Anna we krwi

Są książki genialne, jak i te zasługujące na określenie "do bani" w opozycji. Ale co z pośrednimi wartościami? Wszystko jest czarne lub białe, czy zdarzają się przeciętne, nie powalające na kolana tytuły, któe nie do końca usatysfakcjonowały, ale nie sprawiały wrażenia naprawdę kiepskich? I jak w pobieżnie przedstawionej przeze mnie skali umiejscowić Annę we krwi? Już spieszę wyjaśnić.

Cas Lowood jest pogromcą duchów. Fakt faktem, z początku określa się innym mianem, ale jakby na to nie spojrzeć zawód (i athame potrzebne do jego wykonywania) odziedziczył po tragicznie zmarłym ojcu. Do Thunder Bay sprowadza go, jakżeby inaczej, duch. Tajemnicza Anna Korlov, tajemnicza głównie z powodu znikomej ilości faktów na temat jej śmierci. Jak nie trudno się domyślić, Annę trzeba unieszkodliwić, a kluczem do tego jest jej przeszłość. Czy Casowi uda się odkryć zagadki sprzed lat i sprawić, że mieszkańcy Thunder Bay przestaną być nękani przez zjawę?

Zacznijmy od tego, że po przeczytaniu pierwszej strony nastąpiła straszna blokada. Wielotygodniowa blokada, w czasie któej rpzeczytałam kilka innych książek i już byłam bliska oddania Anny jej właścicielce, a mojej współlokatorce. Ale nie. Jednak się przemogłam i ruszyłam. Sama nie wiem, skąd ten zastój, może po prostu byłam przesycona czytaniem młodzieżowych paranormali w tamtym okresie. Nie ukrywam, że od razu Anna mnie nie wciągnęła, ale nie było to do końca spowodowane prostotą lektury.

Głównym bohaterem jak i narratorem jest Cas, co okazało się miłą niespodzianką, bo przecież przewaga damskich postaci na pierwszym planie jest miażdżąca w stosunku do płci brzydkiej w ksiąkach. Casa polubiłam, aczkolwiek zstanawia mnie u niego brak jakichkolwiek typowo nastoletnich akcji. Owszem, rozumiem, że wiele przeszedł, że nie jest typowym nastolatkiem (bo przecież występuje w powieści młodzieżowej), ale przecież każdej latorośli po głowie chodzą różne buntownicze rzeczy. U tego chłopaka da się jedynie zaobserwować nad wyraz odpowiedzialną postawę i... pracoholizm. Duchy, zjawy, przeprowadzki. Cas zachowuje się, jakby już dawno przeżył wszystko, co miał do przeżycia i miał zamiar skupić się tylko na obowiązkach. Sądzę, że gdyby autorka trochę uczłowieczyła Casa, stałby się bardziej wiarygodny, choć przekonał mnie i tak w stopniu wystarczającym.

Wiadomo, że w powieściach dla młodzieży nie może zabraknąć typowego szkolnego środowiska z szafkami na korytarzu, licealnymi królowymi korytarzy oraz przystojniakami należącymi do elity. Nie inaczej postąpiła Kendare Blake - Casowi naturalnie udaje dostać się do grupki vipów. Oklepany temat i chyba znany każdemu już od podszewki. Aczkolwiek z drugiej strony kto nie lubi czytać tych fragmentów o szkolnym życiu i rozterkach nastoletnich bohaterów? Wydaje mi się, że jest to element niezbyt drażniący i zdecydowanie przez wielu pożądany.

Na początku można fajnie wczuć się w klimat tajemniczości, szczególnie jest to widoczne przy naszym pierwszym zetknięciu z Anną. Zjawa zdecydowanie zasługuje na miano mrocznej pani starego domu, w którym postanowiła straszyć zbłąkanych wędrowców albo lekkomyślnych poszukiwaczy przygód. Niestety im dalej zabrniemy w powieść tym klimat bardziej traci na tajemniczości i mroczności. Bo okazuje się, że nie taki diabeł straszny, jak go malują i... i nie tylko Anna okazuje się problemem. Więcej nie zdradzę, ale śmiem twierdzić, że ten pseudo drugi "zjawowy" wątek autorce po prostu nie wyszedł. Skopała go jak ja swoje zaliczenie z historii, tyle, że ja zaliczyłam. Tak, musiałam się pochwalić.

