Pocałunek kier

Tytuł: Pocałunek kier
Autor: Lynn Raven
Wydawnictwo: Oficyna wydawnicza Foka
Ilość stron: 503
Rok wydania: 2010 (za granicą), 2012 (w Polsce)

Ekscytująca, dzika, pełna namiętności - najnowsza powieść autorki bestselleru "Pocałunek demona"

Przy pomocy podstępu, Mordan, pierwszy dowódca armii wojowniczych Kierów, dostaje w swe ręce młodą Lijanas z ludu Nivardów. Na polecenie swojego władcy Haffrena ma dostarczyć uzdrowicielkę na dwór królewski. Lijanas myśli jednak tylko o jednym - o ucieczce. Lecz gdy poznaje bliżej Mordana - słynnego "Krwawego wilka" - ten zaczyna ją coraz bardziej pociągać. A on odczuwa to samo w stosunku do niej. Obydwoje czeka jednak śmiertelna niespodzianka...

 Muszę przyznać, że po powyższych opisach znajdujących się na przepięknej okładce książki nawet i ta urzekająca szata graficzna nie przekonałaby mnie do kupna tej książki. Pierwszy raz zaznajmiając się z treścią noty wydawniczej przyszło mi na myśl "romansidło z przeciętnie rozbudowanym tłem, mdłymi bohaterami i schematyczną fabułą". Dopiero przeczytawszy kilka opinii blogerów stwierdziłam, że coś na rzeczy musi być, skoro tak chwalono dzieło Lynn Raven. Pod koniec grudnia zaszłam do księgarni, a Pocałunek kier od razu wpadł mi w oko. O dziwo - przeceniony! No to wio, kupujemy, nie ma bata... Swoje na półce odleżał, przez minione dwa miesiące biłam się z myślami o tym, jaka faktycznie ta książka jest. Przyznaję się bez bicia, że na koniec zajrzałam - zawsze czytuję ostatnie zdania. Nie umiem wyzbyć się tego nawyku i nawet jeśli zaczęłam coś czytać, nie dokonawszy wglądu na końcowe kwestie, to zrobię to czytając książkę.

 Słowa głównej bohaterki, a właściwie jej myśli utwierdziły mnie w moich obawach, że to będzie podrzędne romansidło. Zaczęłam jednak niewiele ponad tydzień temu czytać, zachęcona entuzjastycznymi reakcjami Rhiamon.

 Takiego zaskoczenia dawno nie przeżyłam! Spodziewałam się przesłodzonej lektury, standardowej (czyli dla mnie znośnej) ilości ckliwych scena, a dostałam fantasy z wyższej półki. Wciągającą, dopracowaną i przemyślaną lekturę. genialnie wykreowane postaci. Mordan - na pozór brutalny, bezwzględny, pozbawiony wyobraźni, posłusznie wykonujący rozkazy swojego władcy. Lubiący używać siły i niewahający się spoliczkować kobietę gdy ta popełni błąd, nawet nie zasługujący na epitet "karygodny".

 Lijanas delikatna na zewnątrz, twarda i potrafiąca się postawić nawet groźnemu "Krwawemu wilkowi". Chętna do niesienia pomocy, odważna i nieustraszona. Porwana przez Kiera nie podkula ogona tylko walczy i nie ułatwia zadania bestialskiemu wojownikowi.

 Wspólna podróż od Anschary do Turasu zostaje naznaczona niejedną próbą ucieczki ze strony uzdrowicielki. W dodatku po drodze czekają ich problemy różnorakich kategorii - zarazy, pustynie, brak wody i tajemnicze bestie zwane pożeraczami dusz. Kolejne mile pokonane w towarzystwie trzech innych Kierów, podwładnych Mordana powoli, bardzo powoli zbliżają dwójkę głównych bohaterów.

 Fanów paranormal romance muszę zasmucić. Czytelników z gustem porównywalnym do mojego - ucieszę wiadomością, że opisy na okładce są kompletnie nieadekwatne co do treści książki. Błędów rzeczowych nie ma - zgadza się, jest porwanie, jest Lijanas i Mordan, jest śmiertelna niespodzianka (i to nie jedna), jest kilka intryg... Ckliwości, słodyczy i lukru nie ma! Za to są bitwy, przygody, niebezpieczeństwo i niepewność. relacje między Lijanas i Mordanem rozwijają się bardzo powoli i moim zdaniem książka ta kompletnie nie zasługuje na miano paranormal romance. To jest fantasy, iście przygodowe fantasy w którym akcja wciąga i nie pozwala się oderwać. Bardzo dobrze przemyślana fabuła, miejsca akcji i sceny dynamiczne. Różnorodne krainy, przez jakie podróżują Kierowie i uzdrowicielka.

