Anioły śniegu

Nie często sięgam po kryminały, ale od jakiegoś czasu nosiłam się z zamiarem zmiany w tym temacie. Jest to jeden z moich ulubionych gatunków. Okazja się pojawiła i wyszło na to, że jestem już po lekturze Aniołów śniegu. Tak dla odmiany sięgnęła po kryminał, którego nie napisał mój ukochany Coben i... no właśnie, no i co?

W fińskiej miejscowości, w której temperatury sięgają nawet minus czterdziestu stopni zostaje brutalnie zamordowana somalijska aktorka. Uroda kobiety podziwiana nie raz wnosiła zawsze nieco blasku do przeciętnych produkcji filmowych, choć na wielką karierę nie miała co liczyć. Sprawa trafia w ręce inspektora Kariego Vaary. W niespodziewanym obrocie wydarzeń dochodzi do ujawnienia wątków z przeszłości zbyt mocno łączących się w postacią komisarza.

Autor szybko wprowadza nas w małomiasteczkowy klimat zimnej i nieco depresyjnej Finlandii. Nie szczędzi wzmianek o charakterystycznych cechach finów. Aura Kittla nie bucha optymizmem. Ludność zbija czas popijając w piwo w knajpach, a i dobrze płatnej pracy szukać ze świecą. W tym jakże malowniczym obrazie mamy, na dokładkę, doczynienia z brutalną zbrodnią. Autor poszalał w kategorii "masakryczności" tego zdarzenia. Stłuczona butelka wetknięta w pochwę ofiary to najlepszy dowód. Krwawych szczegółów James Thompson nam nie szczędzi i lektura dla fanów czerwonej posoki wylewającej się z pomiędzy stronic będzie niezłym rarytasem. A że ja do takowych należę...

Podobał mi się klimat stworzony przez autora. Nie przypominam sobie, żebym miała doczynienia z akcją powieści toczącą się w Finlandii, a co tu dużo mówić, fascynuje mnie klimat skandynawski. Za zobrazowanie go należą się brawa autorowi i to nie małe. Ale skoro pisał on o dobrze znanym sobie otoczeniu, musiał zrobić to jak należy.

Inspektora Vaarę również polubiłam, jednak inaczej ma się sprawa z jego żoną, Kate. Jej głupota i wzbudzanie irytacji u czytelnika były po prostu okropne. Rozumiem, że była w ciąży, ale niektóre jej akcje... Nie, po prostu na samą myśl podnosi mi się ciśnienie. Spodobali mi się za to współpracownicy Kariego, Valtteri w szczególności. Są tacy ludzie, których można określić "po prostu dobry człowiek" i wspomniany przeze mnie bohater do takowych należy. Zwrot ten mówi wszystko, bez wymyślnych i specjalnie ubarwionych epitetów.

Rozdziały są dość krótkie, a czcionka i interlinia oraz przyjemny styl autora sprawiają, że czytało mi się Anioły śniegu szybko i sprawnie. Szkoda, że tak bardzo kiepsko została potraktowana korekta. Kilka sklejonych wyrazów, brak jakiegoś słowa albo interpunkcja. Niby szczegóły, a jakie irytujące.

Dopatrzyłam się kilku niezgodności w książce, ale nie raziły one w oczy. Nadal jednak jest to książka, która nie zapada zbyt mocno w pamięci i pełni rolę miłej odskoczni w charakterze rozrywki. Nie wymaga dużego wysiłku intelektualnego i jako czytadło na kilka wieczorów, niż ambitna pozycja dla fanów gatunku. Niemniej jednak może kiedyś sięgnę po kolejne tomy z inspektorem Vaarą w roli głównej.

Moja ocena: 7,5/10

Autor: James Thompson
Wydawnictwo: Amber
Ilość stron: 333
Rok wydania: 2009 (oryginał), 2012 (w Polsce)

Książka przeczytana do wyzwań:
1. Grunt to okładka (Zima)
2. Przeczytam tyle ile mam wzrostu (2,3 cm)

Komentarze

  1. Ja się chyba nie przekonam do kryminałów, chyba że w połączeniu z innym gatunkiem, wtedy bardzo mi się podobają takie książki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam kryminały, więc z chęcią sięgnę po tę książkę ; )

    OdpowiedzUsuń
  3. Kryminałek - coś dla mnie :)
    monweg.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta książka mnie coś dziś prześladuje XD ale mimo wszystko kupować jej nie zamierzam. Czytać w sumie na razie też nie.

    OdpowiedzUsuń
  5. tytuł kuszący, tylko gatunek mi nie odpowiada :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Kryminały to coś co uwielbiam, a Twoja recenzja jest taka zachęcająca. Powtórzę to po raz setny... Brakuje mi doby :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Dla mnie kryminał zawsze musi być ambitny i zaskakujący. Lubię przy nim myśleć, a nie mieć wszystko podane jak na tcy. Piszesz, że autor jest naprawdę niezły w swoim fachu, dobrze, ale raczej od tej powieści nie zacznę przygody z jego twórczością... choć skandynawskie klimaty fascynują również mnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Chyba się na nią skoszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nominowałam Cię do Liebster Blog Award :) Zapraszam : http://mbzapisanekartki.blogspot.com/2014/02/mdream-liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie czytam kryminałów, ale kto wie, może kiedyś wpadnie w moje ręce :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Okładka prawie jak seria Simona Becketta ;) co do książki to nie wiem, czytając te wydane przez Amber coraz częściej się zawodzę...

    OdpowiedzUsuń
  12. Akurat tego jeszcze nie czytałam, ostatnio przerzuciłam się na klasyczne, angielskie kryminały, ale może kiedyś.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku, liczę na to, iż pozostawisz po sobie coś więcej niż tylko dwu wyrazowe stwierdzenie "Chyba przeczytam", albo "Brzmi ciekawie". Byłabym niezmiernie wdzięczna za lekkie wysilenie się co do treści zamieszczanej w komentarzu.
Z góry dziękuję za wszelkie opinie, nie tylko pozytywne, ale i krytyczne, jestem otwarta na sugestie i skłonna do podjęcia dyskusji.