Jest nie wiele drastycznych zwrotów akcji. Przez powieść płynie się zbyt spokojnie moim zdaniem i tylko w dwóch, lub trzech momentach mamy sztorm. Szkoda, że i tego autorka nie dopracowała, bo przydałoby się więcej przełomowych momentów i może jeszcze jakieś inne wątki? Wiem, że literatura młodzieżowa kłóci się z kategorią "ambitna" (choć zdarzają się wyjątki!) to pójście po najmniejszej linii oporu nie jest rozwiązaniem.

Kilka słów o języku. Styl autorki jest poprawny, choć momentami czepiłabym się (jak to ja) kwestii stosowania języka młodzieżowego. Mamy kilka przekleństw, ale ani nie razi to w oczy, ani nie śmieszy, ale w niektórych momentach dialogi były jakby znikąd wzięte. Niepotrzebne, albo niepasujące do sytuacji.
W kategorii zarzutów mogę umieścić też... plątaninę magicznych nurtów. Bo niby Cas coś tam mruczy o magii wiccańskiej, ale tak na prawdę to jest też wudu i jakaś jeszcze jedna odmiana na literkę "o". Nie za dużo tego?

Przez długi czas liczyłam na to, że się pomyliłam i Anna we krwi to nie romansidło. No i stricte nie jest to romansidło, bo przecież nie mdliło mnie wcale podczas lektury, a przesłodzonych scen szukać w książce ze świecą. Ale jednak, pod sam koniec... Bez żadnych wskazówek, bez większego przygotowania, trochę rzutem na taśmę... zostaje wątek romantyczny ujawniony. Nie czepiałabym się, gdyby pasował, ale nie pasuje. W ogóle się na to nie zanosiło w poprzednich rozdziałach i nagle mamy, bach, czarno na białym. Czyżby schematy rządzące powieściami dla młodzieży zostały przedłożone nad wszystko inne?

Słowem końcowym rzeknę, że powieść do końca złą nie była, ale zepsuty koniec i mankamenty wymienione powyżej nie pozwalają mi jej umieścić wśród przyjemnych przeciętniaków. Nie zapałałam miłością do żadnego z bohaterów, sympatią również nie. Czytało się szybko, rozdziały były krótkie, fabuła nieskomplikowana. Cóż mogę rzec, oczekiwałam jednak nieco więcej (tylko troszeczkę, ale jednak).

Moja ocena: 6/10

Autor: Kendare Blake
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Ilość stron: 319
Rok wydania: 2011 (oryginał), 2012 (w Polsce)

Książka przeczytana do wyzwania:
- Przeczytam tyle ile mam wzrosu (1,9 cm)

Komentarze

  1. Jestem bardzo ciekawa tej książki ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. książkę mam w planach - aczkolwiek nie zbiera pozytywnych opinii :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wlaściwie myślałam,że to coś innego, a to chyba dosyć schematyczna powieść...

    OdpowiedzUsuń
  4. W sumie, choć to może trochę dziwne to lubię schematy w tego typu książkach, Anny... jeszcze nie czytałam, ale mam taki zamiar, choć nie wiem jeszcze kiedy to nastąpi ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Od dłuższego czasu mam ją na półce, ale dopiero po Twojej recenzji nabrałam na nią apetytu

    OdpowiedzUsuń
  6. Pamiętam, jak strasznie chciałam przeczytać tą książkę, ale po jakimś czasie pojawiło się za dużo ciekawszych tytułów. Teraz, po Twojej recenzji "Anna we krwi" zapowiada się dla mnie zbyt przeciętnie...