 Mamy też tajemnicę - przeszłość obojga bohaterów. Oczywiście najbardziej urzekła mnie postać Mordana, wojownika, brutala, doświadczonego przez los jak mało który bohater. Na myśl o jego losach nasuwa mi się postać Kyriana Trackiego z Rozkoszy nocy, który doświadczył podobnych okrucieństw, ale nie aż tak szczegółowo opisanych.

 Rozdziały są długie, co nie pozwalało zawsze na zakończenie czytania w jakimś stosownym momencie, ale specjalnie mi to nie przeszkadzało. Dopatrzyłam się kilku wyraźnych błędów interpunkcyjnych i literówek, ale to idzie na konto wydawnictwa.

 Pocałunek kier zawładnął moim umysłem, nie pozwalał odrabiać zadań domowych i chadzać spać o przyzwoitej porze. Niestety, muszę się poskarżyć na problemy techniczne. Książka jest gruba, sztywna i niewygodna w trzymaniu. Żeby zwiększyć sobie komfort czytania, musiałam "złamać grzbiet". Mój egzemplarz jest tak styrany, jakbym czytała go miesiącami i jeszcze podróżowała z nim po całym świecie... A minęły niecałe dwa tygodnie...

 Mile zaskoczyłam się podczas lektury Pocałunku Kier i jego specyficznego klimatu, nazw wojowników i miast, oraz obrazów z Cavallina, pustyni solnej i Turasu szybko nie zapomnę. Autorka wykazała się pomysłowością i pokazała na jak wysokim poziomie stoją jej umiejętności pisarskie. Pocałunku demona (teraz skojarzyłam - całuśna kobieta z tej pani Raven...) nie czytałam, ale ciekawi mnie, jak się ma ta książka do Kiera...

Moja ocena: 9,5/10

Komentarze

  1. Nie ma bata...kupuję! :D
    Po takiej recenzji jestem bardzo nakręcona na ten tytuł, a dodatkowo widziałam na allegro, że jest kilka części tej serii, więc zaopatrzę się we wszystkie :). Całe szczęście, że historia nie jest przesłodzona, bo na mdłe romansidła już nie mogę patrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co mi wiadomo, nie ma kontynuacji i się na nią nie zanosi...

      Usuń
  2. Czytałam i hmmm... Ogólnie podobała mi się, ale nie do końca podobała mi się relacja między bohaterami. Ech starzeję się chyba ;/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakoś mnie do niej nie ciągnie, więc nie będę się zmuszać.
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Hm... teraz jestem zaciekawiona pozycją literacką i będę starała się ją przeczytać, żeby również wyrobić sobie opinię o tej książce.
    Ogólnie recenzja jest świetna i dobrze napisana ; )

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie
    http://blask-ksiazek.blogspot.com/

    Iwi < 3

    OdpowiedzUsuń
  5. Zainteresowałaś mnie tą książką :) Sięgnę po nią za jakiś czas.

    P.S. Może to tylko moje odczucie, ale troszkę przeszkadza mi w czytaniu ta Ciemna czcionka na czerwonym tle. Może lepiej byłoby zamienić na jakąś jaśniejszą?;) Ale to tylko moja sugestia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kolejna pozytywna opinia na temat Królowej Kier. :) Mnie osobiście okładka nie za bardzo się podoba, ale opis zachęcający. Na pewno po nią sięgnę, lecz raczej jej nie kupię. I niby jest kontynuacja? To tak jak z "Pożeraczem snów".

