Wyjazd z Morganville


 Wiem, że ostatnio mało do Was zaglądam, rzadko coś komentuję i nowych postów wiele nie zamieszczam. Ujmę to jednym, krótkim słówkiem: STUDIA. Z dnia na dzień coraz więcej materiału do ogarnięcia, a i czasu na czytanie maluteńko... Ale recka jedna już w tym miesiącu jest, tak, ta poniższa...

 Claire wyjeżdża na studia z Morganville, które stało się jej domem i wynajmuje w Bostonie mieszkanko, wspólnie ze swoją przyjaciółką. Zacznijmy od tego, że to, co spotkało Claire jest mi tak bliskie, że rozpocząwszy lekturę miałam deja vu. Sama nie dawno zostałam postawiona w takiej samej sytuacji. Może z wyjątkiem nowego miasta, bo Wrocław znam dobrze, z racji tego, że się w nim urodziłam. Koniec o mnie, wracamy do książki. To, że Claire wyjechała z Morganville nie znaczy, że kłopoty zostały w mieście rządzonym przez wampiry. Otóż nie, bo gdy dziewczyna przybywa do Bostonu od razu zostaje wplątana w tajne projekty doktor Anderson, jak też okazuje się, że nie tylko w Morganville na ulicy można spotkać wampira. Dodajmy do tego problemy w związku z Shane'm i nietypowe znajomości, w jakie wpadła była najlepsza przyjaciółka Claire - Elizabeth. Mamy idealny przepis na dobrą książkę oczywiście spod pióra Rachel Caine.

 Dziesiąta księga Morganville podobała mi się bardziej, niż poprzedni tom. Po Goryczy krwi spodziewałam się tendencyjnego spadku poziomu lektury, a tu się okazuje, że autorka jeszcze potrafi zaskoczyć i to nieźle. Bardzo dobrym pomysłem było przeniesienie akcji poza granice Morganville - powiało świeżością. Nowe miejsce i nowi bohaterowie. Nie znaczy to, że dobrze znane nam postacie poszły w odstawkę, o nie. Bo kto oprócz rodziców może o Caire martwić się bardziej, niż trójka jej najlepszych przyjaciół?

 Bohaterowie ani trochę mnie nie zawiedli. Miłą niespodzianką okazała się nieobecność Amelie przez całą książkę. Inne, bardziej lubiane przeze mnie wampiry swoje role odegrały w Wyjeździe z Morganville i dzięki temu tom ten czytało mi się bardzo przyjemnie i bez nużenia się kolejnymi rozdziałami. Również nowe postacie przypadły mi do gustu, choć do Elizabeth nie zapałałam większą sympatią. Na pozytywne wrażenia po lekturze na pewno wpłynęli Jesse i Pete. Bardzo tą dwójkę polubiłam i z chęcią poczytałabym o nich o wiele wiele więcej, a pamiętajmy, że Wyjazd z Morganville to przedostatni tom serii...

 Język pani Caine wypadł jak zwykle bardzo dobrze, choć momentami mogłabym się czepić tłumaczenia. Ale to nie wina autorki, tylko wydawnictwa (któremu dla równowagi i dla odmiany mogę też pogratulować okładki - tym razem można na nią patrzeć i nie doszukiwać się desperacko jakichś przejawów estetyki. Jest poprawna, całkiem miła dla oka!). Jak zwykle na najwięcej oklasków z mojej strony zasłużył Shane. Niesamowicie podobał mi się w tym tomie, a więc brawo dla Rachel Caine, ze od tak długie czasu udaje jej się nie zepsuć naprawdę zajebistej (no, inaczej tego ująć się nie da!) osobowości. Ufam autorce, że zakończy Morganville w dobrym stylu i czekam na styczeń. Wtedy to wydany zostanie ostatni tom i sama nie wiem, czy smucić się, czy cieszyć. Bo mimo wszystko sporo już tego wyszło i nie wiem, czy wytrwałabym kolejne pięć, czy sześć części, nawet przy najlepszych chęciach. Mimo to, gratulacje dla pisarki i...

10/10 z mojej strony.

Tytuł: Wampiry z Morganville. Księga 10: Wyjazd z Morganville
Autor: Rachel Caine
Wydawnictwo: Amber
Ilość stron: 317
Rok wydania: 2013 (za granicą i w Polsce)

Komentarze

  1. No cóż, chyba doskonale rozumiem ten wstęp, bo u mnie sytuacja na blogu wygląda podobnie :P
    Nie. Właściwie zaskoczyłem samego siebie i poszedłem na... filologię polską xD Teraz będę mieć dużo lektur, ale mam nadzieję, że znajdę czas na inne książki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego wszystkiego zapomniałem się odnieść do recenzji. Chociaż to już dziesiąty tom tej serii, a ja nawet o pierwszym ledwo co wiem! Jednak ta tematyka nie do końca do mnie przemawia. Z drugiej strony ciekawią mnie takie długie, ciągnące się przez paręnaście tomów serie - ile w nich się musi dziać!

      Usuń
  2. Tak bardzo jestem do tyłu, bo skończyłam na siódmej księdze. Koniecznie muszę to nadrobić i z jednej strony szkoda, że "Wyjazd z Morganville" to przedostatnia część, chociaż z drugiej to całkiem dobrze. Nie lubię tasiemców. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale pozytywna recenzja. Przyznam, że trochę mnie zdziwiała, bo byłam do tej książki dość sceptycznie nastawiona.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurcze, wszystkim brak czasu ostatnio, więc jest to dla mnie w pełni zrozumiałe. Co do samej recenzji to przeczytałam jednym okiem, bo nie czytałam poprzednich części, ale mam je w planach i kiedyś na pewno się z nimi zapoznam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię tę serię i na pewno kiedyś dojdę do tej części.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakoś te książki mnie nie przyciągają i wątpię, że zajrzę do Wampirów z Morganville.

    Powiadasz studia... Witaj w moim świecie... ;p :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam do części szóstej i szczerze mówiąc dalsze losy Claire sobie darowałam, tamte części były słabe, nawet bardzo.
    Pozdrawiam i serdczenie zapraszam do siebie.
    arenaksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku, liczę na to, iż pozostawisz po sobie coś więcej niż tylko dwu wyrazowe stwierdzenie "Chyba przeczytam", albo "Brzmi ciekawie". Byłabym niezmiernie wdzięczna za lekkie wysilenie się co do treści zamieszczanej w komentarzu.
Z góry dziękuję za wszelkie opinie, nie tylko pozytywne, ale i krytyczne, jestem otwarta na sugestie i skłonna do podjęcia dyskusji.