Mechaniczny książę


 Londyński Instytut przygarnął Tessę pod swój dach. Jem, Charlotte, Henry, Will, Jessamine i Sophie w krótkim czasie stali się pannie Gray bliscy, niczym rodzina. Wciąż nie wiadomo, gdzie jest Mortmain i dlaczego pragnie dostać Tessę w swoje ręce. Konsul chce odebrać Instytut jego dotychczasowej właścicielce - Charlotte i przekazać Lightwoodowi. Uczucia Tessy jeszcze bardziej komplikują sprawę, a wszystkie wspomniane przeze mnie kwestie prowadzą do jednego - oto i kolejna porcja pomysłowości Cassandry Clare wpadła w moje łapki. Mechaniczny książę swoje musiał odczekać, ale w końcu został przeczytany.

 Nie wiem, czy to bardzo poważny objaw starzenia się, natłok obowiązków, czy może gorsza kondycja autorki, bo... Pierwszy tom Diabelskich maszyn mnie oczarował. Mechanicznego anioła czytałam z zapartym tchem, pochłonęłam w dwa, czy trzy dni, nie mogąc oderwać się od lektury. każda z książek Clare wywoływała u mnie niesamowite emocje, choć zauważyłam, że za każdym razem początki trochę się ciągną. Wybaczałam autorce, szybko zapominając o usterkach. Jak było tym razem?

 Pierwsze strony mnie nie pochłonęły. Co gorsza, pierwsze rozdziały też nie... Sądziłam, że to standard, więc spokojnie i leniwie posuwałam się dalej. Ostrzegawcza lampka informująca o tym, że "coś jest nie tak" zapaliła się, gdy minęłam setną stronę i nadal nie wpadłam w szaleńcze tempo czytania, jak to zwykle z ulubionymi autorami i ich powieściami bywa. Tym bardziej, że książki Clare znane są ze swojej wyjątkowości, magii i faktu, że urzekają niemalże każdego, kto po nie sięga. Koniec końców, jakoś w 1/3 wkręciłam się, ale to wciąż nie było to samo...

 Braku pomysłów i nudy autorce zarzucić nie można. Wykreowała garstkę naprawdę dobrze dopracowanych bohaterów. W każdej postaci jest coś, co budzi we mnie sympatię, bądź współczucie (w tym przypadku za przykład podać mogę Jessamine). Do tego jeszcze główna bohaterka - dama rodem z Anglii wiktoriańskiej, która umie jednak pokazać, że jest zdecydowana kiedy trzeba. Tak, uwielbiam Tessę, a mimo, że nie czytałam wielu tytułów, których akcja toczy się w XIX wieku w Anglii, to sądzę, że ciężko będzie pannę Gray zdetronizować.

 Postacie mi się podobają, autorka stosuje dość niebanalne rozwiązania, więc... więc co się stało? Czyżbym już wyrastała z dobrej jakości młodzieżowej paranormalo-fantastyki? Tak, wiem, że nie ma takiego gatunku. Ale książka Clare zawsze mi się podobały, co więcej, od trzech lat tradycyjnie, w okresie końcoworocznym jakąś część Darów anioła się czytało, teraz padło na kontynuację Mechanicznego anioła. Mimo to dopatrzyłam się kilku uchybień. Po pierwsze, główną rolę wśród wątków odgrywa tutaj romans. Co gorsza, trójkąt miłosny, który nie drażnił mnie w części pierwszej, a tym razem działał mi na nerwy. Jem, Jem, a może jednak Will... Will? Tak, Will, ale może Jem, chociaż Will, ale jednak Jem... To Jem czy Will? To mnie wkurzało. Sądzę, że fajnie by było, gdyby w tym tomie autorka zamieściła definitywny wybór Tessy i jakoś to zamknęła. To nie w stylu Clare (plus jeszcze wiem, co wydarzy się w tomie ostatnim z powodu okrutnego spoilera na fb, o czym pewnie jeszcze nie raz wspomnę...), wiem, ale w tym przypadku niestety powtórzyła się. Podobny schemat zastosowała w (pierwotnie) trylogii Darów anioła. Trójkąty męczą. Już tak, już bardzo... Do tego zabrakło mi większej ilości fantastyki, zwrotów akcji, automatów i samego Mortmaina. Język bez zarzutów, choć teraz jestem już przekonana stuprocentowo, że pod tym kątem autorka mnie nie zawiedzie.

