Tytuł: Blask
Autor: Amy Kthleen Ryan
Wydawnictwo: Jaguar
Ilość stron: 406
Rok wydania: 2011 (za granicą), 2013 (w Polsce)
Wreszcie jest. Wyczekiwany od zeszłego
roku, wciąż widniejący od dawna w zakładce „Zapowiedzi” Blask
zagościł na półkach księgarń jak również mojej. Mimo, że w
kolejce do przeczytania stał teraz drugi tom Opowieści z Narnii
gdy tylko dostałam w swoje ręce książkę Amy Kathleen Ryan, nie
mogłam się powstrzymać. Może również dlatego, że strasznie się
bałam. Dużo sobie po tym tytule obiecywałam i miałam wobec Blasku
pewne oczekiwania. I nie mogłam go odstawić na półkę, żeby
musiał czekać, aż „nadejdzie jego czas”. Kusiła mnie nie
tylko niepewność, ale i piękna oprawa z cudną okładką. No i
stało się, rzuciłam wszystko inne i zabrałam się za Blask.
Zaczyna się sielanką. Dwójka
bohaterów, Waverly i Kieran, zakochana para leżąca sobie na sianku
i obserwująca siostrzany statek kosmiczny. Urzekła mnie ta scena,
jak mało która. Od pierwszych stron wczułam się w klimat.
Mieszkańcy Emipreum (czyli nasi bohaterowie) zmierzają pojazdem w
stronę Nowej Ziemi, żeby po ucieczce ze skażonej Ziemi zasiedlić
nowe, bezpieczne tereny. Wraz z nimi podąża Nowy Horyzont,
siostrzana machina, którą zamieszkują ludzie o nieco innych
poglądach ideologicznych, niż ci z Empireum.
Radzę nacieszyć się pierwszymi
siedmioma kartkami na tyle, na ile dacie radę. Potem już ani przez
chwilę nie będzie spokojnie. Czytając Blask po każdym
rozdziale obiecywałam sobie „Jeszcze tylko jeden i odłożę...”,
albo... „Nie, następny nie jest taki długi, machnę go”. I w
ten oto sposób dwa i pół dnia spędziłam w przestrzeni kosmicznej
opisanej przez autorkę Blasku. Nie łatwo rozstawałam się z
książką i z każdym kolejnym rozdziałem moje obawy co do
twórczości pani Ryan malały. Jeszcze w połowie miałam pewne
„ALE” względem książki. Wraz z jej zakończeniem pozbyłam się
tych odczuć. Owszem, mogłabym być wrednym, złośliwym,
czepialskim i niesamowicie wymagającym molem książkowym i wskazać
kilka drobnych minusów, ale po prostu... Zakończenie sprawia, że
nie pozwolę sobie zepsuć tego cudownego uczucia rozanielenia, które
towarzyszy mi od dwóch godzin. Bo tyle czasu upłynęło od
zakończenia lektury.
Kilak słów o bohaterach. Najbardziej
do gustu przypadła mi Waverly. Nie ma w sobie nic z typowych,
młodzieżówkowych pustych bohaterek. To dziewczyna zdecydowana,
potrafiąca samodzielnie myśleć, nie tańcząca do taktu, który
jej ktoś zagra. Świadoma wad swojego rodzinnego statku, w chwili
porwania nie przechodzi na stronę wroga. Cały czas myśli, stara
się nie poddawać, snuje plany działania. Po mimo uczucia żywionego
do Kierana działa trzeźwo i potrafi osiągać wyznaczone sobie
cele. Urodzona buntowniczka. Coś mi się wydaje, że kreuje się
nowy typ bohaterki.
Kieran budził we mnie sprzeczne
uczucia od samego początku. Z chłopakiem automatycznie wiąże się
postać Setha dopełniająca miłosny trójkąt. Co, pomyślicie
sobie: „Znowu trójkąt miłosny, nuda”. Błąd! Bo trygonometria
jest wszędzie. Ciągle pojawia się tego rodzaju schemat, ale
opisany w różny sposób i jeśli jest wykorzystany umiejętnie... W
tym przypadku właśnie tak się stało. Zarówno Seth, jak i Kieran
nie są postaciami jednoznacznymi. Z początku żywiłam sporo
sympatii do bardziej krnąbrnego i buntowniczego Setha, który nie do
końca pochwalał politykę kapitana Jonesa i jego pupilka Kierana,
którzy przewodzili statkowi. Potem wiele rzeczy się zmieniło,
Kieran się zmienił, Seth się zmienił... I nadal uwielbiam obu!
Już dawno wątek miłosny w dystopii nie przypadł mi tak do gustu
jak w tym przypadku.
A co najważniejsze, Waverly nie jest
ślepo zapatrzona w Kierana, któremu jest przeznaczona. Waha się i
od pierwszych stron książki nie deklaruje mu dozgonnej miłości,
co jest sporym plusem. I na końcu książki nasza bohaterka wciąż
stoi przed podjęciem ostatecznej decyzji.
