Co tu dużo mówić, motyw szkoły w książkach młodzieżowych, choć często powtarzany zdecydowanie cieszy i jest chwalony przez sporą rzeszę moli książkowych. I ja lubię wątki osadzone w szkole, a już w takiej z internatem - "tyle wygraaaaać" :) Tyle słowem wstępu, a już teraz zapraszam na nowe High Five :)
Info i zapisy > klik
I. Oryginalnością nie grzeszę, więc na pierwszym miejscu umieszczę jakże dobrze znaną i lubianą przez wielu Szkołę Magii i Czarodziejstwa HOGWART. Kto nie chciałby tam się kształcić? Kto nie chciałby należeć do drużyny Quiddicha? A może znajdzie się ktoś, kto pogardzi wspaniałą ucztą tuż po zakończeniu uroczystości rozpoczęcia roku i przydziału pierwszorocznych do ich domów? Hogwart jest miejscem zdecydowanie magicznym (na wypadek, gdyby ktoś już po nazwie się nie zorientował) i pełnym uroku. Aż chciałoby się wstawać co rano na zajęcia.
II. Moim drugim typem jest Dom Nocy - szkołą z powieści pań Cast. Fakt faktem, poziom książek tego duetu pozostawia wiele do życzenia, ale szkoła spod Tulsy ma jedną zasadniczą, przynajmniej dla mnie, zaletę. Lekcje jazdy konnej prowadzone przez Lenobię. Zawsze marzyłam o takich zajęciach zamiast w-fu, z którego zwykle byłam zwolniona. W takiej szkole - żyć, nie umierać ;)
III. Na trzecim miejscu postanowiłam umieścić Uniwersytet z Kyraliańskiej Gildii Magów z powieści pani Canavan. Sonei nie od razu spodobało się w tym ośrodku kształcenia młodych magów, ale dzięki przyjaźni z jednym z nich, doświadczonym i sympatycznym Rothenem.
IV. Szkoła dla wampirów opisana w Wiecznej nocy też zapadła mi w pamięć. Między innymi dzięki gargulcom, którym lubiła przyglądać się Bianca. Nie zazdroszczę jednak dziewczynie - jej rodzicie byli nauczycielami w szkole, do której uczęszczała.
V. Na sam koniec wspomnę o akademii do której trafił Benson - bohater Wariantu. Uczniów podzielono na trzy zgrupowania: Porządek, Spustoszenie i Wariant. Brak nauczycieli wcale nie jest wymarzoną sytuacją dla zamieszkujących internat uczniów. Plusem jest umiejscowienie szkoły - w środku wielkiego, trudnego do przebycia lasu. Znaczy dla czytelnika plus, dla bohaterów... niekoniecznie.
Fajny ten Wariant? Bo widziałem go wczoraj w Matrasie za 10 złotych ;-)
OdpowiedzUsuńSzkoły, szkoły... Mało takich książek czytam. Kojarzę oczywiście Hogwart, w którym jako dzieciak sam chciałem zamieszkać - zbudowałem nawet swoją Szkołę Magii i Czarodziejstwa z kartonów i prześcieradła :D. Gildię Magów miałem w rękach, ale chyba nie doczytałem. Na myśl przychodzi mi jeszcze Akademia Antypatii z Serii Niefortunnych zdarzeń. ;) Fajna akcja. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńGdybym robiła ranking też na pierwszym miejscu umieściłabym Hogwart, no bo co innego? ;> Słyszałam o Domu Nocy, ale nie czytałam książki :) O pozostałych nie słyszałam :P
OdpowiedzUsuńHmm mi w tej chwili przychodzą do głowy ":Wybrani" :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam tylko książki umieszczonej na 4 miejscu, ale inne szkoły chętnie bym poznała bliżej, a szczególnie 1 :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Oooooo tak! Zdecydowanie Hogwart (<3333) i Dom Nocy to najlepsze szkoły z internatem! :D. Dwóch pozostałych nie znam xD
OdpowiedzUsuń"Dom Nocy" bardzo dobry wybór. A "Wariant" czeka u mnie na półce, dorwałam go za 7 zł w Tesco (jestem z siebie taka dumna) i jak skończę "Gwiazd naszych wina" Johna Greena to się zabieram za nią właśnie;)
OdpowiedzUsuńNo tak, Hogwartu nie można by było pominąć. :D
OdpowiedzUsuńPoza tym znam jeszcze tylko Gildię Magów. Może i nie zawsze było tam Sonei lekko, jednak uważam, że to bardzo interesujące miejsce. ;)
Hogwart <3
OdpowiedzUsuń