To nie pierwszy raz, kiedy sięgam po prozę Wellsa, z sympatii do jego opowieści zapoczątkowanej przez Wojnę światów i wzmocnionej przez Wyspę Doktora Moreau. Niewidzialny człowiek to klasyka w wydaniu brytyjskiego pisarza, uważanego za prekursora gatunku science-fiction, jednak niekoniecznie czerpiącego tylko tych motywów.
W małym angielskim miasteczku pojawia się tajemniczy jegomość, proszący o nocleg i zachowujący się cokolwiek dziwnie. Jest opatulony od stóp po czubek głowy i nie wzbudza zaufania okolicznych mieszkańców. Niebawem dochodzi do serii wypadków, których uczestnikom ciężko wyjaśnić, co w ogóle zaszło i kto tak właściwie zawinił. Zbyt dużo z fabuły zdradzić nie mogę, bo dość mocno może to wpłynąć na odbiór lektury, ale nie raz i nie dwa okazać się może, że główny bohater do świętoszków nie należy.
Wells w swoich powieściach bardzo szybko zawiązuje akcję i przechodzi do sedna, a przy tym kreacji jego bohaterów niczego nie brakuje. Pewnie też dlatego pokochałam jego styl pisania – elegancki, jasny dla współczesnego czytelnika, wzbudzający ciekawość. Dynamika narracji zmienia się wraz z akcją. W przypadku nagłych, wymagających zwięzłego relacjonowania wydarzeń autor nie próbuje odciągać uwagi czytelnika zbędnymi szczegółami. Konstrukcja książki nie pozwala na zbyt szczegółowe i rozciągnięte opisy, a mimo to można odnieść wrażenie, że opowieść jest gęsta i ma wiele do zaoferowania.
Jaką powieścią jest Niewidzialny człowiek? To science-fiction, rozpoczynające się w klimatach bądź co bądź nieco komicznych w swej stylistyce. Opisywane przez Wellsa wydarzenia mają w sobie odrobinę absurdu, bohaterowie często wspominają o duchu (w związku z obserwowanymi latającymi przedmiotami) i nierzadko dają wyraz swemu niedowierzaniu. Jednak w historii tej, już po lekturze, doskonale widać, że zamysłem autora nie było tylko zaserwowanie rozrywki czytelnikowi. W dalszej części wydźwięk wpada w cięższe tony, nie tylko skłaniające do przemyślenia pewnych kwestii (które, swoją drogą, pojawiły się we wspomnianej Wyspie Doktora Moreau i nie stanowiły w moim przypadku jakiejś nowości w twórczości Wellsa), ale i próbując wzbudzić strach. Niewidzialny człowiek wypada jako mieszanka science-fiction z elementami grozy. Owszem, obecnie ciężko przestraszyć się fabuły powstałej ponad sto lat temu. Nie zmienia to jednak faktu, że widać, co Wells próbował zrobić i z jakich mechanizmów skorzystać.
Iście brytyjski styl Wellsa docenić warto zawsze, jego powieści na pewno zadowolą amatorów tego specyficznego klimatu. Jednak w moich oczach, czytana jako czwarta, ta powieść Wellsa urzeka w nieco mniejszym stopniu. Dalej wszystko gra i jest „dobrze naoliwione”, jednak uważam, że bardziej warte uwagi spod pióra tego autora są Wojna światów i Wyspa Doktora Moreau, które robią po prostu mocniejsze wrażenie. Z resztą, to co najlepsze w prozie Wellsa, czyli kronikarska stylistyka, relacja ukazująca najróżniejsze ludzkie oblicza w skrajnych sytuacjach, czy próby wyjaśnienia rzeczywistości i motywów powieści w sposób quasi-naukowy odnaleźć można we wszystkich wymienionych tytułach. Na początek przygody z Wellsem polecam jednak odpuścić sobie Niewidzialnego człowieka, a zwrócić uwagę np. ku historii o inwazji Marsjan na Ziemię.
|tyt. oryg. The Invisible Man, Herbert George Wells, wyd. Zysk i S-ka, 197 str., 1897, 2020|
Komentarze
Prześlij komentarz
Drogi czytelniku, liczę na to, iż pozostawisz po sobie coś więcej niż tylko dwu wyrazowe stwierdzenie "Chyba przeczytam", albo "Brzmi ciekawie". Byłabym niezmiernie wdzięczna za lekkie wysilenie się co do treści zamieszczanej w komentarzu.
Z góry dziękuję za wszelkie opinie, nie tylko pozytywne, ale i krytyczne, jestem otwarta na sugestie i skłonna do podjęcia dyskusji.