Co do kwestii czarnych charakterów w
Blasku, na pewno trzeba wspomnieć o Anne Mather, pani kapitan
Nowego Horyzontu. Kobieta w nieco podeszłym już wieku, sympatyczna,
potrafiąca przekonać do swoich planów większość poddanych,
roztaczająca przed nimi cudowne wizje przyszłości, ulubienica
dzieci i... doskonała manipulantka. Jej chytry plan zostaje
zrealizowany, choć nie do końca, za sprawą jej pozornej
serdeczności i udawanej dobrotliwości. A kobiecie chodzi o nic
innego, jak o przywrócenie płodności kobietom z Nowego Horyzontu.
Utrata ich zdolności do zachodzenia w ciążę wiąże się z
wydarzeniami z przeszłości, w których udział miał kapitan
Empireum. I tutaj nic więcej nie zdradzę, ale wspomnę tylko, że
żadne z dwójki przywódców nie jest jednoznacznie dobrym, lub złym
charakterem.
Blask to bardzo obiecujący
początek nowej serii o dystopijnym, kosmicznym świecie, w którym
toczy się walka o władzę, przetrwanie i zdobycie poparcia dla
swoich poglądów ideologicznych. Większość bohaterów odznacza
się jakąś szczególna cechą, a główne postacie są wyraziste i
kontrastowe. Waverly odegra pewnie równie znaczącą rolę w
kolejnych tomach, na które czekam z utęsknieniem. Blask
pochłonęłam niesamowicie szybko i coś mi mówi, że z kontynuacją
będzie tak samo. Z tyłu okładki jest informacja, że Iskry
możemy się spodziewać już na wiosnę. Liczę, że ta obietnica
okaże się prawdą, bo już tęsknię za Sethem, Waverly i Kieranem
– w końcu każde z nich ma w sobie jakąś cechę, którą kocham,
bądź pochwalam. Ze spokojnym sercem polecam każdemu, kto ma ochotę
na dobrą, porywającą lekturę. W dodatku Blask pojawi się
niebawem na liście moich ulubionych tytułów, którą to listę
muszę zaktualizować;)
Moja ocena: 9/10
Wysoka ocena i zachęcająca recenzja :D Zapowiada się ciekawa książka w klimatach, które najbardziej lubię :) Dopisuję ją na moją dłuuugą już listę, ale dla takiej pozycji musi się znaleźć czas ;) Pozdrawiam serdecznie :3
OdpowiedzUsuńz każdą kolejną pozytywną recenzją mam na "Blask" coraz większą ochotę :D
OdpowiedzUsuńCałkiem w moim stylu, lubie wciągające lektury :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam ;*
Już mam na nią ochotę :3 :P
OdpowiedzUsuńW takim razie szczerze polecam! Dziękuję za miłe słowa ;)
OdpowiedzUsuńPS
Strasznie podoba mi się tło na Twoim blogu :)
Zachęciłaś mnie tą recenzją! Osobiście jestem zapaloną fanką astronomii, więc z wielką przyjemnością przeczytam owe dzieło.
OdpowiedzUsuńMimo najszczerszych chęci nie mam zamiaru przeczytać tej książki. Niestety nie jest w moim typie
OdpowiedzUsuńZapowiada sie bardzo ciekawie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Czytam już drugą recenzje na jej temat i jestem pewna, że z chęcią po nią sięgnę. Bardzo lubię ten gatunek i mam nadzieję, że i mi się spodoba.
OdpowiedzUsuńPrzeczytam na pewno, bo jestem ciekawa tej książki.
OdpowiedzUsuńHej, zaprosiłam Cię na wzięcie udziału w nowej zabawie. Zapraszam, zobacz u mnie! :)
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie :) Tylko gdzie ja ją znajdę ? ;/ Moja biblioteka jest zacofana ;/ Może pobiorę w formie mbooka.
OdpowiedzUsuńPasuje Ci tło do książki. :)
OdpowiedzUsuńSuper recenzja. Sama czytam Blask i zobaczymy, czy spodoba mi się równie mocno. :)
Zauważyłam:) Dlatego szkoda mi psuć efekt i dodawać nowy post... ale kiedyś trzeba będzie :)
UsuńHmm zaciekawiłaś mnie w sumie, mimo że to nie literatura dla mnie :D Jak znajdę w bibliotece to na pewno wypożyczę ;)
OdpowiedzUsuńObserwuję i zapraszam do nas do rewanżu:
www.ourloveourpassion.blogspot.com
dopiero przekonuję się do tego rodzaju książek, ale czuję się skutecznie zachęcona :)
OdpowiedzUsuńChętnie skorzystam z wycieczki do kosmosu i się przeniosę w inny świat:)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń