Żeglarze nocy i inne opowiadania (George R. R. Martin)

Martin, twórca osławionej Pieśni Lodu i Ognia, którą darzę szczególną sympatią, tworzył też inne rzeczy i to w oderwaniu od klimatów stylizowanych na realia średniowieczne. Sięgnięcie więc po te teksty, które nie są bezpośrednio powiązane z dziejami Westeros może stanowić nawet coś w rodzaju czytelniczego eksperymentu. Sprawdzamy bowiem, czy Martin pasuje nam w takim nowym wydaniu, a także czy autor, obiektywnie, w takim przeskoku gatunkowym utrzymuje poziom jakości. 

Żeglarze nocy to zbiór tekstów, bardzo różnych i traktujących o zupełnie skrajnych tematach. Opowiadań jest sześć, mają różne objętości, a dwa z nich przy odrobinie wysiłku dałoby się rozciągnąć do jednotomowych powieści. Z resztą, cieńsze powieści się czytało, jednak w swej treści o wiele bardziej złożone.

Z wspomnianych sześciu tekstów, szczególnie w pamięć zapadł mi jeden, a finalnie trzy oceniam na dobre. Nie uznawałabym tego jednak za szczególnie miarodajną ocenę zbioru (tylko pięćdziesiąt procent skuteczności?). Jak już zostało nadmienione wcześniej, propozycje Martina są bardzo różne. Wyziera z nich ta charakterystyczna dla jego pióra bezpośredniość i sporo raczej brutalnych obrazów, ale… ale jest i wyobraźnia autora, która działa w sposób ujmujący. 

Na tekst czołowy zostało postawione tytułowe opowiadanie o żeglarzach nocy, które zrobiło mi wielkie nadzieje na dobrą zabawę przy dalszych tekstach. Mamy tu bowiem sztuczną inteligencję, specyficzne realia świata, w którym rozgrywa się akcja i zagadkę. To ten rodzaj space opery, przy której pędzi akcja, można znaleźć sobie swojego ulubieńca i na dokładkę śledzimy wątek w pewnym sensie kryminalny. 

Drugim opowiadaniem, które według mnie zasługuje na uwagę jest Skrzynka obejścia, w której Martin korzysta, w nawet rzec można innowacyjny sposób, z motywu żywych trupów. Ciekawy klimat i motyw, w tle trochę cięższych kwestii związanych z kontrolą nad przejmowaniem cennego surowca i dość ponury klimat, mający swój urok. 

Dość nijakimi opowiadaniem wydał mi się Weekend w strefie wojny, któremu oddać jednak muszę ciekawy wątek obrazujący coraz wyższy poziom udziwniania rozrywki przez ludzi nie narzekających na brak pieniędzy. Poza tym niespecjalnie i wręcz z sporym znużeniem odebrałam tekst Nie wolno zabijać człowieka – motyw starcia cywilizacji i próby stłamszenia jednej przez drugą jest dość ograny, ale w tym przypadku nie przemówił do mnie w ogóle. 

Wszystkie barwy pierścienia gwiezdnego wspominam dobrze, choć jednak z nieco zbyt silną nutą ckliwości. Wątek obyczajowy podobał mi się jako koncept, potem zszedł na dalszy plan, a klimat kosmicznej wyprawy nie do końca mnie zauroczył. Postrzegam to opowiadanie jako zdecydowanie neutralne w całym zbiorze. 

Na największe ukłony zasługuje opowiadanie Pieśń dla Lyanny, w której Martinowi udało poruszyć się w niezwykły i pełen wrażliwości, ale i swego rodzaju bezkompromisowości kwestię relacji romantycznej, pewnego porozumienia dusz, które czasem bezgraniczne niekoniecznie musiałoby stracić rację bytu i jakość, gdyby te granice jakoś się pojawiły. A całość umieszczona jest w budzącej ciekawość scenerii odnajdowania się w nowym świecie, połączona z motywem poszukiwania siebie i nieco bolesnym dochodzeni do ponurych wniosków płynących z bezgranicznego przywiązania. Dawno już w literaturze nie odnalazłam tak ciekawego źródła do zastanowienia się nad specyfiką sfery emocjonalnej i uważam, że warto zaopatrzyć się w Żeglarzy nocy nawet dla tego jednego opowiadania. 

Dobrze było też wrócić do pióra Martina, które wyjątkowo mi wśród współczesnych twórców fantastyki i science fiction odpowiada. Gdzie trzeba, jest obrzydliwie, gdzie trzeba, nastrojowo czy też niebezpiecznie. Niektóre sceny w czasie przywoływały wspomnienia tego, za co pokochałam Pieśń lodu i ognia i nie pozwalały wątpić, że czytam twórczość kogoś innego. Martin jest takim autorem, którego styl na zawsze chyba zapisał mi się w pamięci jako jeden z tych naprawdę godnych uwagi. Z chęcią sięgnę po resztę jego twórczości w oczekiwaniu na wszyscy-wiemy-co.

|tyt. oryg. The Nightflyers and The Other Stories, George R. R. Martin, wyd. Zysk i S-ka, 337 str., 1985, 2019|

Komentarze