Przystanek Woodstock...

... czyli historia najpiękniejszego festiwalu świata. Festiwalu, który jest inicjatywą Jurka Owsiaka i festiwalu, na którym byli chyba już wszyscy z moich znajomych, bliższych i dalszych. Wszyscy oprócz mnie. Ale w obecnym roku się to zmieni, a teraz już przejdźmy to książki.

Moją uwagę w tej pozycji, oprócz samego tytułu i ogólnego zainteresowania przedsięwzięciem owsiakowym zwróciło wnętrze książki. Mogłabym ją uznać za swego rodzaju album pamiątkowy zawierający dokumentację półtorej dekady Woodstocku. Wiele pięknych fotografii, grafik i pamiątkowych zdjęć zdobi wszystkie karty książki, którą czyta się bardzo lekko.

Właściwie jest to bardzo obszerny wywiad będący relacją etapów, z jakich składało się tworzenie Przystanku. Jest to jednak relacja nieco nietypowa, bo opowiedziana z punktu widzenia organizatora. Jurek Owsiak pytany przez Jana Skaradzińskiego przedstawia nam historię tworzenia się Woodstocku z propagowanymi przez festiwal hasłami "Stop przemocy, stop narkotykom" i "Miłość - przyjaźń - muzyka". Ze słów samego Jurka bije optymizm, tak mocny, niezachwiany i wiarygodny, że budzi niesamowity podziw dla tego człowieka. Wszak organizacja takiego wydarzenia, to nie dwa telefony i tuzin członków zespołu organizacyjnego. Oczywiście nie zawsze było różowo, a wręcz przeciwnie - początki były bardzo ciężkie. W wypowiedziach Owsiaka można wyczytać o bataliach toczonych przez niego z osobami mniej przychylnymi jego pomysłowi, ludźmi, którzy woodstokowiczów kojarzą jako, zupełnie mylnie, ludzi narkotyzujących się, wyznawców szatana i ogólnie reprezentujących najwyższy stopień demoralizacji. A wszystkie te sylwetki to zwyczajne kpiny.

Są i wypowiedzi artystów z szerokiego grona gości Woodstocku. Potwierdzają one tylko obraz namalowany przez Jurka. Wszyscy z zachwytem i niedowierzaniem opisują swoje wrażenia z występów i pobytu na Przystanku.

A Woodstock to nie tylko koncerty. To również ASP - Akademia Sztuk Przepięknych, w ramach której woodstockowicze mogli spotykać się ze sławami niemuzykalnymi, ale mimo to osobami publicznymi, znanymi, lubianymi, ciekawymi. Wśród zaproszonych na ASP znajdowali się między innymi Wałęsa, Durczok, Lis, Olejnik... Tak, wszystkie te nazwiska obiły się nam o uszy. Skoro już wspomniałam o ASP, to poruszę kwestię mitów na temat woodstockowiczów. Nie tylko sam organizator, ale i ci, który odpowiedzieli na jego zaproszenia mówią podobnie - młodzież przyjeżdżająca na Przystanek to życzliwi, młodzi ludzi którzy chcą rozmawiać, są kulturalni i potrafią bawić się okazując szacunek gwiazdom na scenie. Owszem, zdarzały się sporadyczne przypadki wyłamania się, ale patrzenie na ogół przez pryzmat kilku przypadków mocno odstających od normy to spory błąd, który tworzy stereotypy i fałszywe obrazy rzeczywistości.

Co do samego wydania - jest ono zrobione bardzo dobrze, może z jednym małym minusem a mianowicie chodzi o numerację stron, któa pojawia się sporadycznie, albo w ogóle jej nie ma. A szkoda, bo czasem chciałoby się zorientować, ile to już stron się "machnęło" (bo leci bardzo szybko) i co? Trzeba się orientować "na czuja". A jako fanka powieści beletrystycznych niestety, pod koniec już trochę się kolejnymi wypowiedziami Jurka Męczyłam. Lubię czytać wywiady i opinie różnych osób, ale w tym przypadku trochę zbyt dużo materiału "na raz" pochłonęłam. Nie mam nic przeciwko relacjom w formie książki, ale po prostu nie jest to moja działka.

Książkę zdecydowanie polecam. Warto poznać zamysł Owsiaka i przyjrzeć się jego poświęceniu i trudowi włożonemu w powstanie Przystanku Woodstock. Nawet tym, którzy nie planują udziału w festiwalu radzę zapoznać się z tą pozycją. Chciałoby się powiedzieć, że nie taki diabeł straszny, jak go malują. Ale tutaj diabła nie ma wcale...

Moja ocena: 7,5/10

Tytuł: Przystanek Woodstock
Autor: Jurek Owsiak, Jan SKaradziński
Ilość stron: 320
Rok wydania: 2010

Do wyzwań: 1. Z półki, 2. Grunt to okładka, 3. Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+ 1,9 cm)

Komentarze

  1. Na Woodstocku nie byłam, ale nie mówię: nie. Może ze znajomymi kiedyś pojadę. Nie za bardzo lubię czytać tak obszerne wywiady, więc raczej się nie skuszę, ale myślę, że to obowiązkowa książka dla wszystkich rodziców, których dzieci chcą jechać na Woodstock, przeczytaliby, że nie jest tak strasznie jak inni mówią :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Raczej nie przeczytam - nie moja działka. Sam udział w Woodstocku też mnie nie pociąga., choć chłopak drugi rok z rzędu namawia. Myślę, że to zdecydowanie nie moje klimaty, taka zabawa :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja z chęcia nie pogardzę i przeczytam. Sama bym chętnie pojechała na Woodstock :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Woodstock od zawsze mnie ciekawił, ale nie chcę czytać o nim książki, bo to jeszcze zepsuje moje wspomnienia, które nawiasem mówiąc są świetne. Aż żałuję, że w tym roku nie dam rady się wybrać ;(

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam do LBA, więcej informacji tutaj :) http://between--books.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyznam, że w ogóle nie interesuję się Woodstockiem, więc to raczej nie jest książka dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Chciałabym kiedyś pojechać na Woodstock. Ale jak na moje szesnaście lat jak narazie nie mam nawet co denerwować mamusi tym pomysłem xD

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku, liczę na to, iż pozostawisz po sobie coś więcej niż tylko dwu wyrazowe stwierdzenie "Chyba przeczytam", albo "Brzmi ciekawie". Byłabym niezmiernie wdzięczna za lekkie wysilenie się co do treści zamieszczanej w komentarzu.
Z góry dziękuję za wszelkie opinie, nie tylko pozytywne, ale i krytyczne, jestem otwarta na sugestie i skłonna do podjęcia dyskusji.