Grudzień muzycznie, a więc i koncertowo

źródło

Żaliłam się w poprzednim poście, że nie mam czego słuchać, a to, czego słucham, czyli ponad tysiąc utworów znajdujących się na telefonie znam aż za dobrze. Zaczęłam poszukiwać nowych wykonawców, popytałam trochę i pojawiło się kilku nowych twórców muzyki bardzo różnej, którzy zasilili gwardię lubianych przeze mnie. Nie wrzucę tu wszystkiego, czego "spróbowałam" przez ostatni miesiąc, ale na pewno to, co zostało ze mną na dłużej.

1. Natural Born Sinner - In this Moment



Zespół podrzucony mi przez kumpelę z roku. Tak, moje komentarze będą zaczynały się od źródła, które mi podrzuciło jakiegoś wykonawcę. A zatem przyznam szczerze, po przesłuchaniu kilkunastu utworów ITM stwierdzam, że jest dobrze tylko wtedy, kiedy wokalistka krzyczy. Wyciąganie głosu w partiach śpiewanych jej nie wychodzi, ale scream jak najbardziej. Do tego ich utwory są zadowalająco ostre, zarówno muzycznie jak i tekstowo. I wystarczająco rytmiczne, na co wracam szczególnie uwagę.

2. Once - Pearl Jam



Czyli taka rockowa klasyka. Klasyka, którą powinnam mieć dawno przerobioną, a tymczasem dopiero ją odkrywam. Zespół mi podsunęła inna kumpela, która zaczęła mi wymieniać zespoły, których słucha, a o które jakimś dziwnym trafem ja się nie otarłam. A zasłuchiwanie się w PJ zaowocowało zakupem ich płyty ostatnimi czasy.

3. Drama - L7



Sama znalazłam! Kolejny grungeowo-punkowy niszowy zespół, którym mogę się zachwycać. Uwielbiam takie klimaty. I przeprosiłam się z żeńskim wokalem, choć nadal mniej więcej po godzinie sobie odpuszczam, to z L7 jestem bardzo zadowolona. Zaczynam twierdzić, że grunge to jeden z moich ulubionych podgatunków i zdecydowanie minie sporo czasu, zanim mi się znudzi.

4, Emerald sword - Rhapsody of fire


Podziękowania lecą do Łukasza, który mi podsunął ten zespół. Według muzycznej encyklopedii, za którą w moim mniemaniu uchodzi last.fm jest to epic power metal. Z dosyć specyficznym wokalem, który przypadł mi jednak do gustu. Jest jeden haczyk - dopóki grają bardziej epic niż power metal, jest okej, Ale trafiłam na kilka takich utworów, w których proporcje podgatunków muzycznych były zamienione, a dany utwór sugerował bardziej power niż epic metal i trochę zaczynało mnie to drażnić. Ale ogólnie świetny zespół. A Emerald sword jest po prostu piękne i idealne dla fanów fantasy i do czytania fantasy i działa na wyobraźnię...

5. Wye Oak - That i do
 Zdecydowanie spokojniejsze klimaty, których też potrzebowałam, a nie zadowalały mnie już tylko Florence i Great Northern. A Wye Oak znałam już wcześniej z bardzo klimatycznego utworu "Civilian". A nowo poznane przez mnie utwory też przypadły mi do gustu i miło słucha się Wye Oak lecącej w tle.




źródło
Teraz słów kilka o koncertowym weekendzie, który miał miejsce 5 i 6 grudnia. W sobotę miałam okazję w wrocławskim Starym Klasztorze być na koncercie Końca Świata i Akuratu. Oba zespoły to muzyka klimatycznie do siebie pasująca - utwory są skoczne, pozytywne, choć i z nutką refleksji o świecie. Lepiej pod kątem repertuaru znałam Koniec świata i o dziwo, wcale nie bawiłam się na nim tak dobrze, jak podczas występu Akurat. Szczególnie w przypadku Słoiczka Tiananmen i Do prostego człowieka. Szczególnie ten drugi utwór, którego tekst jest wierszem Juliana Tuwima i bardzo daje do myślenia. 


źródło
Natomiast 6 grudnia miały miejsce, przynajmniej w moim przypadku, najlepsze Mikołajki od zawsze i nie wiem czy nie na zawsze. Mogłam się bawić podczas występu dwóch naprawdę dobrych zespołów punkowych, nie wiem nawet, czy dla mnie nie najlepszych. Mowa oczywiście o Farben lehre i The Analogs. Drugi zespół w tym roku świętuje swoje dwudziestolecie, a ja już trzeci raz byłam na koncercie jubileuszowym. I po raz kolejny bawiłam się wyśmienicie, a podczas grania jakże dobrze znanych mi utworów ponownie stwierdziłam, że "koncert Analogsów" to osobny poziom zajebistości. Farbeni natomiast po raz kolejny zagrali bardzo pozytywnie, bardzo energicznie i tak, jak zawsze - czyli świetnie. Kiedyś stwierdziłam, że ich występ przydałby mi się mniej więcej tak raz na tydzień, żeby całkowicie się rozerwać, naładować pozytywną energią i bez jasnej przyczyny śmiać się nie przerwanie zarażając uśmiechem innych. Dzięki tym Mikołajkom wróciła ta moja powszechnie znana radocha koncertowa, uwielbienie dla muzyki na żywo i na pewno na długo ten dzień zapamiętam, pomimo tego, że występy obu zespołów widziałam już po kilka razy. A w przyszłym roku trzydziestolecie Farbenów...

Komentarze