 Co mi się podobało? Pieśni Bridget (stałam się wielką fanką ponurych słów twórczości tejże bohaterki) oraz relacje z Lightwoodami. Marzy mi się osobna saga o Lightwoodach i ich niesnaskach z przodkami Charlotte. Fajnie by było, gdyby Cassandra Clare napisała jedną serię bez lekko przytłaczającego (po prostu takiego, który będzie toczył się W TLE) wątka miłosnego. Wyszłoby jej to na dobre, a i zaskoczyło czytelników i urozmaiciło całą jej twórczość. Do plusów mogę tez dopisać większą ilość szczegółów dotyczącą relacji parabatai. Bardzo mnie to zainteresowało i powiem jedno - chcę więcej! Pochodzenie Tessy również jest jedną z istotniejszych dla mnie kwestii, ale w tym temacie Cassandra Clare nie wiele wyjaśniła. Biorąc pod uwagę jak dużo tajemnic jeszcze przede mną śmiem twierdzić, że ostatni tom będzie jednak lepszą dla mnie ucztą, niż ten.

Podsumowując, druga część Diabelskich maszyn nie do końca mnie usatysfakcjonowała, ale prezentowała poziom zbliżony do pozostałych dzieł autorki. Jak najbardziej zamierzam sięgnąć po Mechaniczną księżniczkę, która ponoć jest najlepszą częścią serii. I mam nadzieję, że tak ją odbiorę, pomimo tego OKRUTNEGO SPOILERA (którego autorzy powinni sczeznąć w piekle).

Moja ocena: 7,5/10 (najsłabsza, jaką do tej pory wystawiłam książce Cassandry)

Autor: Cassandra Clare
Wydawnictwo: Mag
Ilość stron: 494
Rok wydania: 2011 (oryginał), 2012 (w Polsce)

Trylogia Diabelskie maszyny:
1. Mechaniczny anioł (kliku do recki)
2. Mechaniczny książę
3. Mechaniczna księżniczka

Komentarze

  1. Masz rację, że na początku książki pani Clare się ciągną. Miałam tak z pierwszym tomem ''Diabelskich maszyn'' i pewnie z kolejnymi też tak będzie. Ja również uwielbiam Tessę. TEM ♥ Zawsze będę im kibicować, chociaż pewnie i tak będzie z Herondale -.- Trójkąty miłosne pojawiają się w co 3 powieści YA np. Zmierzch. Również ich nie lubię, no ale cóż..
    Przyjemna recenzja :) Bardzo miło mi się ją czyta. Mamy dużo wspólnych poglądów :D
    Pozdrawiam A.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam przeogromną ochotę na "Diabelskie maszyny". Do tej pory pani Clare nie zawiodła mnie ani razu, a mam za sobą pierwsze trzy tomy "Darów anioła". Czwarty znajdzie się pod choinką i już nie mogę się doczekać:3 Mam nadzieje, że jak sięgnę po "Diabelskie maszyny" ani trochę mnie nie zawiodą :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytanie po obejrzeniu wizji reżysera nie zawsze jest złe, choć teraz już rozumiem twą niechęć.
    Co do książek Cassandry Clare to często spotykam się z pozytywnymi recenzjami, ale czytając je jakoś nie czuje się przekonana. To tak jakby słuchać wywodu kogoś zakochanego i nie wiedzieć co on widzi w swym obiekcie westchnień.
    Spoilery są... są złe. Ja czytam sobie sagę o Wiedźminie. Robię przerwę, idę na studia, a tam się dowiaduje... no dowiaduje kto tam pod koniec umiera. -_-

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam całą serię i bardzo dobrze ją wspominam, szczególnie ostatnią cześć

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam Dary Anioła, Diabelskich Maszyn jeszcze nie zaczęłam, ale bardzo bym chciała :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam w planach Diabelskie Maszyny, ale najpierw postanowiłam skończyć Dary Anioła (w całości do tomu 5).
    Więc może się kiedyś tam skuszę ^^

    weronine-library.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam wszystko, co wychodzi spod pióra Clare :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Za dużo osób ostatnio robi mi chrapkę na twórczość pani Clare. Na pewno przeczytam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. A mnie się ta książka strasznie spodobała.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeszcze nie miałam styczności z Diabelskimi Maszynami, więc nie mogę się tutaj wypowiedzieć (a szkoda *roni łzy*). Może kiedyś zdołam to zmienić, ale jak na razie się na to nie zapowiada... :C
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Czytałam pierwszą część, ale nawet jej nie dokończyłam. Nie wiem, to chyba nie moje klimaty, może już za dużo podobnych powieści czytałam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Fajny byłby ten pomysł z książką na temat Lightwoodów. :P Książka się podobała mi, choć Jem pod koniec zaczął mnie wręcz irytować. Za pierwszym razem kiedy to czytałam byłam nim urzeczona, ale za drugim jednak wybrałam Will i Jem stał się 5 kołem u wozu.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku, liczę na to, iż pozostawisz po sobie coś więcej niż tylko dwu wyrazowe stwierdzenie "Chyba przeczytam", albo "Brzmi ciekawie". Byłabym niezmiernie wdzięczna za lekkie wysilenie się co do treści zamieszczanej w komentarzu.
Z góry dziękuję za wszelkie opinie, nie tylko pozytywne, ale i krytyczne, jestem otwarta na sugestie i skłonna do podjęcia dyskusji.