jakoś mnie nie uwiodła, może w tym przypadku będzie lepiej. Tak czy siak, może na wakacje poszukam sobie jeszcze jakiejś książki tego autora.

Na luty mam tyle planów, ile może zrobić człowiek nie mający przez miesiąc czasu na nic. Chciałabym poczytać, pooglądać, połazić, bo od siedzenia przed kompem i nad książkami już mnie szlag trafia, ale nie wiem, co uda mi się zrealizować. Pomysłów na to, co czytać w pierwszej kolejności miałam mnóstwo, ale priorytetem staje się Droga królów, którą chciałabym skończyć i to jak najszybciej, bo czytam ją już chyba trzy miesiące. A w między czasie przydałoby się przeczytać jeszcze jakieś inne cztery tytuły, bo znów mam niespecjalnie zadowalającą swoją długością kolejkę książek do przeczytania.

Komentarze