30-day book challenge: Day 12

 Książka, którą polubiłam, ale nic więcej... Czyli rozumiem, że chodzi o takiego sympatycznego przeciętniaczka, który nie powala na kolana :) Przyznam, że sporo jest takich książek i to jest chyba najobszerniejsza kategoria tytułów, w moim przypadku... No dobra, to mój wybór pada na:

Wieczną noc Claudii Gray.


 Chciałam napisać o książce, której nie recenzowałam na swoim blogu, a niestety kilka przeciętniaków już opisywałam. Na szczęście przypomniała mi się lekka i przyjemna książka młodzieżowa spod znaku kłów umazanych krwią. Przyznam, że pomysł na książkę super oryginalny nie jest, za to sytuacja, w której to dziewczyna jest wampirem, a element dopełniający wątkowi miłosnemu w książce, czyli facet, jest ludzki to swego czasu była nowość. Swego czasu, bo teraz pewnie więcej tego rodzaju książek by się znalazło. Co jak co, ale Wieczną noc wspominam miło. Nie ma się do czego przyczepić, przesłodzone zbytnio też nie jest, a i bohaterowie sympatyczni. Nie tylko Bianca i Lucas, bo na przykład Blathazara też polubiłam. Członkowie rodziny głównego męskiego bohatera również przypadli mi do gustu. S




 Sięgnęłam po kontynuację i nie żałuję, bo choć nie ma w tej serii niczego, co mogłoby spowodować opadnięcie szczęki, to czyta się sympatycznie i bez zgrzytania zębami, a od czasu do czasu powrót do wampirów jest w moim przypadku mile widziany. Mam do książek o tej tematyce pewien sentyment i choć często marudzę, jak widzę entą książkę z krwiopijcami w opisie, to do ulubionych serii sprzed kilku lat wracać lubię. Dlatego planuję między innymi skończyć czytanie serii Błękitnokrwiści;)

Pozdrawiam, DżejEr

Komentarze

  1. Nigdy wcześniej nie słyszałam o tych książkach, ale szczerze mówiąc nawet mnie do nich nie ciągnie, więc to nawet lepiej, że jakoś szczególnie powalające nie były :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka, którą się lubi, ale nic więcej zazwyczaj jest... średnia. :) Tak sądzę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam pierwszą część i faktycznie była w sumie przyjemna. Jednak po dalsze jakoś nie sięgałam już.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam całą serię, aczkolwiek mnie chyba najbardziej z niej całej przypadła do gustu ostatnia. Sam pomysł... kim się stała bohaterka był bardzo intrygujący. :) Natomiast zgadzam się. To taki przyjemny przeciętniak na odmóżdżenie. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. W moim przypadku takim typowym przeciętniakiem byłaby książka „Samotne wyspy i storczyk” - Anny Onichimowskiej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeciętniaki, przeciętniaki... Zwykle unikam przeciętniaków. I szczerze mówiąc to nie jestem w stanie przytoczyć żadnego konkretnego przykładu. Książki o krwiopijcach, wilkołakach i tym podobnych istotach ciemności omijam szerokim łukiem. Chyba, że mają charakter historyczny, naukowy czy też są po prostu legendami. Takie są wyborne, takie właśnie kocham.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja tam lubię jak książka powala jednak na kolana, dlatego przeciętniaki sobie odpuszczę :D Od wampirów na razie strasznie stronię, może kiedyś się przełamię. :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku, liczę na to, iż pozostawisz po sobie coś więcej niż tylko dwu wyrazowe stwierdzenie "Chyba przeczytam", albo "Brzmi ciekawie". Byłabym niezmiernie wdzięczna za lekkie wysilenie się co do treści zamieszczanej w komentarzu.
Z góry dziękuję za wszelkie opinie, nie tylko pozytywne, ale i krytyczne, jestem otwarta na sugestie i skłonna do podjęcia dyskusji.