    OdpowiedzUsuń
  7. Słyszałam już wiele dobrego o tej książce i mam ją na półce (kupiona w Matrasie zdaje się za 9,90 ;) ). Ale ja - choćbym nie wiem jak się męczyła, za nic na świecie nie złamałabym grzbietu!!! :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Hmmm...na pierwszy rzut oka byłam na nie, ale po Twojej recenzji się waham. Zastanowię się. Skoro wg Ciebie nie ma słodkości i lukru to dobrze wróży książce :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Książka wpadła mi w oko jakieś 2 miesiące temu, miałam ją kupić, ale padło na inną. Po takiej pozytywnej recenzji na pewno się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie ukrywam, że unikam tego typu pozycji, ale to dlatego, że to zwyczajnie nie moje klimaty:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Uzależnaijące książki to coś dla mnie. Na tą pozycje bede polowac.

    OdpowiedzUsuń
  12. Książkę mam na swojej półce, zaczęłam czytać i jakoś nie mogłam się w nią czuć. Dlatego też teraz leży i czeka, aż wykonam drugie podejście. Może sięgnęłam po nią ostatnio w złym czasie, kto wie. W każdym razie na pewno dam jej drugą szansę, szczególnie po tak zachęcającej recenzji ;))

    OdpowiedzUsuń
  13. Od pewnego czasu mam tę książkę w planach, może uda mi się w końcu je zrealizować.

    OdpowiedzUsuń
  14. Teraz to ja się zdziwiłam ! Wprawdzie nie czytałam żadnej recenzji owej książki, ale ta jakby nota początkowa z okładki mnie zniechęciła, no cóż, a ciąg dalszy Twojej recenzji- wręcz przeciwnie ;) mimo to najpierw muszę przebrnąć przez lektury, potem przyjemnostki :(

    OdpowiedzUsuń
  15. Uwielbiam! To jedna z moich ulubionych książek ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Myślałam nad jej przeczytaniem, a skoro tak polecasz, to chyba się na nią skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ta książka już jakiś czas temu zwróciła moją uwagę, ale że wydawnictwo zalazło mi za pazory, to nie mogłam się przemóc do kupna tej książki. Ale z tego co widzę, źle robię, ponieważ fantasy z prawdziwego zdarzenia, bez mdlącej słodyczy jest bardzo przeze mnie pożądane.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ooo, jedna z moich ulubionych książek! Cieszę się, że i tobie się spodobała. ;D

    Mnie też denerwowały te białe, rażące w oczy strony i ich waga!

    Oj, ja nigdy nie czytam ostatnich stron, bo to psuje tylko zabawę. ;p

    "Pocałunek demona" to już inna bajka - też jeszcze nie czytałam, ale zamierzam w przyszłości się za to zabrać.

    Co do tych pocałunków - •Pocałunek demona
    •Krew Demona
    •Serce demona

    to trylogia, więc możliwe, że ukaże się kontynuacja "Pocałunku kier" ("Krew kier" i "Serce kier")?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłoby genialnie, choć może nie z takimi tytułam :) Może i ja się skuszę na Pocałunek demona;)

      Usuń
  19. Mam przeogromną ochotę na tę książkę, nie mogę doczekać się, kiedy w końcu trafi w moje ręce. :)

    OdpowiedzUsuń
  20. już sama okładka bardzo mnie intyguje, a tu jeszcze taka recenzja! muszę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Od dłuższego czasu poluję na tę książkę i po Twojej recenzji nabrałam na nią jeszcze większej ochoty. Na pewno wkrótce przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Wiedziałam, że w końcu to przeczytasz! Nie wiem skąd, nie pytaj. Nazwij to duchowym połączeniem dusz, którego nie jesteś świadoma. Oho, zaczynam filozofować, nie szkodzi. Swoją drogą mówiłam już, że uwielbiam tego blogowego gluta zwanego duszkiem? ;D

    Co do książki, to myślę, że się skuszę, bo mimo że bronię się rękami i nogami przed czytaniem kolejnego paranromal romance, to ta książka mnie przyciąga. Może to ta okładka? Ten wilk mnie intryguje. Kocham wilki...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku, liczę na to, iż pozostawisz po sobie coś więcej niż tylko dwu wyrazowe stwierdzenie "Chyba przeczytam", albo "Brzmi ciekawie". Byłabym niezmiernie wdzięczna za lekkie wysilenie się co do treści zamieszczanej w komentarzu.
Z góry dziękuję za wszelkie opinie, nie tylko pozytywne, ale i krytyczne, jestem otwarta na sugestie i skłonna do podjęcia dyskusji.