Atramentowe serce


Nie ma chyba fajniejszego motywu w książce dla książkoholika, niż czytać o bohaterach, którzy też kochają wszelkiego rodzaju książki. I taki właśnie trick zastosowała Cornelia Funke w swojej powieści Atramentowe serce. Jest to książka o książce, o pisarzu, o córce i ojcu podzielających miłość do książek (ile ja bym za taki układ dała!) i postaciach stworzonych za sprawą pisarskiego kunsztu.

Pewnego wieczoru przez okno swojej sypialni dwunastoletnia Maggie widzi twarz tajemniczego jegomościa nie budzącego swoją osobą zaufania. Gdy osobnik ten okazuje się dawnym znajomym ojca dziewczynki i wpada z wizytą do ich domu, Maggie zaczyna panikować. Intuicja podpowiada jej, że nadejście Smolipalucha nie wróży nic dobrego, więc stara się za wszelką cenę namówić ojca do wyproszenia go za drzwi. Obaj mężczyźni zachowując się tajemniczo rozprawiają o specyficznej książce. Niebawem trójka bohaterów w towarzystwie należącej do Smolipalucha kuny wyrusza w podróż w celu bezpieczniejszego umiejscowienia dla książki, która stała się źródłem kłopotów nie do po zazdroszczenia. Właśnie tamtego, wspomnianego kilka zdań wcześniej wieczoru zaczęło się WSZYSTKO.

Cornelia Funke postanowiła przedstawić nam gamę bohaterów z jasno wyznaczonym podziałem na dobrych i złych. Tylko w jednym jedynym przypadku można mieć wątpliwości co do tego, po której ze stron opowiada się pewna postać. Ale jakże inaczej mogłoby być biorąc pod uwagę baśniowy klimat powieści? Niemniej jednak kreacja ciemnych charakterów zasługuje na uznanie. Trzeba jednak pamiętać, że jest to książka skierowana do młodzieży i to nieco młodszej, której nie należy zmuszać do czytania o aspektach psychologicznych powodujących takie a nie inne zachowanie bohaterów. Próżno też szukać skomplikowanych intryg i nietypowych, trudnych do zrozumienia zagrywek bohaterów. Dana postać w powieści Funke jest zła, bo chce zaszkodzić głównym bohaterom, układając się z inną złą postacią.

W powieści Funke ojciec Maggie ma dar ożywiania bohaterów książkowych. Co więcej, okazuje się, że niekoniecznie musi to wszystkim wyjść na zdrowie. Również pojawia się tu przestroga dla nas, moli książkowych, którzy marzą o urzeczywistnieniu świata powieści. Naprawdę chcielibyśmy, żeby Lord Voldemort wyszedł z tych opasłych tomiszczy o Harrym Potterze i siał chaos i zniszczenie na naszej już wystarczająco dotkniętej nieszczęściami planecie? Jak to się mówi, trzeba brać wszystko z dobrodziejstwem inwentarza... chociaż, może gdyby tak poradził coś na Putina...? Wróć, chyba prędzej by się z nim sprzymierzył...

Wierz mi, nie ma nic potężniejszego od liter - dla dobra i dla zła.

Książka pani Funke wciąga od pierwszych stron. Jak już pisałam, nie jest to powieść wymagająca. Zaliczyłabym ją do przyjemnych, lekkich odstresowywaczy i idealnych powieści do czytania w przerwach podczas "intensywnych" (zwróćcie uwagę na cudzysłów) powtórek przed kolokwium. Ale jest coś jeszcze....

W Atramentowym sercu niezłomnie przewija się wspaniały motyw szacunku i uwielbienia do książek. Wiąże się z tym postać ciotki Elinor i jej wspaniałej, godnej pozazdroszczenia biblioteki. Innych bohaterów związanych zawodowo lub z pasji z czytelnictwem cechuje niezachwiana miłość do książek. Dbanie o nie, oddawanie im czci, należyte przechowywanie, hołd składany powieściom i historiom w nich zawartym. I to jest po prostu piękne. W całości zrozumiałe i bliskie molom książkowym, którzy najlepiej czują się w bibliotekach, księgarniach i w domowych kącikach czytelniczych. 

Książki kochają każdego, kto je otwiera, dając mu poczucie bezpieczeństwa i przyjaźń, niczego w zamian nie żądając.

Atramentowe serce jest też o odwadze, poświęceniu i walce. Może nie w jakimś epickim wydaniu, ale przekazane na tyle przystępnie i interesująco, że skupia uwagę czytelnika i podkreśla motywacje bohaterów. Szczególnie piękną i silną jest tu więź ojca z córką, na które zwróciłam uwagę, może też trochę z osobistych pobudek. Zdecydowanie nie żałuję lektury i polecam ją każdemu. Właśnie tak, każdemu, bo powieść ta niesie w sobie jakieś takie uniwersalne przesłanie będące wypadkową wcześniej wymienionych przeze mnie walorów powieści.

Ocena: 8/10

Autor: Cornelia Funke
Wydawnictwo: Egmont
Ilość stron: 500
Rok wydania: 2003 (za granicą), 2005 i 2006 (pierwsze i drugie wydanie w Polsce)

Seria Atramentowy świat:
1. Atramentowe serce
2. Atramentowa krew
3. Atramentowa śmierć

Do wyzwania: Przeczytam tyle, ile mam wzrostu; + 4,1 cm
Cytaty pochodzą z książki.

Komentarze