Podsumowanie lutego

obrazek jest z internetów, żeby nie było ;)

Hej! Luty wypadł lepiej niż styczeń, a to już coś... Liczę na to, że tendencja wzrostowa się utrzyma. W styczniu tylko dwie książki, ale w lutym już aż trzy. To co, w marcu cztery?

Przeczytałam w minionym miesiącu:
1. Rzeki Londynu (Ben Aaronovitch)
2. Punk Rock Later (Mikołaj Lizut)
3. Letnie drzewo (Guy Gavriel Kay)

Ciężko jest trochę wybrać mi książkę, która byłaby najlepsza z tych trzech. Chyba najmilej wspominam lekturę numer jeden, ale nie zaliczyłam w lutym żadnego rozczarowania pod kątem książkowym.

Stosu w lutym nie opublikuję, bo wychodzę z założenia, że na stos powinny się składać przynajmniej trzy książki. Nie pytajcie mnie, skąd biorę moje zasady. Sama nie wiem. A wracając do tematu - s lutym kupiłam tylko jedną książkę, więc ją dorzucę do kolejnych nabytków, których jednak na razie nie planuję. I to mnie cieszy. Pewnie dlatego, że trzydzieści książek "do przeczytania" to dużo, gdy człowiek się przeprowadza. Dlatego właśnie na razie nowych nabytków nie będzie za wiele.

Zamieszczone posty: 4
Zamieszczone recenzje: 2
Obserwatorzy przybyli trzej (191 + x = 194, x = 3) xD

Wyzwania:
Grunt to okładka: 1
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu: 8 cm + 5,6 cm = 13, 6 cm

Z osiągnięć marginalnych, nie-książkowych mogę rzec tyle, że przysiadłam do Grey's Anatomy i dokończyłam 10 sezon, a nawet rozpoczęłam 11 i może za tydzień będę "na bieżąco".

Marzec? Trzeba by odczytać jeszcze ze dwie książki i dokupić jakiś tom jakiejś serii albo zaszaleć i zrobić zakupy zaplanowane jakiś czas temu w Dedalusie. Ale może najpierw moje zaległości...? Chciałabym też pokończyć kilka serii i rozpocząć inne. Ale bez szaleństw...

Powodzenia i pozdrawiam :)

Komentarze