W mocy wichru (Agnieszka Hałas)


Cykl Teatr węży to twór, którego akcja dzieje się w mrocznych krainach, gdzie władzę dzierżą srebrni magowie, natomiast ci mroczni, a zatem i główny bohater pozostają w ukryciu, wiecznie niespokojni w obawie przed odkryciem. W mocy wichru swoją objętością zaskakuje w porównaniu do części poprzednich i (jak już teraz, po premierze wiadomo) części czwartej. Z chęcią sięgnęłam po tom kolejny przygód żmija z amnezją.

Ciężko mi szczegółowo przytaczać fabułę, bo jest ona kontynuacją historii z Pośród cieni - zawiera liczne nawiązania i musiałabym pewne rzeczy niepotrzebnie ujawnić, ale nie zaszkodzi, jeśli przyznam, że wątki bohaterów, które pojawiły się w tomie drugim rozwijają się. Mamy proces szkolenia nowej czarnej maginii, Brune zmaga się ze swoim uzależnieniem i próbuje dowiedzieć się więcej na temat swojej przeszłości, owianej tajemnicą od tomu pierwszego, a Marshię czeka pojedynek w sferach z demonem.

Niewątpliwie część trzecia cyklu jest lepsza od drugiej, co przyjęłam z ulgą, że nie trafiłam na kolejną wielotomówkę, która zachwycała tylko na starcie. Żywię do książek pani Hałas sporą sympatię i wielce się cieszę, że autorka nie zawodzi prowadząc czytelników w dalsze części. W tej już na samym początku robi się dramatycznie, a pozorny spokój zostaje zakłócony przez intrygi, spiski i zobowiązania, w jakie plączą się bohaterowie. Teatr węży ma fajny, niepokojący klimat, a świat stworzony przez autorkę żyje.

Co do ścieżek bohaterów i ich rozwoju mogę zdecydowanie oświadczyć, że Brune to jeden z moich ulubionych męskich bohaterów, z jakimi miałam styczność. Widać w jego kreacji pewną różnorodność i konflikt - bo jest on członkiem mrocznego półświatka, ma swoje przywary, a równocześnie stara się (z różnym skutkiem) zadbać o tych nielicznych najbliższych, których posiada. Na scenie obok żmija najczęściej pojawia się Marshia i jej sylwetka również przyciąga uwagę. Niestety od trzech tomów nie mam wyrobionego o niej zdania - kilka jej decyzji w tym tomie niekoniecznie wzbudziło moją aprobatę, ale też specjalnie się tym nie przejęłam. Anavri i Loraine natomiast raczej przypadły mi do gusty swoimi kreacjami, a tym drugim przypadku nawet marzyłam o tym, by więcej o Loraine się dowiedzieć. Jest ona zepchnięta trochę na drugi plan, choć w kilku kulminacyjnych momentach odgrywa znaczącą rolę. Anavri rozwija się w ciekawy sposób i mam wrażenie, że kryzys, który przeżywała w związku ze swoimi umiejętnościami mógł zostać nieco bardziej rozwinięty, ale bohaterka ta i tak pokazuje się z różnych ciekawych stron na przestrzeni tych sześciuset stron.

Styl pisania autorki nie ulega specjalnym zmianom. Jest lekko, ale na tyle interesująco, że łatwo w lekturę się wciągnąć. Uwielbiałam te chwile w czasie czytania, kiedy stwierdzałam, że dobra, to jeszcze tylko jeden podrozdział i odkładam, a kończyło się dwadzieścia stron dalej. Jedyny zarzut o jakim muszę wspomnieć, choć z ciężkim sercem, to fakt, że niektórym kwestiom autorka mogłaby poświęcić trochę więcej miejsca - wspominałam o tym na końcu poprzedniego akapitu. W książce pojawia się więcej sytuacji, które w teorii powinny wpłynąć na bohaterów do tego stopnia, że warto byłoby poświęcić im trochę więcej niż pół strony. Szczególnie kulminacja wydarzeń tego tomu by na tym zyskała, bo każdy z bohaterów zostaje postawiony w zupełnie nowej sytuacji.

W mocy wichru trzyma poziom poprzednich tomów, a chwilami go nawet przewyższa. Agnieszce Hałas udało się stworzyć intrygujący świat rządzący się okrutnymi prawami, w którym czyha wiele niebezpieczeństw. Bardzo cieszy mnie fakt, że trafiłam na te powieści, choć wydarzyło się to zupełnym przypadkiem. Z entuzjazmem sięgnę po kolejne części, a później być może zainteresuję się innymi pozycjami spod pióra Hałas.

|tyt. oryg. W mocy wichru, Agnieszka Hałas, wyd. Rebis, 607 str., 2013, 2017 (II wydanie), cykl Teatr Węży - tom III|

Komentarze