    OdpowiedzUsuń
  7. Zawsze bawi mnie to, że kiedy ma miejsce środowisko szkolne w powieści dla młodzieży, nie może zabraknąć tej elity. Jakoś mi średnio uwierzyć w to, że są one tak bardzo widoczne w każdej szkole. Owszem, są osoby mniej lub bardziej popularne tworzące grupy, ale zazwyczaj fakt ten jest przerysowany.

    Sama książka mnie nie i zainteresowała. Wydaje się czymś naprawdę kiepskim, nawet nie średnim. Trochę taki fantastyczny gniotek.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo, bardzo, bardzo chcę przeczytać! <3 Mimo Twojej średniej oceny :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Okładka przepiękna, tytuł intrygujący, żeby jeszcze treść była tak dobra. :P Skoro jest ona dość przeciętna, to raczej jej nie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  10. no i zniechęciłaś mnie :c
    tzn jak się kiedyś trafi okazja, to i tak pewnie przeczytam, ale jednak nie będę jej szukała czy coś. okładka mimo wszystko kusi : )

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam już ją na mojej półce, wiec dam jej szansę. Ale podejdę do tej lektury z przymrużeniem oka ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Pierwszy raz słyszę książce. Może kiedyś, jak będzie w promocji, a ja nie będę miała co czytać... Choć na to drugie się nie zanosi.

    OdpowiedzUsuń
  13. Szkoda, ze ten koniec został zepsuty, gdyż mam ochotę na tę książkę, ale teraz to już sama nie wiem, czy się za nią brać,czy może jednak dać sobie z nią spokój.
    Pozdrawiam- klik

    OdpowiedzUsuń
  14. Całkowicie się zgadzam! Bardzo drażnił mnie ten język.Jeszcze to okropne tłumaczenie "iż" wciskane wszędzie. Romans wzięty z niczego, a i schematyczność postaci mnie drażniła, O ile Casa byłam w stanie zrozumieć - wychowany, wybrany, wyjątkowy itd. To naturalne, że żyjąc pod taką presją będzie trochę zmęczony życiem, to reszty nie potrafię.

    OdpowiedzUsuń
  15. Przeczytałam ją dawno temu. Podobała mi się, ale.. no właśnie ten wątek romantyczny. Na początku Cas polujący na ducha, a nagle ni z tego ni z owego - Cas zakochany. I to jeszcze chyba ze współczucia. .__.
    Szkoda, że nie wydadzą u nas kontynuacji (chyba, że zdarzy się cud)..

    OdpowiedzUsuń
  16. Już od dawna chcę przeczytać tę książkę. Może w końcu mi się uda ;) Okładka jest PRZEPIĘKNA!
    http://czytac-to-zyc-podwojnie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Mnie Anna podobała się nieco bardziej niż Tobie - oceniłabym ją tak na siedem, myślę, że taka nota byłaby w sam raz ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Okładka jest znakomita, ale myślałam, że ta książka będzie mocniejsza i mroczniejsza. Czytałam ją już jakoś dawno, ale trochę się rozczarowałam.

    OdpowiedzUsuń
  19. Śliczna okładka, ale ocena już jakaś mniej atrakcyjna. I to nie pierwsza taka ocena tej książki z którą się spotykam, średnich książek przeczytałam już naprawdę dużo, więc... poczekam na takie, które mnie zachwycą. ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Chciałam przeczytać tę książkę i pewnie kiedyś ją przeczytam, jak bedę mieć okazję :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Mam mieszane odczucia, coś sprawia, że bym chciała, ale te mankamenty tez odrzucają i chyba nie ma tu nic zaskakującego.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku, liczę na to, iż pozostawisz po sobie coś więcej niż tylko dwu wyrazowe stwierdzenie "Chyba przeczytam", albo "Brzmi ciekawie". Byłabym niezmiernie wdzięczna za lekkie wysilenie się co do treści zamieszczanej w komentarzu.
Z góry dziękuję za wszelkie opinie, nie tylko pozytywne, ale i krytyczne, jestem otwarta na sugestie i skłonna do podjęcia dyskusji.